Zelda zmierza na smartfony! Nintendo kuje żelazo, póki gorące
Nintendo wdraża swoją strategię otwarcia na smartfony i tablety z doskonałymi rezultatami. Ich Super Mario Run był jedną z najgorętszych mobilnych aplikacji 2016 roku, z kolei mniej popularne Fire Emblem Heroes zapewnia stałe źródło przychodu z mikro-transakcji. Teraz czas na Zeldę!
Mobilna Zelda będzie piątą w kolejności produkcją przygotowaną wyłącznie z myślą o smartfonach oraz tabletach. Nową generację aplikacji Nintendo zapoczątkowało Miitomo, wciąż niedostępne w naszym kraju. Potem zostaliśmy świadkami premiery zręcznościowego Super Mario Run. Następne w kolejności było turowe, strategiczne Fire Emblem Heroes. Nim mobilne przygody Linka zobaczą światło dzienne, dostaniemy jeszcze dotykowe Harvest Moon skupiające się na prowadzeniu własnego gospodarstwa rolnego.
Mobilne przygody Linka wydają się odpowiednim krokiem, zwłaszcza po gigantycznym sukcesie The Legend of Zelda: Breath of the Wild.
Nowa Zelda przygotowana na premierę Switcha to jeden z najlepszych tytułów cRPG w całej historii. Gra zebrała masę pochlebnych recenzji, odnotowała wiele maksymalnych ocen, a do tego sprzedała się lepiej… niż sama konsola Nintendo Switch! Mam na liczniku ponad 50 godzin z tą produkcją i na każdym kroku zaskakuje mnie, jak kompleksowe i bogate w detale jest Breath of the Wild. Nic dziwnego, że Nintendo chce wykorzystać dobrą passę i ogrzać dotykowego Linka w ciepłych promieniach padających na wirtualne królestwo Hyrule.
Cały problem polega na tym, że… brakuje mi wyobraźni, aby wizualizować sobie Zeldę na smartfony i tablety w dobrej, doskonale dopasowanej do dotykowego formatu formie. Super Mario Run powstało z myślą o obsłudze jedną dłonią, jadąc komunikacją miejską. Fire Emblem Heroes to spokojna, turowa produkcja nie wymagająca od nas precyzji. Jednak Zelda… bardzo jestem ciekaw, na jaką formę rozgrywki zdecydują się producenci nadchodzącej aplikacji.
Jedyne w miarę wygodne rozwiązanie, jakie przychodzi mi do głowy, to zabawa w stylu The Legend of Zelda: Phantom Hourglass na Nintendo DS-a. Tyle tylko, że tam do dotykowej rozgrywki i kontrolowania Linka wykorzystywałem dołączany do konsoli rysik, który zapewniał wygodę i precyzję. Mazanie paluchem po ekranie pewnie nie będzie nawet w połowie tak przyjemne. Alternatywnym rozwiązaniem jest osadzenie wirtualnych przycisków na dotykowym wyświetlaczu, ale chyba żaden gracz nie przepada za tym mechanizmem kontroli.
Nie mam nic przeciwko Zeldzie na smartfonach, ale przychodzą mi do głowy serie, które o wiele lepiej pasują do tego formatu.
Na przykład platformowy Kirby, w którym sterujemy sympatyczną, przypominającą Pokemona różową kulką. Ewentualnie dwuwymiarowego, skocznego, mocno zręcznościowego Donkey Konga. Doskonałym wyborem Nintendo wydaje się właśnie dotykowy Harvest Moon, produkowany od dłuższego czasu przez Nintendo. Nie pogardziłbym również płatną wersją kultowego, odświeżonego w HD Metroid Prime. Ależ bym w to grał!
Kultowe Punch Out! w którym mierzymy się z Tysonem aż prosi się o mobilną reedycję. Na Pegasusie zagrywałem się w rewelacyjne Excitebike z edytorem torów. Z chęcią odświeżyłbym to doświadczenie na iPhonie. Dla młodych chłopców i dziewczynek kapitalną aplikacją było Nintendogs polegające na regularnej, systematycznej opiece nad wirtualnym zwierzakiem. Seria oparta na regularnych ćwiczeniach umysłu - Brain Age - również aż krzyczy o wydanie na mobilne urządzenia. Na tym tle Zelda naprawdę nie wydaje się najlepszym wyborem.
Oczywiście doskonale rozumiem decyzję Nintendo. Trzeba kuć żelazo, póki gorące. Breath of the Wild stawia markę w bardzo pozytywnym świetle, co warto wykorzystać. Nie zmienia to faktu, że są serie, które pod względem mechaniki zostały dosłownie skrojone na smartfony i tablety. Współczesna, flirtująca z otwartym światem Zelda taką nie jest. Wierzę jednak w pomysłowość i kreatywność Japończyków.