18.12.2019

Kolejne auta rozbite. „Trojaczki” VW pogubiły gwiazdki, za to chińskie MG wypadło znakomicie

Euro NCAP znowu to zrobiło [zobacz memy]. No dobra, i tak wszyscy wiedzą o co chodzi: rozbito kolejną grupę aut. Dość ciekawą, zważywszy na trzech gości z Chin.

Po grupie aut rozbitych na początku grudnia, Euro NCAP nie potrzebowało wiele czasu, by znaleźć kolejne modele do przetestowania. Tym razem swój los na przeszkodach stałych i deformowalnych zakończyły:

oraz trzej przybysze z Chin:

Zacznijmy od najmniejszych uczestników konkursu na zdobycie maksymalnej liczby gwiazdek. Zdecydowanie nie wygrał go Volkswagen up! wraz ze swoimi konstrukcyjnymi braćmi. Choć w 2011 r. modele te otrzymały maksymalną notę 5 gwiazdek, to po 8 latach produkcji muszą się zadowolić zaledwie 3. To i tak nieźle – wszyscy pamiętamy Fiata Punto i jego magiczny przeskok z 5 na 0 gwiazdek.

Co nie zagrało?

Przede wszystkim wyposażenie z zakresu bezpieczeństwa. Europejskie „trojaczki” to auta z założenia tanie, nie posiadają więc całego mnóstwa zaawansowanych systemów podnoszącego bezpieczeństwo czynne. W 2011 r. nie było to konieczne do zdobycia kompletu gwiazdek, ale dziś jest zgoła inaczej. Widać to po ocenach procentowych: w 2011 r. mały Volkswagen zdobył w tej kategorii 86 proc. punktów, a teraz tylko 55 proc. Pozostałe oceny zmieniły się nieznacznie względem starego testu: bezpieczeństwo pasażerów dorosłych zasłużyło na 81 proc. punktów (wcześniej 89 proc.), bezpieczeństwo dzieci na 83 proc. (wcześniej 80), a ochrona pieszych pozostała na tym samym poziomie 46 proc. Co prawda samo uderzenie nowszych aut oceniono jako mniej niebezpieczne dla pieszego, ale w 2019 r. w skład oceny wchodzi także obecność (i skuteczność) systemu automatycznego hamowania. A tego up!, Citigo i Mii już nie mają, nawet w opcji.

Kompletem żółtych wieloboków może się pochwalić nowy Golf.

Auto otrzymało bardzo dobre noty w kategoriach ochrony pasażerów i dzieci (odpowiednio, 95 i 89 proc. puntków), zupełnie nieźle punktując też w zakresie ochrony pieszych i systemów bezpieczeństwa (76 i 78 proc.). Odrobinę gorszy okazał się crossover Forda, choć różnice są marginalne. Za ochronę dorosłych, dzieci, pieszych i systemy bezpieczeństwa otrzymał kolejno: 94, 84, 77 i 74 proc. punktów.

Bardzo podobne oceny cząstkowe – i również 5 gwiazdek – wpadły też na konto 2. generacji Nissana Juke. Dorośli mogą liczyć na podobny poziom bezpieczeństwa jak w Fordzie (również 94 proc.), choć Puma nieco lepiej radzi sobie przy zderzeniach bocznych, a Juke przy czołowych (mniejsze ryzyko obrażeń klatki piersiowej kierowcy). Bezpieczeństwo dzieci zasłużyło w przypadku Nissana na 85 proc. dostępnych punktów, bezpieczeństwo pieszych na 81 proc., a wyposażenie – na 73 proc.

5 gwiazdek zdobyło też Audi Q8, choć było to do przewidzenia.

Z drugiej strony, spodziewałbym się odrobinę wyższych ocen w przypadku tego modelu. Nie są oczywiście złe (dorośli: 93 proc., dzieci: 87 proc., piesi: 71 proc.), ale szczególny niedosyt pozostawia kwestia systemów podnoszących poziom bezpieczeństwa. Q8 zasłużyło w tej kategorii na 73 proc. punktów – mogłoby być lepiej, ale tempomat i pakiet systemów utrzymywania pasa ruchu nie zdobyły jakiegoś szczególnego uznania Euro NCAP.

Zaskoczenie przyniosły testy aut z Państwa Środka.

Nie chodzi mi tu bynajmniej o oczekiwanie, że będą to jakieś beznadziejnie gniotące się puszki złomu – co to, to nie. Ale przyznajcie sami: gdybyście postawili obok siebie dość tradycyjnie wyglądające modele MG oraz wyglądającego przy nich jak przybysz z kosmosu Aiwaysa U5, to spodziewalibyście się zapewne, że to ten ostatni ma większe szanse na zdobycie najwyższych ocen, prawda? Przynajmniej ja bym się spodziewał takiej sytuacji.

Ale nie – to auta MG zostawiły U5 w pobitym polu.

Futurystyczny Aiways z napędem elektrycznym otrzymał 3 gwiazdki, dzierżąc tym samym niechlubny tytuł najgorszego w tej turze testów modelu ocenianego przez Euro NCAP. Nie, żeby był niebezpieczny, ale to już nie wystarczy. Ochrona osób dorosłych została oceniona na 73 proc. dostępnych punktów, dzieci – na 70 proc. Piesi powinni się mieć na baczności – nie dość, że auto nie ma systemu AEB (automatycznego hamowania), to miednica jest w trakcie wypadku bardzo narażona na uszkodzenia (0 pkt. za jej ochronę). Wyposażeniu przyznano 55 proc. punktów.

Aiways U5

Jeśli natomiast chodzi o MG, to przetestowano 2 modele różnych klas: mniejszego SUV-a ZS, oraz większego HS. To jednak ZS był cięższy (o… 2 kg, 1491 kontra 1489 kg), ponieważ do testów wybrano wariant z napędem elektrycznym. HS skrywał pod maską zwykły silnik benzynowy.

Oba modele MG uzyskały bardzo podobne oceny. Za bezpieczeństwo dorosłych ZS EV otrzymał 90 proc. punktów, a HS – 92 proc. W przypadku dzieci szala przechyliła się w stronę mniejszego auta: ZS dostał 85 proc. punktów, podczas gdy HS – 81.

MG ZS EV

Ocena bezpieczeństwa pieszych w obu przypadkach jest taka sama i wynosi 64 proc., ale są różnice: MG ZS jest dla poszkodowanych bezpieczniejszy w przypadku uderzenia… natomiast HS łatwiej uniknie tego uderzenia, ponieważ system AEB działa w nim znacznie skuteczniej (8,4 na 12 dostępnych punktów; ZS dostał jedynie 4,3 punkta na 12 możliwych). W większym SUV-ie lepiej działa też system utrzymywania toru jazdy, dzięki czemu w kategorii systemów bezpieczeństwa HS dostał 76 proc. punktów, wyprzedzając ZS-a (70 proc.).

MG HS

To całkiem ciekawa informacja, bowiem pokazuje, że Chiny już NAPRAWDĘ dogoniły Europę.

Wcześniej mogli kombinować ze stylistyką, silnikami, wyposażeniem… ale nadal żywa była pamięć o pojazdach w rodzaju Landwinda X6, który w testach zdobył okrągłe 0 gwiazdek. I to w 2005 r.!

Teraz okazuje się, że jednak ktoś poszedł po rozum do głowy i przynajmniej w autach, które trafiają na europejskie drogi (MG są sprzedawane m.in. w Wielkiej Brytanii) postarał się o to, by mogły one konkurować już nie tylko ceną. I choć SUV-y chińskiej marki powstałej na zgliszczach brytyjskiej legendy nadal wyglądają jak mieszanka Mazdy, Kii, BMW i SsangYonga, to jednak cieszę się, że postarano się o przyzwoity poziom aut zreanimowanego producenta.

Mam wrażenie, że w Polsce sprzedawałyby się bardzo dobrze.