REKLAMA

Tesla zasili całą wyspę energią słoneczną? Nic nowego - tutaj robią to od lat

Tesla zasili całą wyspę - tak, dobrze czytacie. Tesla, a właściwie przejęte SolarCity, zbudowało na jednej z niewielkich wysepek system, który zaspokaja niemal w całości potrzeby energetyczne wszystkich mieszkańców. Ale, ale, spokojnie z tym entuzjazmem.

Tesla zasili całą wyspę energią słoneczną? Nic nowego
REKLAMA
REKLAMA

Oczywiście mieszkańcy wysepki Ta’u, położonej około 6,5 tys. km od zachodniego wybrzeża Stanów Zjednoczonych, mają powody do radości. Po pierwsze zaoszczędzą (ale o tym jeszcze za chwilę) spore kwoty, które do tej pory przeznaczone były na transport i zakup ropy, która napędzała generatory - ich dotychczasowe źródło prądu. Prądu potrzebnego nie tyle do tego, żeby oświetlić sobie pokój czy włączyć telewizor, ale też do podtrzymania systemów niezbędnych do prawidłowego działania całej społeczności.

Ile tej ropy uda się zaoszczędzić? Według szacunków około... 414 502 litrów rocznie. Do tego zlikwidowana zostanie konieczność oczekiwania na kolejną dostawę paliwa, która - jeśli była opóźniona - potrafiła wprowadzić spore komplikacje w życiu około 600 mieszkańców.

Cały proces instalacji 5328 paneli fotowoltaicznych o sumarycznej mocy 6 MW oraz zestawu 60 Powerpacków (łącznie 6 MWh) zajął rok. Akumulatory mają być w stanie zasilić całą wyspę przez trzy dni, nawet jeśli w tym czasie ani razu do paneli nie dotrze ani odrobina światła. A kiedy tylko słońce pojawi się na niebie, wystarczy 7 godzin, żeby uzupełnić zapasy do pełna.

Tyle tylko, że są dwa haczyki.

Po pierwsze nie jest tak, że mieszkańcy liczącej sobie całe 44,31 km2 wysepki postanowili zgłosić się do Tesli/SolarCity, wynegocjowali sobie dobrą cenę i czekali na instalację. Samoa Amerykańskie jest terytorium zależnym od Stanów Zjednoczonych i cały projekt realizowany był z pieniędzy EPA, amerykański Departament Zasobów Wewnętrznych i urząd rozwoju ekonomicznego SA.

Ceny całej instalacji wraz z jej utrzymaniem niestety - co raczej dość zrozumiałe - nie podano. Można jednak zakładać, że była ona dość spora, chociażby patrząc na to, jakie kwoty padały przy okazji podobnych budowli we wcześniejszych latach.

Z drugiej strony, Tesla/SolarCity zapewnia, że taki zestaw wychodzi taniej niż generatory zasilane ropą niemal na całym świecie. Dla jakiego okresu są to wyliczenia - tego niestety, tak samo jak w przypadku solarnego dachu, nie wiadomo.

Po drugie, to nie jest pierwszy taki pomysł.

I nie pierwsza skuteczna realizacja. Już w 2014 roku na podobne rozwiązanie zdecydowała się malutka wyspa Tokelau, o powierzchni całych 10 km2. Tutaj problem był ten sam - wysokie zużycie oleju napędowego, problemy z jej dostawą, spore koszty zakupu i transportu, a do tego przerwy w zasilaniu spowodowane brakiem paliwa. Zdecydowano się więc na budowę systemu paneli fotowoltaicznych o mocy 1 MW (4032 panele), który pozwolił około 1,5 tys. mieszkańców na przejście ze 100 proc. zależności od ropy, na 90 proc. zależność od... słońca. Co ciekawe, pozostałe 10 proc. miało być generowane z oleju kokosowego.

Oczywiście do kompletu były też akumulatory (1334 sztuki), które pozwalały magazynować zgromadzoną energię. Realizacja, podobnie jak w przypadku Tesli, zajęła równy rok.

Ile kosztował ten projekt? Całe - uwaga - 8,5 mln dol., z czego 7 mln przekazała Nowa Zelandia (Tokelau jest terytorium zależnym). Kwota ta prawdopodobnie jednak już niedługo się zwróci - rocznie zaopatrzenie wyspy w olej napędowy pochłaniało około miliona dolarów. Czy w przypadku Tesli, która swój system nazwała "najbardziej zaawansowanym na świecie" koszty wyglądają podobnie? Tego nie wiemy.

Wiemy jednak chyba to, co najważniejsze, nawet na podstawie tak szczątkowych danych. W niektórych przypadkach - jak chociażby tych dwóch wymienionych - takie rozwiązania mają sens i najprawdopodobniej są opłacalne w okresie krótszym, niż dekada od momentu instalacji. Ba, w takich sytuacjach są nawet bardziej opłacalne (pomimo wysokiego kosztu początkowego) i generują mniej problemów, niż rozwiązania tradycyjne.

Czyli da się całkowicie porzucić zasilanie klasycznymi paliwami. Pozostaje tylko pytanie, jak będzie to wyglądało przy zwiększaniu skali. Na razie zadziałało to przy 1500 i prawdopodobnie zadziała przy 600 mieszkańcach.

REKLAMA

Co będzie dalej?

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA