Felietony

Przepraszam cię Peugeocie e-308. Zbłądziłem, bo nie widziałem cennika Hondy e:NY1

Felietony 22.06.2023 89 interakcji
Grzegorz Karczmarz
Grzegorz Karczmarz 22.06.2023

Przepraszam cię Peugeocie e-308. Zbłądziłem, bo nie widziałem cennika Hondy e:NY1

Grzegorz Karczmarz
Grzegorz Karczmarz22.06.2023
89 interakcji Dołącz do dyskusji

A zobaczyłem w nim potwierdzenie istnienia nowego trendu w konstruowaniu cenników i to, że nawet za niezbyt duże auto trzeba wyłożyć 200 tys. zł.

Zmienia się sposób konstruowania cenników. Kiedyś trzeba było wymyślić auto z silnikiem tak słabym, jakby miał astmę i z wyposażeniem tak ubogim, że 500+ dawali mu nawet bez dzieci. Otwierało ono cennik i pozwalało na wszelkie marketingowe sztuczki typu „teraz już od”, gdzie wpisywano jakieś nierealne wartości. Nikt takiego auta nie chciał i przypadało najmniej szanowanym pracownikom, jeśli ktoś już uparł się je kupić. Ten chytry plan na cenniki wciąż istnieje, ale na naszych oczach rodzi się plan zupełnie inny.

Cenniki nowego wzoru

Coraz chętniej oferowane są auta w najwyższych wersjach wyposażenia, bez możliwości zamówienia czegoś uboższego. To nic, sprzedawcy w salonie sobie jakoś poradzą. A tymczasem drugi miesiąc z rzędu najchętniej kupowanym autem w Europie jest Dacia Sandero. Zapewne to nie ma żadnego związku z nową modą na wycenianie aut. W tym tygodniu zobaczyłem cennik nowej Hondy ZR-V i Hondy e:NY1 i zacząłem się zastanawiać, czy Peugeota e-308 nie muszę przeprosić.

Napisałem niedawno, że w Peugeocie podeszli z niezwykłą lekkością do konstruowania cennika elektrycznego e-308. Auto kosztuje ponad 200 tys. zł i nie da się go kupić taniej. Nie ma wersji ubogiej, ani uboższej, można tylko wyłożyć 200 tys. zł za kompaktowy samochód. Tymczasem, nie mniejszą odwagą wykazała się Honda. A jak cennik wyłącznie dla osób dotkniętych zamożnością w podobny sposób konstruują dwie firmy, to już nie jest przypadek. 200 tys. zł to jest nowa cena nowego samochodu.

Honda e:NY1 – cena

Weźmy najpierw na warsztat elektryczną Hondę e:NY1, o której pisałem, że zastanawiam się, czy klientom nie będzie przeszkadzała bulwa na podwoziu i skomplikowana nazwa. Okazuje się, że bulwa może wcale nie być kwestią. Kwestią może być konstrukcja cennika. To, że trzy nowe Hondy będą oferowane wyłącznie w dobrych wersjach wyposażenia, wiedziałem, ale nie wiedziałem „za ile”. Teraz już wiem, a za najtańszą Hondę e:NY1 (204 KM, 68,9 kWh) trzeba zapłacić minimum 219 900 zł. Wprawdzie miejsca w środku jest sporo, ale jest to bardziej crossover segmentu B, niż kompaktowe auto. To może sprawić, że sprzedaż nie będzie usłana różami, mimo że samo auto — poza bulwą — prezentuje się bardzo godnie.

Hyundai Kona w słabszej elektrycznej wersji (136KM i akumulatory o pojemności 39,2 kWh) kosztuje 166 900 zł. Droższa, 204-konna wersja (64 kWh) to już koszt 188 900 zł. Dopiero po zaznaczeniu najwyższej wersji wyposażenia uzyskujemy 217 900 zł. Czyli wciąż mniej niż kosztuje Honda e:NY1, która jest trochę dłuższa, ale obsługuje sporo niższą moc ładowania.

Kia Niro swój cennik rozpoczyna od 198 900 zł, a w najwyższej wersji kosztuje 230 900 zł, lecz to większe auto, ale o mniejszym promieniu koniecznym do zawrócenia. Jeszcze droższa jest Kia EV6. Jej najszybsza wersja to koszt 400 tys. bez kilku złotych. Jej najtańsze sztuki kupimy za 209 900 zł, mimo że to już naprawdę większy samochód od Hondy e:NY1.

Jeep Avenger jest trochę mniejszy, ma mniejszą pojemność akumulatorów, ale to również miejskie auto. Jego cennik otwiera kwota 185 700 zł, a zamyka 210 400 zł. Wciąż mniej niż w Hondzie. Volkswagen ID.3 może i nie jest crossoverem, ale da się go kupić za 191 290 zł, a najdrożej zapłacimy za wersję Pro S z akumulatorami o pojemności 77 kWh, czyli 220 590 zł.

jeep avenger ev

Większej liczby przykładów trochę mi się już nie chce wyszukiwać. Na pewno da się obronić cenę Hondy e:NY1 w starciu z najwyższymi wersjami wyposażenia innych elektrycznych samochodów, choć może nie wszystkich. Tylko że inne elektryczne samochody da się kupić dużo taniej, a najwyższa wersja wyposażenia to nigdy nie był główny cel klientów w trakcie salonowych zakupów. Mieli wybór, czy chcą zapłacić więcej i z tej opcji raczej rzadko korzystali.

Honda ZR-V – cena

O ile w przypadku samochodów elektrycznych cenę da się obniżyć, korzystając z rządowych dopłat, to w przypadku wersji spalinowych tego zrobić się nie da. Tymczasem w przypadku hybrydowego modelu ZR-V zastosowano podobną konstrukcję cennika. Na bogato, albo wcale.

honda zr-v

Najtańsza Honda ZR-V kosztuje 189 900 zł, a w najwyższej wersji wyposażenia 210 400 zł. Pomijam już, że robi się tu dziwny zbieg cen z modelem e:NY1. Zazwyczaj elektryczne wersje modelu znacznie odstają od cen wersji spalinowych, nawet tych wyższych, a od podstawowej bywają droższe dwukrotnie. Na przykład najtańszy spalinowy Peugeot 2008 kosztuje 108 600 zł, wersja elektryczna 184 600 zł, a najdroższa spalinowa 144 300 zł. W przypadku hybrydowej Hondy ZR-V najlepiej wyposażona wersja kosztuje więcej od najtańszej wersji elektrycznej e:NY1. Można więc twierdzić, że ten samochód elektryczny wcale nie jest drogi, skoro można go mieć za mniejsze pieniędzy niż te, które trzeba dać za dobrze wyposażoną hybrydę. Auta teoretycznie są z dwóch różnych segmentów, ale różnica rozmiarów nie jest gigantyczna. Jak to interpretować, sam już nie wiem.

Peugeot e-308 nie jest sam

Tym sposobem muszę wrócić jeszcze do Peugeota e-308, który ma jedną, jedyną wersję wyposażenia, tę najbogatszą. I ja śmiałem wątpić, czy to się na pewno na rynku obroni. Tymczasem elektryczna Honda e:NY1 jest bogato wyposażona, ale to nie jest koniec możliwości cennika, bo możemy jeszcze ją doposażyć i zapłacić jeszcze więcej.

Mamy tu trend odwrotny do kuszenia najniższą ceną. Jego nadejście było zwiastowane już przez wycinanie najuboższych wersji wyposażenia z cenników. Jest to oferowanie wyłącznie dobrze wyposażonych samochodów, czego przecież zawsze chcieliśmy. Tylko że my tego tylko chcieliśmy, ale nie zamierzaliśmy kupować, bo za dużo to kosztowało. Niestety temu trendowi towarzyszy przesunięcie magicznej granicy tego „ile trzeba dać za nowy samochód”. Kiedyś było to 100 tys. zł, teraz to bardziej 200 tys. zł. Dzieją się tu niezłe cuda, niedługo wszystko poniżej 200 tys. zł to będzie przystępny cenowo samochód.

Czytaj dalej:

Nowa Honda CR-V plug-in kosztuje prawie 280 tys. zł. Co można kupić za te pieniądze?

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać