Ciekawostki

Ford Bronco skurczył się w praniu i zawitał do Krakowa. Trudno oderwać od niego wzrok

Ciekawostki 08.09.2023 89 interakcji
Mikołaj Adamczuk
Mikołaj Adamczuk 08.09.2023

Ford Bronco skurczył się w praniu i zawitał do Krakowa. Trudno oderwać od niego wzrok

Mikołaj Adamczuk
Mikołaj Adamczuk08.09.2023
89 interakcji Dołącz do dyskusji

Dronco, czyli Suzuki Jimny po przeróbce na coś a’la dawny Ford Bronco, to samochód, który można spotkać nie tylko na japońskich zlotach tuningowych, ale i w Grodzie Kraka.

„Jaki uroczy! Jaki słodki!” – takie zwroty można usłyszeć na widok małego, puchatego kotka, ale raczej nie na widok kanciastej terenówki. Chyba że to terenóweczka. Terenówcia. Czyli Suzuki Jimny. Samo w sobie wygląda uroczo, ale rekordy padają wtedy, gdy Jimny próbuje się przebrać za dorosłego. Na przykład za Forda Bronco.

Mowa o dawnym Fordzie

Kanciaste kształty dobrze nadają się jako podstawa do przeróbek. Suzuki potrafi udawać np. Mercedesa klasy G, Land Rovera Defendera albo Forda Bronco sprzed lat. Oferuje to np. japońska firma DAMD. Gotowe pakiety są sprzedawane, zamieniając Jimny w Dronco, bo tak brzmi oficjalna nazwa „projektu”. Zestaw zderzaków, nakładek i detali, które upodabniają Suzuki do auta, do którego wzdychają pokolenia Amerykanów, po raz pierwszy pokazano w 2020 roku na salonie w Tokio.

Mogłoby się wydawać, że Dronco i inne tego typu przeróbki są typowo japońskie – jak wstyd przed smarkaniem wśród ludzi, zasypianie w metrze i automaty z brudną bielizną. Ale – jak się okazuje – podobają się także „gaijin”, czyli obcokrajowcom.

O terenówkach więcej poczytasz tu:

Dronco zostało sfotografowane w Krakowie

dronco
Fot. Mateusz Kuchna

Za zdjęcia dziękujemy Mateuszowi Kuchnie. Samochód pomalowany w pastelowe, retro barwy wygląda naprawdę bojowo. Ma zwiększony prześwit i ogromne koła, które wystają poza obrys pojazdu (halo, policja?). Na tylnej klapie pojawiło się wielkie koło zapasowe. Jimny z terenóweczki (choć trzeba przecież przyznać, że naprawdę dzielnej) stało się poważnym sprzętem. Nie tylko groźnie wygląda, ale zapewne też daleko zajedzie… o ile właściciel podejmie ryzyko porysowania lakieru. Byłoby szkoda.

dronco
Fot. Mateusz Kuchna

Dronco to na polskich drogach coś kompletnie egzotycznego, rzadszego od przeróżnych Ferrari i innych Maserati. Sądząc po tablicy rejestracyjnej przyczepionej w nietypowym miejscu, zostało sprowadzone z Dubaju. Pewnie jakiś szejk używał tego do przejażdżek po korytarzach swojej rezydencji. Czy to tuning w dobrym stylu? Czemu nie – Dronco ma na pewno więcej uroku niż robienie z Jimny klasy G. To jest już nudne.

Fot. Mateusz Kuchna

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać