28.01.2021

Nie lubisz ekranów dotykowych w samochodach? Bardzo mi przykro, musisz kupić Bentleya

Pod moim domem właśnie stoi Bentley Flying Spur V8, a red. prowadzący kazał mi napisać o najciekawszym gadżecie z tego wozu. Nie było łatwo wybrać, ale dałem radę. Padło na znikający ekran.

„Ekrany nie są prestiżowe i nie pasują do szacownej marki, jaką jest Bentley. Z ich powodu wnętrze luksusowej limuzyny zaczyna przypominać jakiś świecący gadżet” – tak zapewne mówią z pięknym akcentem brytyjscy milionerzy, bogaci mniej więcej od 1511 roku. To jeden z głosów w dyskusji.

Drugi to głos chińskiego milionera, który dwa tygodnie temu wymyślił rewolucyjną aplikację mobilną i właśnie dostał za to pierwsze, sowite przelewy. Gdy mówi, ciągle patrzy na ekran telefonu. Co mówi? Trudno to zrozumieć, bo wypowiedź jest zagłuszana przez powiadomienia z jego smartwatcha. Ale na pewno używa takich sformułowań jak „wrażenia cyfrowe” i grozi, że jeśli dany samochód mu ich nie dostarczy, to go nie kupi.

Firmy motoryzacyjne mają twardy orzech do zgryzienia

Kogo posłuchać? Większość marek raczej nie przejmuje się głosem starych, ubranych w tweedowe marynarki Brytyjczyków, bo chińskich, młodych milionerów jest więcej i stają się coraz bogatsi. Akurat Bentley nie do końca może sobie na to pozwolić. Po pierwsze dlatego, że tweedowi Wyspiarze pewnie nadal zajmują część stanowisk w firmie. Po drugie dlatego, że słowa „tradycja” i „elegancja” faktycznie wiele tam znaczą. Są elementem drogocennego wizerunku marki. Trzeba z nim postępować ostrożnie.

Dlatego Bentley Flying Spur proponuje klientom kompromis

Lubisz ekrany? Proszę bardzo, jeden z nich ujrzysz za kierownicą, drugi to head-up, a trzeci umieszczono na kokpicie. To dość prosty w obsłudze i wypełniony funkcjami wyświetlacz, z menu zbliżonym do tego z Porsche, co stanowi duży komplement.

Na szczęście nie wszystkie ustawienia obsługuje się z jego poziomu. Niżej umieszczono ładną konsolę z fizycznymi przyciskami między innymi do wyboru trybów jazdy, włączania podgrzewania i wentylacji foteli albo obsługi klimatyzacji. To dobrze, że właściciel albo szofer nie muszą się dekoncentrować.

Jeździć, jeździć jest cudownie.

Każdy ekran cię oburza? Bentley pomyślał i o tobie

Analogowy prędkościomierz czy obrotomierz odjechały już do krainy, w której są też radia na kasety albo gaźniki. Bentley ma za to klasyczny zegar wskazujący czas, choć podobno szczęśliwi i bogaci czasu nie liczą. Czy to już wszystko, co zrobiono, aby przypodobać się fanom tweedu? Na szczęście nie.

Przełącznik (fizyczny) z napisem „Screen” umieszczony pod wyświetlaczem sprawia, że odbywają się małe czary. Ekran obraca się niczym rożen i zamienia się na trzy zupełnie klasyczne wskaźniki. Pierwszy pokazuje temperaturę, drugi jest kompasem, a trzeci to stoper – gdyby komuś wpadło do głowy, by ścigać się Bentleyem albo zabrać go na tor. Na tarczach są też małe, dyskretne wyświetlacze cyfrowe.

To jeszcze nie koniec. Bentley i jego ekran mają też trzeci tryb

Po wyłączeniu silnika, ekran i wskaźniki znikają kompletnie, zastąpione kawałkiem drewna. Wnętrze wygląda wtedy prawie jak w modelu sprzed lat. Genialne! Jeden przełącznik łączy gusta milionerów z całego świata. Nie dałoby się wykorzystać podobnego pomysłu np. przy projektowaniu przodów nowych BMW?

 

Na zdjęciu widać różnicę odcieni, na żywo raczej nie.

Wkrótce dłuższy test Bentleya, zapraszam.