Słuchałem Chopina na żywo, podziwiając Ziemię z kosmosu w towarzystwie astronauty
Jak wygląda życie w kosmosie, tak na serio serio? Przy okazji premiery przepięknego audiowizualnie filmu „Space between the words” miałem okazję o tym porozmawiać z kimś, kto w tym kosmosie miał okazję już mieszkać.
Miałem niesłychaną przyjemność spędzić kwadrans z kimś, kogo mogę nazwać swoim idolem. Astronauta George Zamka wziął bowiem udział w światowej premierze filmu Adama Ustynowicza pt. „Space between the words” ze zdjęciami wykonanymi w rozdzielczości 4K na pokładzie Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Przepiękne ujęcia astronauty Terry’ego Virtsa uzupełnia nietypowa ścieżka dźwiękowa, a więc Nokturny Fryderyka Chopina.
W filmie, w roli narratora, występuje japoński astronauta Soichi Noguchi, który napisał 10 wierszy Space Haiku inspirowanych muzyką Chopina, pięknem Ziemi i tradycyjną minimalistyczną formą poezji japońskiej. Swoimi przemyśleniami dzieli się również z widzami Amerykanin polskiego pochodzenia, George Zamka.
Chopin w kosmosie i pierwsza część filmu Chopin – The Space Concert
Płk. pil. George D. Zamka - astronauta NASA o polskich korzeniach, opowiada, że jego pierwsze spojrzenie na naszą planetę z kosmosu było jak ponowne narodziny, a tego doświadczenia nie sposób wyrazić słowami. W roku 2010, kiedy trwały obchody 200. rocznicy urodzin Chopina, Zamka wyruszył na wyprawę kosmiczną zabierając ze sobą, za namową reżysera Adama Ustynowicza, płytę CD z utworami Chopina nagranymi przez Karola Radziwonowicza.
Ustynowicz myślał o stworzeniu filmu, a astronauci zainspirowani jego pomysłem, nakręcili zdjęcia filmowe do muzyki polskiego kompozytora. Japoński astronauta Soichi Noguchi, który przez 6 miesięcy krążył wokół Ziemi na pokładzie Stacji orbitalnej, wykonał ponad 300 000 zapierających dech w piersiach fotografii naszej planety. W 2012 r. Adam Ustynowicz ukończył film ,,Chopin - The Space Concert", który został obsypany nagrodami, w tym Grand Prix Festiwalu Filmowego w Monako.
Druga część filmu Chopin – The Space Concert, a więc „Space between the words”
Minęło 5 lat i w kosmos powrócił astronauta NASA płk. pil. Terry Virts, który podczas wyprawy STS-130 Endeavour w 2010 roku był pilotem promu kosmicznego. W ciągu zaledwie pięciu lat technologia rejestracji obrazu bardzo się zmieniła. Terry Virts zabrał w kosmos najnowszą kamerę rejestrującą obrazy w wysokiej rozdzielczości.
Podczas siedmiu miesięcy, siedmiookienna Kopuła, z której można podziwiać panoramę Ziemi, zamieniła się w studio filmowe. Efekty tych działań zobaczyłem w warszawskim Pałacu Lubomirskich podczas światowej premiery dwóch fragmentów filmu do Nokturnów Fryderyka Chopina. Wykonawcą obu utworów był skrzypek Mariusz Patyra, który jako jedyny Polak w historii został zwycięzcą prestiżowego konkursu „Premio Nicolo Paganini” organizowanego w Genui we Włoszech.
Artyście towarzyszył kwintet smyczkowy Sinfonia Viva. Fragmenty filmu, które miałem przyjemność w takiej oprawie i w takim towarzystwie obejrzeć, są również dostępne na portalu missionearth.space dla wszystkich zainteresowanych. Zgaś wieczorem światło, zadbaj o ciepłą herbatę, ciszę i spokój i… nie pożałujesz seansu. Masz na to moje słowo.
A skoro już o tym towarzystwie mowa…
No to trudno było mi tak do końca skupić się na filmie mając w perspektywie wyznaczonych mi przez organizatora, firmę Atende Software, 10 minut czasu z astronautą NASA, George’em Zamką. Moim idolem.
Maciej Gajewski, Spider's Web: Na filmie widzimy przepiękne widoki przy których ciężko się nie wzruszyć. Ale… czego nie widzimy? Jakich szczegółów brakuje, które wy macie na co dzień a których nie rejestruje, z uwagi na swoją niedoskonałość, obiektyw?
George Zamka: Te ograniczenia aparatów stają się coraz mniejsze. Wzrok nadal jednak szybciej się dostosowuje do zmian w polu widzenia. Możesz się rozglądać i nie musisz ręcznie stroić wszystkiego na nowo, tak jak to robisz z obiektywem. Jak rejestrujemy coś, to szukamy konkretnego widoku i na nim się koncentrujemy. Szukamy zmian, które można łatwo zaobserwować. Raz na przykład, unosząc się nad oceanem, widzieliśmy tworzące się smugi kondensacyjne lecących samolotów pasażerskich. To było bardzo przyjemne móc coś takiego dostrzec.
Przyglądając się tym materiałom widać niesamowite szczegóły. Na tyle, że powstaje złudzenie, że ten świat wcale nie jest taki wielki. Tu widzę poszczególne dzielnice miasta, a tam zupełnie inny kraj. Skąd się bierze ta iluzja? A może świat faktycznie jest mniejszy, niż nam, Ziemianom się wydaje?
Materiał rejestrowaliśmy z wysokość 400 kilometrów. By utrzymać się na orbicie podróżujemy z prędkością ośmiu kilometrów na sekundę. To, z czego szybko zdajemy sobie sprawę na stacji kosmicznej, to fakt, że powietrze którym oddycham jest przetworzone, woda którą piję jest przetworzona. A i tak możemy przetworzyć na nowo tylko 85 procent z tego wszystkiego. Na Ziemi musimy przetwarzać wszystko na nowo. Ziemia to statek kosmiczny. Musimy znaleźć sposób… świat, mały czy niemały, nie urośnie, będzie na nim mieszkać coraz więcej ludzi, więc musimy znaleźć sposób na wydajniejsze przetwarzanie ponowne naszych zasobów. Z tego ja przynajmniej zdałem sobie sprawę obserwując go z góry.
A co myśli pan o wysiłkach Elona Muska? Pytam, bo nowoczesny świat kieruje się ekonomią. Inwestycja musi w końcu na siebie zarobić. A mało jest korporacji, które szukają zwrotu inwestycji za kilkaset lat. Jak wybrnąć z tego problemu, skąd wziąć pieniądze na eksplorację kosmosu?
Wydaje mi się, że mamy okres przejściowy. Do niedawna wszystkie korzyści trafiały do poszczególnych rządów. W przyszłości tak nie będzie, ale to dopiero przyszłość. Firmy będą wysyłać w kosmos naukowców. Być może inżynierów, by montowali jakieś rzeczy w kosmosie, bo produkcja w kosmosie, zwłaszcza dzięki drukowi 3D, jest łatwiejsza. To jednak przed nami, ale eksploracja kosmosu jak najbardziej będzie rentowna. Wydaje mi się, że to już niedługo, że wizjonerzy tacy, jak Elon Musk będą mieli coraz więcej kapitału i inwestorów.
Czy to nie powiększy problemu kosmicznych śmieci, które stają się powoli dla astronautów śmiertelnym zagrożeniem?
Na obu moich misjach mieliśmy zderzenia ze śmieciami. To najprawdopodobniej były obiekty wielkości ziarnka piasku, a wykrywamy naszymi instrumentami, w sensie jako wszystkie agencje kosmiczne razem wzięte, w sumie 25 tysięcy większych obiektów i te śledzimy na bieżąco.
A jest ich, według szacunków, około pół miliona, tych zbyt małych, by je dostrzec. Te są najgorsze, te których nie widzimy i którym nie możemy umknąć. By się chronić przed nimi, stacja kosmiczna i wahadłowiec mają pancerz, który chroni je przed tymi najdrobniejszymi. Ale są takie kawałki, które są nadal zbyt małe, by je dostrzec, a zarazem za duże, by ów pancerz mógł sobie z nimi poradzić. Tam jest największe ryzyko, które przyjmujemy do wiadomości. Szacuje się, że prawdopodobieństwo katastrofy wywołanej zderzeniem z kosmicznym śmieciem podczas misji to 1:250 lub 1:300. Ale ono się zmniejsza.
Wróćmy jeszcze do tego filmu. Pracując na stacji, ile ma pan właściwie czasu na to, by nie spać, nie szkolić się, nie prowadzić eksperymentów czy innych prac, by po prostu móc leżeć i podziwiać widoki, które widzieliśmy na filmie?
Na stacji kosmicznej załoga ma pewną elastyczność w zarządzaniu swoim czasem. Wręcz jest dyscyplina na odpoczywanie. Nie możemy pracować bez przerwy, umysł musi odpocząć, bo staje się niesprawny, a to może prowadzić do wywołania zagrożenia dla całej stacji. Z drugiej strony, pobyt astronauty na stacji jest bardzo, bardzo kosztowny, więc jest poczucie, by ten czas wykorzystać jak najlepiej. Odpoczynek, w odpowiedniej ilości, wiąże się z wydajnością. Miałem trochę wolnego czasu, nie tak wiele. Zawsze miałem co do roboty, a w wolnym czasie siedziałem patrząc przez okno rozmyślając, co mogę jeszcze zrobić.
Aż boję się zapytać, ale… czy ten widok za oknem stacji kosmicznej z czasem nie powszednieje?
To nie jest tak, że się ogląda cały czas to samo. Ten widok się zmienia na bieżąco. Widzisz tu i teraz. Nadciągające chmury, fronty burzowe. Światło odbijające się od rzek. Widzisz to, co się w tej chwili dzieje na Ziemi. To niesamowicie wciągające, porywające. Mnie tam przynajmniej ciężko było odciągnąć od okna.
Myślę, że wszyscy się zgodzimy, że w kosmosie wszyscy jesteśmy Ziemianami. Niestety, jesteśmy też tylko ludźmi. Czy różne napięcia polityczne pomiędzy USA, UE, Chinami i Rosją wpływają na waszą pracę na orbicie?
Ludzie to ludzie, zawsze będą między sobą rywalizować. Kraje również. Ale jeśli chodzi o astronautów, zawsze wspaniale się ze sobą dogadujemy. Dobrze się nam współpracuje. Ratujemy swoje życia nawzajem, nie ma żadnej rywalizacji. Czy to astronauta, czy kosmonauta, dzielimy doświadczenie, które jest bardzo rzadkie. To głęboka więź.
Dużo otuchy w pana słowach. Dziękuję za to. I za pański czas.
Dzięki!