Wiadomości

Można już zamawiać taniego elektryka Ark Zero. Czuję tu wibracje Peel P50

Wiadomości 16.06.2023 51 interakcji

Można już zamawiać taniego elektryka Ark Zero. Czuję tu wibracje Peel P50

51 interakcji Dołącz do dyskusji

Nazwa Ark Zero pewnie jeszcze nic wam nie mówi, ale może słyszeliście kiedyś o najmniejszym samochodzie świata, czyli Peel-u P50 z lat 60.? Teraz na wyspach można zamawiać coś w rodzaju jego duchowego spadkobiercy – oto elektryczny Ark Zero. Producent mówi, że ma dwa miejsca dla ludzi i jedno dla psa.

O Ark Zero dowiedziałem się z brytyjskiego portalu autocar.co.uk. Branżowa strona podała, że można go już kupić. Kosztuje 5995 funtów i tym samym jest najtańszym samochodem elektrycznym po drugiej stronie kanału La Manche. Samochód podobno można zamawiać tylko przez stronę producenta. Świetnie – pomyślałem – idę na stronę producenta. Wpisuję w Google hasło Ark Zero i… nie ma nic o tym pojeździe. Zamiast tego wyświetliła mi się postać z mangi pt. Kamen Rider. Świetnie, czyżby Ark Zero był żartem? Wygląda jak żart z samochodu, ale skoro pisze o nim Autocar.co.uk, to chyba istnieje, prawda? W końcu udało mi się znaleźć stronę producenta – oto ona.

Ark Zero

Co wiemy o Ark Zero?

Zacznę od tego, że Ark to nie jest plastikowa zabawka. Nadwozie jest zbudowane z amelinium i tego nie pomalujesz. Wróć. Nadwozie zbudowane jest z aluminium i mowa tu o konstrukcji monocoque. Brzmi bardzo poważnie, jak na takiego małego miejskiego „paputka”. Może jego wygląd jest mylący i jest to pełnoprawny samochód w konwencjonalnym znaczeniu tego słowa?

Ark Zero

No niestety nie. Pokażcie mi samochód, który ma niecałe 3 (słownie: trzy) konie mechaniczne? Nawet niektóre zdalnie sterowane modele R/C mają więcej. Ale może te konie, to jednorożce i mają jakąś magiczną moc, żeby przyzwoicie napędzić Ark Zero? Znowu nic z tego, bo prędkość maksymalna tej ważącej prawie pół tony puszki wynosi 45 km/h. Przyśpieszenie nie zostało ujawnione.

A jak wygląda sprawa akumulatora i zasięgu?

Producent zapowiada, że autko przejedzie 81 km. Jak duża w takim razie jest bateria? Próżno szukać odpowiedzi na to pytanie, ale wiemy, że jest to akumulator litowo-jonowy. Wiemy też, ile czasu potrzeba, żeby go naładować – jest to 6 do 8 godzin (słownie: sześć do ośmiu godzin). Dramat.

Może Zero Ark ma jakieś zalety?

Firma mówi, że naładowanie go do pełna kosztuje ok. 5 zł. Poza tym w Londynie Ark jest zwolniony z opłaty za wjazd do centrum miasta. Poza tym podoba mi się, że firma nie daje możliwości wybrania wyposażenia – ten samochodzik jest sprzedawany jako „all inclusive”. Nie ma specyfikowania, marudzenia – kupujesz i używasz, proste. Pozostałe zalety to niewielkie wymiary, ale od ponad 20 lat Smart ma małe rozmiary i jak do tej pory nie udało mu się sprawić, żeby ludzie masowo porzucili swoje ciężkie oraz długie SUV-y.

Ark Zero

No ale może Ark Zero jest chociaż ładny?

To oczywiście kwestia bardzo subiektywna, ale moim zdaniem Ark w prezentowanym białym kolorze wygląda jak głowa Stormtroopera, który od dłuższego czasu nadużywa mefedronu. Ani to ładne, ani urocze. Mam też inny pomysł. Z przodu można wstawić plastikową rurę i wyglądałby jak odkurzacz Henry.

Ark Zero można już zamawiać na terenie Wielkiej Brytanii. Firma obiecuje dostarczyć autko w ciągu 14-16 tygodni i pomoże przy rejestrowaniu oraz ubezpieczaniu. 

Mieszkałem w Londynie prawie dwa lata i śmiem twierdzić, że to rozwiązanie się nie sprawdzi. To Europa – tutaj ludzie dużo chodzą i korzystają z transportu publicznego albo śmigają na skuterach. Nie trzeba im na siłę wciskać, że aluminiowe pudełko, które ładuje się sześć godzin, a potem momentalnie rozładowuje „gnając 45 km/h”, rozwiąże ich problemy z mobilnością. No to może, jest chociaż lepszy od skutera, bo ma dach, a przecież na wyspach ciągle pada? Pada, owszem, ale te deszcze to często krótkie prysznice i mieszkańcy nic sobie z tego nie robią. Sądzę, że z istnienia Ark Zero też nic sobie nie zrobią, ale czas pokaże.

Czytaj dalej:

Jechał 150 km/h w mieście i wrzucił nagranie do sieci. Zacznijmy donosić sami na siebie

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać