Bezpieczeństwo ruchu drogowego

Rowerzysta jedzie przepisowo, hejt leje się wiadrami. Być może o to chodziło

Bezpieczeństwo ruchu drogowego 22.02.2023 2121 interakcji
Tymon Grabowski
Tymon Grabowski 22.02.2023

Rowerzysta jedzie przepisowo, hejt leje się wiadrami. Być może o to chodziło

Tymon Grabowski
Tymon Grabowski22.02.2023
2121 interakcji Dołącz do dyskusji

Obejrzałem film zamieszczony przez znanego warszawskiego trolla rowerowego i jestem zmartwiony reakcją ludzi, którzy tak łatwo dali się podjeżyć. 

To niby zwykły film przedstawiający jazdę rowerem po jednej z ulic w centrum stolicy, ale chyba wzbudził wielkie zainteresowanie, biorąc pod uwagę że samych komentarzy jest już dwa tysiące. Problem w tym, że nagrywający jedzie w zdecydowanej większości zgodnie z przepisami, a ludzie dostają obłędu ze złości, choć tych przepisów nie znają.

Na nagrywającego hejt w komentarzach leje się wiadrami

Dobre rady podszyte agresją, wulgaryzmy, obelgi i życzenia śmierci nie przestają napływać szeroką falą. To zapewne dlatego, że komentujący nie znają przepisów ruchu drogowego i nie wiedzą, że rowerzysta jechał prawidłowo. W tym miejscu nie ma drogi rowerowej, więc musi jechać jezdnią. Nie może jednak zajmować skrajnego prawego pasa, bo to buspas. Owszem, w 1:54 widzimy znak pionowy końca buspasa, ale rowerzysta nie zjeżdża na prawy, tylko kontynuuje środkowym aż do przejechania za skrzyżowanie, do którego się zbliża. To akurat zakazane, ale to jedyne wykroczenie jakie udało mi się znaleźć w tym filmie.

Prawdopodobnie ludzie zbudowali sobie już jednak obraz agresywnego i roszczeniowego rowerzysty, który domaga się przebudowywania całego miasta pod swoje indywidualne potrzeby. Wiele się zresztą nie pomylili, takich rowerzystów mamy w Warszawie sporo, często zasiadają oni w różnych ważnych samorządowych instytucjach i za setki milionów złotych budują mnóstwo zbytecznej infrastruktury, która potem stoi pusta. To jednak temat na zupełnie osobny wpis – trzymając się tego filmu nie ma zupełnie powodu do hejtowania. Taka w tym miejscu jest organizacja ruchu. Jest to jednak ciekawe doświadczenie socjologiczne, pokazujące jak nikłe pojęcie o przepisach ruchu drogowego mają ludzie w ogólności. Trudno stwierdzić czy wszyscy z nich mają prawo jazdy (wątpię), ale wszyscy z nich mają uprawnienie do jazdy na rowerze po drodze publicznej.

Czy rowerzysta naraził kogoś na niebiezpieczeństwo?

Nie, tylko samego siebie. Oczywiście kierujący wyprzedzają go w zbyt małej odległości. Nie spowodował też utrudnienia ruchu, bo jechał zgodnie z przepisami. Można tylko w sposób mocno naciągany powiedzieć że „przeszkadzał” kierowcom samochodów, ale w taki sam sposób oni przeszkadzali jemu. Na tym polega jazda w ruchu ze wszystkimi, że wszyscy przeszkadzają wszystkim i wszyscy jednocześnie mówią że „oni chcą dojechać a cała reszta tylko przeszkadza”.

Na filmie rowerzysta zadaje widzom pytania retoryczne: po co oni mnie wyprzedzają?

Odpowiedzi zresztą udziela sobie potem sam w komentarzach: bo mogą. Tak jak pan rowerzysta może ich omijać kiedy stoją, tak kierowcy mogą też wyprzedzać rowerzystę, chociaż potem być może zrównają się pod światłami. Dopóki zachowują przepisowy odstęp, trudno mi jakoś piętnować takie zachowanie. Droga to nie wyścig, żeby na końcu liczyć i sprawdzać, kto dojechał pierwszy. Jednym może nie przeszkadzać jazda za rowerzystą, a innym tak. Gdzie wady?

Druga sprawa jest taka, że film całkiem przypadkiem udowodnił jedną ważną rzecz. Mianowicie ta ulica, chociaż bez pasa rowerowego czy odseparowanej drogi rowerowej, nadal jest całkowicie przejezdna rowerem zgodnie z przepisami, i to w niektórych sytuacjach nawet szybciej niż samochodem. Biorąc pod uwagę, że w trakcie dość długiego filmu nagrywający jest jedynym rowerzystą w zasięgu wzroku, należy uznać że budowa jakiejś infrastruktury rowerowej w tym miejscu nie ma żadnego sensu. Nie jest to ulica przeznaczona w założeniu do ruchu rowerowego, ponieważ priorytet na niej ma komunikacja publiczna – i bardzo dobrze. Nawet osoby przeciętnie znające Warszawę wiedzą, że można bezpiecznie i bez kolizji z samochodami przejechać równoległą ulicą Nowogrodzką, gdzie jest „kontraruch” rowerowy, nowe śluzy i przejazdy rowerowe oraz ogólnie dostosowanie do ruchu mięśniośladów.

Pozostaje więc tylko wzmóc edukację kierowców w sprawie zachowywania odstępu od rowerzysty. Jeśli udało się nauczyć warszawskich kierowców, żeby przepuszczali pieszych na przejściach, to uda się też ich nauczyć, żeby bezpiecznie wyprzedzali rowerzystę.

Uznaję więc, że jazda rowerem alejami Jerozolimskimi jest formą trollingu

Ludzie się na niego nabrali i dostają spazmów ze złości, nie wiedząc że nie mają racji. Media o tym piszą i jest fajnie. Uważam więc, że w ramach kontynuacji trollingu zarząd dróg w Warszawie powinien po prostu postawić w tym miejscu znaki „zakaz jazdy rowerem” i powiedzieć, że ten rechocze, kto rechocze ostatni.

Czytaj również:

Czas poważnie podejść do bezpieczeństwa. Zakaz jazdy rowerem po śniegu jest konieczny

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać