Ciekawostki

Bitwa złomów: mistrzostwa Polski w wydłużaniu

Ciekawostki 13.12.2021 570 interakcji
Tymon Grabowski
Tymon Grabowski 13.12.2021

Bitwa złomów: mistrzostwa Polski w wydłużaniu

Tymon Grabowski
Tymon Grabowski13.12.2021
570 interakcji Dołącz do dyskusji

Zewsząd w internecie atakuje mnie informacja, że powinienem sobie coś wydłużyć. Sprawdziłem więc, jak mają się ci, którzy z tej propozycji już skorzystali.

Wydłużanie samochodów to pomysł stary jak świat. Bierzesz krótki i wydłużasz. Cyk, profit. Sposobów jest jednak wiele, jedne wymagają wielu miesięcy planowania, inne to totalne piractwo, tniesz i spawasz. W dzisiejszej bitwie złomów spotkają się dwa ekstremalne pomysły na wydłużanie: w obu przypadkach budowniczowie raczej nie wyszli od produktu premium i w sumie można dyskutować, czy wyszło im to, co planowali. Zaczy yyy yyyy namy!

Lewy narożnik

Oczywiście, że samochód dostawczy powinien mieć jak najkrótszą szoferkę i jak najdłuższą pakę. Oczywiście przy wydłużaniu paki należy zachować pewien zdrowy rozsądek. Dajmy na to, jeśli wydłużysz skrzynię z niecałych trzech metrów do ponad sześciu, to cały samochód straci proporcje, straci sztywność, zacznie dziwnie jeździć, gorzej hamować i może pojawić się efekt zachodzenia przy skręcie. Nikt rozsądny jednak przecież… o do licha

Tak, to jest Volkswagen Transporter T5 z paką wydłużoną do 6,2 metra. Pomysł jest o tyle rewelacyjny, że nie trzeba było wydłużać i „segmentować” wału napędowego, ponieważ auto ma napęd na przód. Nie bardzo wyobrażam sobie manewrowanie tym, no ale cóż – paczki ze styropianem same się nie przewiozą. Styropian ma ten problem, że jest lekki i zajmuje bardzo dużo miejsca, więc to miejsce trzeba mu jakoś zapewnić, niekoniecznie wzmacniając konstrukcję pojazdu. Z opisu na pace wynika, że auto jeździło dla niemieckiej firmy transportowej Schwerdtfeger (piękna nazwa), więc zapewne oddelegowano je do transportu specjalistycznego rzeczy lekkich typu materiały ociepleniowe. I całą tę przeróbkę wykonano zapewne w Niemczech, i dostała niemiecki TUV. Jeśli po przebiegu 630 tys. km – realistycznym jak na taki wóz – wszystko dalej trzyma się w całości i nic się nie złamało, to znaczy, że to wygląda śmiesznie, ale zrobione jest dobrze. Pozostaje tylko problem użyteczności tego w polskich warunkach – Niemiec ładował na to wełnę mineralną, Polak załaduje na to 10 palet słoików z ogórkami, bo przecież sie mieszczo, a następnie VW jęknie, stęknie i się zegnie, i nowy nabywca powie „ee panie, T5 to już nie to samo co T4”.

Zdjęcia z ogłoszenia, autor: Artur

Prawy narożnik

Tak, ktoś to naprawdę wyprodukował. W Wielkiej Brytanii. Ktoś – a konkretnie zasłużona firma Coleman Milne, znana z budowania karawanów, przecięła Forda Scorpio generacji „wieloryb”, czyli tego ostatniego, następnie odcięła mu dach i dała własny, podwyższony, dorzucono mu trzecią parę drzwi – środkową, pospawano wszystko do kupy i nazwano zgodnie z tradycją firmy „Dorchester”. Coleman Milne Dorchester to linia limuzyn bazujących na dużych Fordach, sięgająca historią modelu Consul. Potem budowano ją na kanciastej Granadzie, na pierwszym Scorpio i wreszcie, pod koniec, na Scorpio-wielorybie. Jest to jednak wielka rzadkość w tym nadwoziu. Najwyraźniej nie było wielu klientów na taką produkcję.

Rozumiałbym jeszcze, gdyby był to jakiś superluksusowy samochód typu Rolls albo chociażby klasa S. Ale to jest Scorpio, które z przodu ma tyle miejsca co auto kompaktowe, a o luksusowym wyposażeniu nie ma co marzyć. Żeby było jeszcze śmieszniej, to zabudowa wnętrza nie jest limuzynowa, bo nie ma dwóch centralnych foteli tyłem do kierunku jazdy tworzących rodzaj „przedziału VIP”. Mamy po prostu trzy rzędy siedzeń i osiem miejsc. Powstał więc z tego rodzaj mikrobusu-sedana. Jest niepotrzebnie większy niż normalny mikrobus, komfort jazdy pewnie podobny, zwrotność tragiczna, a w razie obcierki nie liczyłbym na „używane drzwi środkowe coleman milne dorchester olx”. Słowem, pojazd ten ma same wady wynikające już z jego błędnego założenia. Wygląda trochę tak, jakby w trakcie prac ktoś zmienił koncepcję i uznał że z tej luksusowej limuzyny to nic nie będzie, ale jak już wydłużyliśmy i podwyższyliśmy, to zróbmy mikrobus. Wspaniałość, wziąłbym dwa i woził nimi Legię Warszawa na mecze drugiej ligi.

Zdjęcia z ogłoszenia, autor: Andrzej

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać