28.10.2020

Volkswagenie, nie sprzedawaj Bugatti Chorwatom! Zobacz, jaki fajny Bolide zrobili

Przed decyzją o dalszych losach Bugatti, które może być sprzedane chorwackiemu Rimacowi, Francuzi zdążyli jeszcze zaprezentować najnowszy model. To super-szybkie i super-spartańskie Bugatti Bolide.

Jeśli uwierzyliście, że Bugatti zaprzestaje walki o bicie rekordów prędkości, to mam dla Was wiadomość: kłamali. Najlepszym tego dowodem jest nowe Bugatti Bolide, które jest wyjątkowe nawet jak na auto tej marki. Z jednego prostego powodu:

jedynymi elementami podnoszącymi komfort są fotele.

Dlatego też, choć za bazę posłużył model Chiron, to poza i tak zmodyfikowanym układem napędowym nie zostało z niego za wiele. Praktycznie cała konstrukcja Bolide została opracowana od nowa, oczywiście z włókna węglowego. Oprócz tego jest tu sporo tytanu: z tego metalu są m.in. wszystkie śruby i inne elementy łączące. Ze stopu tytanu wykonano także szereg innych części, posługując się przy tym procesem druku przestrzennego. Obręcze są z magnezu, a tarcze hamulcowe – ceramiczne.

Wszystkie te zabiegi sprawiły, że auto w stanie suchym (tj. bez płynów eksploatacyjnych i paliwa) ma ważyć tylko 1240 kg, co jak na 16-cylindrowe monstrum z napędem na obie osie jest wynikiem godnym uwagi. Tym bardziej zważywszy na fakt, że 8-litrowy silnik oczywiście wzmocniono: w Bugatti Bolide ma dysponować mocą 1850 KM i maksymalnym momentem obrotowym o takiej samej wartości. Jest drobny haczyk: takie parametry będą osiągane na wyścigowym, 110-oktanowym paliwie. Na zwykłej benzynie 98-oktanowej moc spadnie do ok. 1620 KM.

No to jak to z tymi osiągami?

Oczywiście jeszcze ich nie zmierzono na żadnym torze, ale producent z Molsheim wykonał szereg symulacji, dzięki którym można mieć pewne pojęcie na temat przyspieszenia czy prędkości maksymalnej. Zacznijmy od tej pierwszej kwestii: do 100 km/h nowe Bugatti ma się rozpędzać w 2,17 s, do 200 km/h w 4,36 s, do 300 km/h w 7,37 s, do 400 km/h w 12,08 s, a do 500 km/h… w 20,16 s. Ujmę to inaczej: gdybyście chcieli ten akapit przeczytać na głos, to zajęłoby to więcej czasu, niż Bugatti Bolide rozpędzenie się do 500 km/h.

Nie da się też ukryć, że Bugatti puszcza do fanów oczko, jako że podaje, iż prędkość maksymalna to zdecydowanie ponad 500 km/h. A to oznacza, że producent rzuca rękawicę amerykańskiemu SSC, którego nowy model Tuatara ostatnio rozpędził się do niemal 509 km/h (średnia z dwóch prób). Inna rzecz, że to może być nazbyt optymistyczne podejście ze strony Francuzów, bo tak się przypadkiem składa, że Tuatara przy ponad pół tysiąca km/h miała jeszcze… spory zapas mocy.

Nie ośmielę się użyć sformułowania „zawiodły nerwy kierowcy”, bo sam chciałbym takie mieć, ale faktem jest, że rozpędzanie się trzeba było przerwać z powodu wiatru bocznego, który niemalże zepchnął auto z drogi. Po tym doświadczeniu kierowca testowy SSC, Oliver Webb, kategorycznie stwierdził, że nie zamierza tego więcej powtarzać. A, i jeszcze jeden detal: Tuatara miała jeszcze w zapasie jeden bieg… Webb pobił rekord na szóstce, podczas gdy skrzynia biegów SSC ma tych biegów siedem – tak jak przekładnia DSG w Bolide.

Dygresja. Wróćmy do Bugatti

Mierzące 4756 mm długości, 1998 mm szerokości i zaledwie 995 mm wysokości auto czerpie wzorce stylistyczne z modeli Chiron i Divo, ale od razu widać, że to bezkompromisowa maszyna do jazdy po torze – choćby ze względu na rozbudowany pakiet spoilerów i innych dodatków aerodynamicznych. Warto zresztą wspomnieć, że według producenta, Bolide już przy 320 km/h ma oferować docisk przedniej osi na poziomie 800 kg, podczas gdy oś tylna będzie dociskana do nawierzchni przez dodatkowe… 1800 kg. Swoje trzy grosze do kwestii przyczepności dorzucą też walce Michelina – przednie opony mają szerokość 340 mm, a tylne – 400 mm. Dla porównania, w Chironie opony mają szerokość, odpowiednio, 285 i 355 mm.

Takie parametry mają umożliwić także demolowanie czasów okrążeń na torach wyścigowych. Dość powiedzieć, że – według symulacji – na pokonanie liczącego 20,81 km okrążenia Północnej Pętli Nuerburgringu, Bugatti Bolide ma potrzebować zaledwie 5:23.1. A to oznacza, że średnia prędkość w „Zielonym Piekle” ma sięgać… niemal 232 km/h.

Warto także przyjrzeć się tylnemu oświetleniu w kształcie litery X – to nawiązanie do Charlesa „Chucka” Yeagera, który w 1947 r. po raz pierwszy przekroczył barierę dźwięku, zasiadając za sterami eksperymentalnego samolotu rakietowego Bell X-1.

Zwróciliście też być może uwagę na grafiki, które wyglądają raczej na rendery niż zdjęcia prawdziwego auta. Nie oznacza to jednak, że samochód fizycznie nie istnieje – istnieje, tyle że najwidoczniej nie odpakowano go jeszcze z folii kamuflującej, z którą przyłapano go wcześniej.

No dobra, to kiedy Bugatti Bolide wejdzie do sprzedaży?

Cóż, na razie nie wiadomo, czy w ogóle wejdzie. Ale jak słusznie zauważono już w sieci, skoro poświęcono tyle zachodu zaprojektowaniu auta, to wątpliwym jest, by Bolide nie powstało w choć kilku egzemplarzach. Ja postawiłbym tu raczej inne pytanie: czy ktoś ośmieli się sprawdzić prędkość maksymalną, a jeśli tak, to czy potężny docisk pozwoli na przeprowadzenie tej próby na eksperymentalnym torze Volkswagena Ehra-Lessien, gdzie Chiron potrafił się już odrobinę oderwać od nawierzchni?

No i czy Rimac – jeśli faktycznie przejmie Bugatti – będzie kiedykolwiek w stanie wspólnie z Francuzami stworzyć coś równie emocjonującego, czy na przeszkodzie stanie napęd elektryczny?