Ciekawostki / Felietony

Chiny zakazują Tesli, bo się za dużo gapi

Ciekawostki / Felietony 20.08.2023 91 interakcji

Chiny zakazują Tesli, bo się za dużo gapi

Paweł Grabowski
Paweł Grabowski20.08.2023
91 interakcji Dołącz do dyskusji

Chiny zakazują Tesli, bo jej kamery widzą zbyt dużo. Doszliśmy do krytycznego punktu.

Z czym kojarzą się Chiny? Wielki mur, państwowy kapitalizm, podróbki, boom na samochody elektryczne, wielka miłość do Tesli. Te wszystkie odpowiedzi są prawidłowe, ale jest jeszcze inna rzecz charakterystyczna dla Chin – system kredytu społecznego. Nie wchodząc w szczegóły – każdy obywatel dostaje pulę punktów, które może zwiększyć poprzez poprawne zachowanie i analogicznie zmniejszyć za zachowania niezgodne z prawem i linią partii. Punkty są potrzebne do wzięcia kredytu, znalezienia pracy, a nawet do tak prozaicznych czynności jak wynajęcie mieszkania czy samochodu. Chiny śledzą swoich obywateli w internecie oraz na ulicach. W tym drugim pomaga sieć kamer, która już dwa lata temu liczyła sobie ponad 2 miliardy urządzeń. Kamery wspiera system rozpoznawania twarzy. Nic nie umknie przed okiem wielkiego brata.

chiny zakazują tesli

I właśnie w tym kraju, w którym jest więcej kamer niż mieszkańców dostrzeżono, że zaparkowane Tesle mogą służyć do szpiegostwa.

Chiny zakazują Tesli, bo te za dużo widzą

Zaczęło się niewinnie od pewnego lotniska, które zakazało dłuższego parkowania Teslom. Powodem był tryb strażnika, zwany po angielsku Sentry Mode. Zgodnie z instrukcją po jego włączeniu w zaparkowanym samochodzie aktywują się kamery i czujniki, które mają za zadanie monitorować wszelką podejrzaną aktywność wokół auta. Gdy ją wykryją, to rozpoczyna się rejestrowanie obrazu, który zostaje przesłany do właściciela auta, najczęściej poprzez aplikację Tesli. Tryb ten uchronił niejedną Teslę przed kradzieżą, ale w kraju Puchatka (to taki żart – w Chinach Kubuś Puchatek jest zakazany, bo według władz jego podobizna za bardzo przypominała prezydenta Chin Xi Jinpinga) uznano, że tryb Sentry może zostać użyty do szpiegostwa.

chiny zakazują tesli
Znak na chińskim lotnisku. Źródło: weibo

Tesla zaczęła się tłumaczyć, że dane chińskich obywateli są bezpieczne, bo nie są wysyłane poza Chiny i nie ma do nich zdalnego dostępu.

WTEM!

Okazuje się, że zakaz jest znacznie powszechniejszy niż myślano. Od jakiegoś czasu Tesle nie mogą parkować w kurorcie Beidaihe, który jest ulubionym miejscem wypoczynku polityków, członków partii i rządu oraz innych ważnych osób w Chinach. To tam podczas sączenia drinków zapada wiele decyzji, powstają spółki, ważą się losy wielu firm i osób. Szybko okazało się, że Tesle nie mogą parkować również w pobliżu jednostek wojskowych, policyjnych oraz pod żadnym budynkiem, który ma związek z chińską armią, a także pod rozgłośniami radiowymi i telewizyjnymi. Doszło nawet do tego, że Tesle nie mogą wjeżdżać na niektóre autostrady, bo prowadzą obok ważnych obiektów przemysłowych i wojskowych.

chiny zakazują tesli

Podobno po lekkiej modyfikacji mikrofony Tesli są w stanie wyłapać dźwięki z bardzo dużej odległości. Problem według Chińczyków jest poważny, bo przecież zaparkowany samochód nie budzi zbytnich podejrzeń, zwłaszcza gdy ma to miejsce w godzinach pracy, a później znika. Szpiegostwo za pomocą samochodu jest równie stare, co samochód, ale zazwyczaj wymagało siedzenia w nim i wyglądania najmniej podejrzanie jak tylko się da. Teraz jest znacznie prościej. Szpiegujesz na odległość.

Co dalej?

Tego nie wie nikt. Tesla na pewno nie będzie chciała stracić tak ważnego rynku, więc albo możemy się spodziewać dezaktywacji trybu Sentry na terenie Chin, albo kolejnych zapewnień o bezpieczeństwie danych.

A czy chińskie samochody szpiegują?

TO ZUPEŁNIE COŚ INNEGO. NIE INTERESUJ SIĘ, BO KOCIEJ MORDY DOSTANIESZ. A na poważnie – wszystko co robi Tesla, mogą robić chińskie samochody, ale pojawia się pewien problem. W cywilizowanym zachodnim świecie, żeby organy policyjne czy agencje rządowe uzyskały dostęp do nagrań, to muszą wystąpić o nie drogą oficjalną, najczęściej poprzez sąd, który bada zasadność żądania. W Chinach jest zupełnie inaczej. Tamtejsze firmy są zobligowane prawnie do zapewnienia dostępu do zgromadzonych danych na każde życzenie władz. I co najgorsze – nie ma żadnej możliwości anonimizowania tych danych. Przychodzi funkcjonariusz i prosi o nagrania z samochodu chińskiego Jana Kowalskiego i je dostaje. A co z nimi zrobi później, to już jest tajemnica. Być może taki obywatel trafi do łagru, a może tylko straci kilka punktów społecznych.

nio et7 pierwsza jazda
Słyszałem, że lubisz Kubusia Puchatka kapitalisto

Doszliśmy do czasów, kiedy za pomocą technologii można szpiegować każdego z nas i coraz mniej podoba mi się ta wizja. Owszem, dopóki jestem zwykłym blogerem, to raczej mało obchodzę agencje rządowe. Problem mają jednak ludzie, którzy mają cenne umiejętności – są inżynierami pracującymi przy rządowych projektach, szefami dużych firm itd. Chiny zakazują Tesli, które mogą ich szpiegować. Czy możemy liczyć na podobne działania ze strony państw zachodnich w przypadku coraz większej ekspansji chińskich firm motoryzacyjnych? Zapewne tak, ale co nikt nie wie, co przyniesie jutro. Jedno jest pewne – czasem lepiej zachować milczenie w nowoczesnym samochodzie.

Czytaj również:

Chińczycy gniją tysiące samochodów elektrycznych bez przebiegu. To ekologia w praktyce

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać