Wiadomości

Skutery pojadą drogami dla rowerów. Oto pomysł, który wart jest wprowadzenia

Wiadomości 16.05.2023 68 interakcji
Tymon Grabowski
Tymon Grabowski 16.05.2023

Skutery pojadą drogami dla rowerów. Oto pomysł, który wart jest wprowadzenia

Tymon Grabowski
Tymon Grabowski16.05.2023
68 interakcji Dołącz do dyskusji

Elektryczne skutery z siodłem miałyby być traktowane tak samo jak hulajnogi elektryczne. Co więcej, zrównanoby je jeśli chodzi o nazewnictwo. Poselski projekt nowelizacji prawa o ruchu drogowym, choć nieco chaotyczny, idzie w dobrym kierunku.

Ustalmy na początek, że hulajnoga to takie urządzenie, na którym się stoi. Nie da się siedzieć na hulajnodze, bo wtedy nie dawałoby się hulać nogą, lub miałoby to bardzo ograniczony zakres. W związku z tym w polskim prawie o ruchu drogowym jednym z urządzeń transportu osobistego jest hulajnoga elektryczna, czyli pojazd dwukołowy, przystosowany do przewożenia tylko kierowcy, pozbawiony siedzenia i napędzany silnikiem elektrycznym. Hulajnogą elektryczną od biedy można jechać bez prądu, choć łatwe to nie jest. Hulajnogą elektryczną należy jechać w miarę możliwości po drodze rowerowej, po chodniku tylko w wyjątkowym przypadku i zasadniczo z prędkością pieszego.

Pozostaje jednak pozaprawna kategoria pojazdu, jakim jest lekki skuter elektryczny

Grupa posłów chce również nazwać go „hulajnogą”, co jest absurdem, ponieważ hulajnoga i skuter różnią się od siebie w sposób oczywisty. Być może to te same osoby, które nazwały ślimaka rybą, a marchew owocem. Skuter elektryczny o prędkości konstrukcyjnej nie większej niż 25 km/h miałby zostać prawną hulajnogą, co pozwoliłoby mu korzystać ze wszystkich przywilejów, jakie mają urządzenia transportu osobistego. W uzasadnieniu do projektu zmian czytamy, że „Pojazd elektryczny z siodełkiem jest optymalnym rozwiązaniem dla zwiększenia mobilności osób starszych, a także wszystkich osób z problemami w zachowaniu równowagi, z bólami kręgosłupa w postawie stojącej”.

Problem w tym, że raczej nie jest to prawda. Osoby starsze rzadko korzystają w ogóle z pojazdów jednośladowych, a jeśli już mogą, to jeżdżą na rowerach typu Jubilat. Takie pojazdy są raczej używane przez ludzi młodych, którzy chcą polansować się na fajnym sprzęcie. W tej chwili nie ma takiej legalnej możliwości i jazda skuterem elektrycznym po drodze dla rowerów jest zakazana, a jazda nim po jezdni wymagałaby zarejestrowania go i zapłacenia OC. Zniechęca to do tej formy transportu. Szkoda, bo akurat taki pojazd jest realną alternatywą dla samochodu, w odróżnieniu od roweru, nawet elektrycznego. Nie wymaga bowiem żadnego wysiłku poza kręceniem manetką. Zresztą szczegółowo opisywał to Grzegorz.

hulajnoga elektryczna z siodełkiem

Szkoda tylko, że posłowie nie umieją formułować zdań po polsku

Spodziewałem się, że posłowie Lewicy jako najbardziej „miastowi” będą umieli napisać prostą poprawkę do ustawy. Myliłem się, ponieważ proponowane sformułowanie wprowadza chaos wynikający z pomieszania podmiotów.

Art. 1. W ustawie z dnia 20 czerwca 1997 r. Prawo o ruchu drogowym (Dz. U. z 2022 r. poz. 988, 1002, 1768, 1783) w art. 2 pkt 47b otrzymuje brzmienie: “47b) hulajnoga elektryczna – pojazd napędzany elektrycznie, dwuosiowy, z kierownicą i bez pedałów, konstrukcyjnie przeznaczony do poruszania się wyłącznie przez kierującego znajdującego się na tym pojeździe:

a) bez siedzenia lub
b) posiadający siedzenie, którego konstrukcja ogranicza prędkość jazdy do 25 km/h;”.

Konstrukcja siedzenia ogranicza prędkość jazdy do 25 km/h. Brzmi jak wymóg nie do spełnienia. W siedzeniu musiałby się znaleźć czujnik prędkości… albo nieważne, to jest tak głupie że aż nie chce mi się tego poprawiać. Wystarczyło napisać: wyposażony w siedzenie i konstrukcyjnie przystosowany do rozwijania prędkości nie większej niż 25 km/h. Proszę, posłowie Lewicy, wykonałem pracę za Was. Czyli w sumie jak zwykle. Pomysł jednak, w poprawionej formie, popieram. Wówczas każdy motorower elektryczny o prędkości ograniczonej do 25 km/h stanie się z automatu hulajnogą i będę mógł kupić sobie przenajdziwniejszy pojazd elektryczny o dwóch kołach, sterowany manetką, i drzeć nim po drogach dla rowerów, legalnie denerwując rowerzystów.

Wchodzę w to.

Czytaj również:

Jestem gotów na elektryczny skuter, ale moje miasto nie jest

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać