Bezpieczeństwo ruchu drogowego

210 km/h elektrykiem w terenie zabudowanym. Kierowcy aut na prąd mają w rękach broń do łamania przepisów

Bezpieczeństwo ruchu drogowego 30.01.2024 1071 interakcji

210 km/h elektrykiem w terenie zabudowanym. Kierowcy aut na prąd mają w rękach broń do łamania przepisów

1071 interakcji Dołącz do dyskusji

210 km/h elektrykiem w terenie zabudowanym. Kierowca BMW za nic miał ekologię oraz przepisy ruchu drogowego. Oto ciemna strona elektryfikacji

Samochody osobowe są coraz szybsze, a ograniczenia prędkości coraz bardziej surowe oraz lepiej egzekwowane. Ale prawdziwy dziki zachód łamania przepisów nadciąga wraz z elektryfikacją, bo przeciętny Kowalski nigdy wcześniej nie miał tak szybkiego samochodu. Oto przykład wyścigówki na baterie w niepowołanych rękach:

210 km/h elektrykiem w terenie zabudowanym

Szczecińska policja wystawiła w ubiegły weekend 180 mandatów za różne przekroczenia prędkości, ale najbardziej rażącego dopuścił się kierowca samochodu elektrycznego. Był nim 25-latek, który przekroczył dopuszczalną prędkość aż o 140 km/h w obszarze zabudowanym. Szczecinianin jechał elektrycznym BMW i4 M50 z prędkością ponad 210 km/h, za co otrzymał mandat karny w kwocie 2 500 złotych oraz stracił prawo jazdy.

Zastanówmy się nad tym jak szybki jest samochód Kowalskiego

Gdyby tak uśrednić przyśpieszenie od zera do 100 km/h dla nowego samochodu spalinowego (oraz hybrydowego) to kreskę należałoby postawić pewnie w okolicy 8,5 sekundy do setki dla auta np. miejskiego albo rodzinnego – takiego bez zacięcia sportowego. Szybszych wersji nie brakuje, ale do tej pory w świecie spalinówek trzeba było chcieć jeździć szybkim autem, żeby dysponować sprzętem zdolnym robić setkę w 5 sekund i mieć dużo, ale to dużo pieniędzy, bo mocniejsze wersje silnikowe wymagają sporej dopłaty.

Elektryfikacja wszystko zmieni – niedźwiedzia przysługa i ciemna strona w jednym

Nie jest tajemnicą, ze samochody elektryczne średnio przyśpieszają lepiej od spalinówek. Przez to w ręce Kowalskich trafiają dużo szybsze samochody. I jeszcze raz: nie mówię tutaj kierowcach z zacięciem sportowym, bo teraz szybkim autem będzie jeździć każdy Kowalski. Weźmy taką Teslę Model Y. Najwolniejsza odmiana przyśpiesza od zera do 100 km/h w 6,9 sekundy i pojedzie 217 km/h. Natomiast klienci decydujący się na większy akumulator od razu dostają do ręki pojazd przyśpieszający od zera do 100 km/h w 5 sekund. A jak ktoś chce naprawdę szybką Teslę i zamówi wersję Performance, to dostanie kluczyki do bestii przyśpieszającej w 3,7 sekundy i zdolnej osiągnąć prędkość maksymalną 250 km/h.

Większość kierowców decydujących się na samochody elektryczne dostaje do rąk potencjalną broń

Jest to samochód, który w kilka sekund może złamać prawie wszystkie ograniczenia prędkości. Za chwilę twoja mama, dziadek, babcia, wujek i wszyscy inny, których samochody ich nie interesują, będą mieli do dyspozycji wyścigówki.

No i co z tego, zapytacie? A no to z tego, że większości kierowców nie interesuje motoryzacja, nie są zafascynowani szybką jazdą. Uważają słusznie, że to jest niebezpieczne i nie potrafią tego robić, a mimo to będą jeździć bardzo szybkimi samochodami.

 Nikt im nie każe przecież naciskać pedału gazu do podłogi, prawda?

Oczywiście, że nie, ale to nie znaczy, że nie będą tego robić. Podczas rutynowego wyprzedzania może się okazać, że moment obrotowy silnika elektrycznego to zbyt wiele, szczególnie że pojawił się znikąd. Ponadto kierowcy samochodów elektrycznych będą kiedyś w podeszłym wieku i mogą np. pomylić pedał gazu z hamulcem. W samochodzie elektrycznym, zanim zorientują się, jaki popełnili błąd, będzie już za późno.

A może ktoś będzie miał po prostu gorszy dzień i będzie chciał wylać swoje emocje przez naciskanie prawego pedału?

Jest jeszcze jedno zagrożenie – elektryczne wyścigówki trafią w ręce ludzi młodych – synów i córek Kowalskich, ale nie tylko. Ci młodzi dorośli są żądni przygód, emocji, ale nie mają wielkiego doświadczenia za kierownicą. Opisany wyżej przykład pokazuje, do czego może to doprowadzić.

W tym konkretnym przypadku skończyło się na mandacie, ale wyobrażacie sobie potencjalny wypadek w mieście przy 210 km/h? Przypominam, że głośny wypadek z Krakowa odbył się przy prędkości 162 km/h i wszyscy pasażerowie zginęli. Wyobraźmy sobie, co by było przy 210 km/h…

Ale nie zapomnijmy o jeszcze jednym problemie. Jeżeli będziecie jechać z prędkością 210 km/h, to na obiad w najlepszym wypadku będziecie stawać co godzinę, bo w takim tempie zniknie zasięg. To szkodliwe.

Źródło/Fot.: KMP Szczecin

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać