To rewolucja dla niepełnosprawnych. Urządzenia z Windowsem wkrótce obsłużysz... wzrokiem
Windows 10 w przewidywalnej przyszłości zyska funkcję, którą Microsoft nazywa Eye Control. Nazwa mówi sama za siebie: to oznacza, że nasze urządzenia będziemy mogli sterować wzrokiem. Publiczne beta-testy właśnie się rozpoczęły.
Poznajcie Steve’a Gleasona. To znana w Stanach Zjednoczonych postać: niegdyś gwiazda amerykańskiego futbolu, dziś dzielnie walczy na rzecz chorych na stwardnienie zanikowe boczne, na które sam cierpi. Gleason był już zatrudniany przez Microsoft do materiałów reklamowych firmy. Jako znana postać były futbolista pomagał firmie sprzedać wizję przyszłości, w której technologia służy każdemu z nas. Nawet osobom przykutym do wózka inwalidzkiego, tak jak wspomniany sportowiec.
Nie jest jasne, jakie było wynagrodzenie Gleasona za te reklamy, zupełnie mnie to jednak nie obchodzi. Ciekawsze jest bowiem rzucone przez piłkarza wyzwanie firmie, którego ta miałaby się podjąć w zamian za jego uczestnictwo w reklamach. Poprosił o zobowiązanie ze strony Microsoftu, by ten zajął się problemem osób takich, jak on. A więc osób, które są prawie całkowicie sparaliżowane. Microsoft je przyjął, a po trzech latach prezentuje swoją odpowiedź.
Windows 10 Eye Control, czyli sterowanie urządzeniem za pomocą ruchu gałek ocznych.
Prace zaczęły się od próby ułatwienia życia samemu Gleasonowi. Zespół ochotników złożony z pracowników Microsoftu nadał sobie nazwę Ability Eye Gaze i rozpoczął pracę. Już po trzech dniach miał pierwsze rozwiązanie: Eye Gaze Wheelchair. Dzięki niemu nasz futbolista mógł sterować swoim wózkiem inwalidzkim za pomocą ruch gałek ocznych rejestrowanych przez tablet Surface.
To jednak dopiero początek historii. Po dostrzeżeniu potencjału, jaki prezentował sobą wynalazek Ability Eye Gaze, dalszy rozwój projektu został wcielony do działu Windows. Efektem wspólnej pracy jest integracja technologii stworzonej przez zespół do systemu operacyjnego dla wszystkich PC i tabletów, a więc Windows 10 Eye Control.
Jest jeden haczyk.
Windows 10 nie wyssie ze swojego wirtualnego palca tego, w którą stronę kierujemy nasz wzrok. To oznacza, że do naszego tabletu lub komputera musimy podłączyć urządzenie dedykowane śledzeniu ruchu gałek ocznych. Microsoft jako przykład podaje urządzenie Tobii 4C, które kosztuje około 140 dolarów. Nadające się do tego konkurencyjne rozwiązania – takie jak Steelseries Sentry czy Razer Stargazer – sprzedawane są w podobnych cenach.
Niestety, tego problemu obejść się nie da i trudno winić za to Microsoft. W zamian jednak możemy obsługiwać urządzenie z Windows 10 wyłącznie za pomocą ruchu gałek ocznych, które zastępuje klawiaturę, urządzenie wskazujące i sterowanie głosem.
Funkcja ta trafia właśnie do beta-testów w ramach programu Windows Insider. To oznacza, że można się spodziewać jej końcowej wersji wraz z premierą Windows 10 Fall Creators Update. Choć to ostatnie to tylko nasze domniemania, bowiem Microsoft jeszcze oficjalnie nie potwierdził daty wdrożenia końcowej wersji.