Historia / Klasyki

Mija 25 lat od łabędziego śpiewu Bugatti. Niektórzy mówili, że EB 112 było najpiękniejszym samochodem świata

Historia / Klasyki 04.11.2018 301 interakcji
Mikołaj Adamczuk
Mikołaj Adamczuk 04.11.2018

Mija 25 lat od łabędziego śpiewu Bugatti. Niektórzy mówili, że EB 112 było najpiękniejszym samochodem świata

Mikołaj Adamczuk
Mikołaj Adamczuk04.11.2018
301 interakcji Dołącz do dyskusji

O tym, że najbardziej prestiżowa marka na świecie planuje wprowadzić czterodrzwiowy model, słychać od lat. Ale póki co skończyło się tylko na prototypach. Jednym z nich było Bugatti EB 112.

Jeżeli w 1993 roku ktoś chciał kupić naprawdę luksusową i szybką limuzynę, prawdopodobnie kończył z mocnym Mercedesem klasy S. Salony Rolls-Royce’a i Bentleya trochę przypominały muzeum. O czterodrzwiowym Porsche jeszcze nikt nie słyszał, Maserati akurat wtedy nie sprzedawało Quattroporte, a Aston Martin Lagonda – nawet jeśli komuś się spodobał – i tak został wycofany z produkcji kilka lat wcześniej.

Wtem… w Genewie pokazano coś specjalnego.

Bugatti EB 112

Tak naprawdę to nie był konkurent ani dla klasy S ani dla Bentleya. Bugatti zawsze było czymś więcej. Drugiego takiego samochodu wtedy po prostu nie było. Mówiąc szczerze, chyba nie ma go też i teraz.

Oto Bugatti EB 112.

To nie był najlepszy okres dla Bugatti. Legendarna firma nie była jeszcze wtedy własnością wielkiego i bogatego koncernu Volkswagena. Co prawda produkowała supersportowy model EB 110 i wybudowała sobie futurystyczną fabrykę w Campogalliano, ale słaba koniunktura gospodarcza w Europie i w USA dawała się we znaki. To jeszcze nie były czasy, w których klienci z Chin, Rosji czy Półwyspu Arabskiego mogli uratować sytuację.

Mimo problemów, zdecydowano się poszerzyć gamę modeli. EB 110 miało otrzymać wariant czterodrzwiowy, by przekonać do Bugatti także tych klientów, którzy oprócz wyśmienitych osiągów oczekiwali luksusu i przestrzeni.

Zaprojektowanie nadwozia zlecono Giorgetto Giugiaro.

Szef studia ItalDesign podczas pracy inspirował się najpiękniejszymi przedwojennymi Bugatti, czyli modelami Type 55 czy Atlantic.

W tamtych latach raczej nie znano jeszcze określenia „czterodrzwiowe coupe”, ale nie da się spojrzeć na EB 112 i nie pomyśleć o tym, że właśnie tak powinno się je opisywać.

Kolejne określenie to „kontrowersyjny”.

Inni mówili prościej: „brzydki”. Ale EB 112 miało też swoich fanów. Dziennikarze magazynu Automobile napisali wprost: „To najpiękniejszy samochód na świecie”.

Bugatti EB 112

EB 112 to długie auto. Mierzy 5070 mm. Z przodu najbardziej charakterystycznym elementem był grill w kształcie podkowy. Od niego poprowadzono trzy linie, ciągnące się przez całą długość karoserii. Środkowa po przejściu przez dach, dzieliła na dwie części tylną szybę. Bardzo w stylu samochodów przedwojennych.

Wnętrze nie wyglądało aż tak spektakularnie.

Szczerze mówiąc, spodziewałem się, że kokpit będzie niesamowicie luksusowy, pełen pikowanej skóry, metalu i najwyższej klasy drewna.

Skóra – owszem, jest. Metal też. Ale całość nie robi aż takiego wrażenia. W oczy rzuca się przede wszystkim nieładna kierownica, a radio wygląda jak dokładane. Może dlatego o wiele łatwiej znaleźć teraz zdjęcia nadwozia EB 112 niż wnętrza?

Pod maską – V12.

Do napędu tego Bugatti służył dwunastocylindrowy silnik. Miał 6 litrów pojemności i 455 KM. Umieszczono go z przodu, ale został przesunięty do tyłu na tyle, na ile to możliwe: wszystko po to, by poprawić rozkład masy samochodu. EB 112 nie było bardzo ciężkie, jak na swoje wymiary i dwanaście cylindrów. Za sprawą m.in. aluminiowej konstrukcji, jego masa własna wynosiła 1800 kg.

Bugatti EB 112

Moc była przekazywana na cztery koła przez sześciostopniową, ręczną przekładnię. Jeżeli ktoś umiał szybko zmieniać biegi, osiągał 100 km/h w 4,3 s. Jeśli miał przed sobą długą prostą, mógł jechać 300 km/h.

Niestety, EB 112 nigdy nie trafiło do salonów.

W 1995 roku firma Bugatti zbankrutowała. Oficjalnie wiadomo o losach dwóch egzemplarzy EB 112 – czarnego i bordowego. Na zdjęciach widać jeszcze niebieski samochód, ale nie wiadomo, co się z nim stało.

Bordowa sztuka trafiła w ręce kolekcjonera z Rosji. Z kolei czarną kupił (wraz z wieloma częściami zamiennymi) Gildo Pallanca Pastor, przedsiębiorca znany m.in. z produkcji samochodów Venturi. Posiadał swój egzemplarz przez 19 lat, po czym wystawił go na aukcji w Paryżu w 2016 roku. Samochód nie został jednak przez nikogo kupiony.

Bugatti EB 112

Teraz marka Bugatti wróciła do życia, a wraz z nią – pomysł na podobny model.

W 1999 roku pokazano rozwinięcie pomysłu na EB 112, czyli prototyp EB 218 z silnikiem o osiemnastu cylindrach (!). Dziesięć lat później zaprezentowano Bugatti 16C Galibier. Ostatnio znów sporo mówiono o powrocie Bugatti do koncepcji czterodrzwiowego coupe. Zawsze to lepiej niż gdyby mieli produkować SUV-a…

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać