AKTUALIZACJA: Licznik polubień fanpage'y wrócił na Facebooka
AKTUALIZACJA: Nie wiemy, czy to po naszym głośnym tekście..., czy może Facebook po prostu coś testował, czy była jakaś awaria, ale licznik polubień fanpage'y powrócił. Jeśli jednak to były testy, to można być pewnym, że wcześniej, czy później licznik fanów fanpage'y zniknie na stałe
O tym, że lajki na Facebooku nie mają większego znaczenia, wiemy od zawsze. W każdym razie ci, którzy mają życie poza serwisem społecznościowym. Teraz jednak Facebook sprawił, że lajki naprawdę nie mają znaczenia. Ani sensu. Zwyczajnie ich… nie ma.
Drogi Facebooku… kto klepnął tę zmianę? Kto uznał, że to dobry kierunek rozwoju? Czy ty w ogóle masz jakiś kierunek rozwoju? O co w tym wszystkim chodzi?
Spośród wszystkich zmian w funkcjonowaniu serwisu Marka Zuckerberga, ta najnowsza jest tą najbardziej pozbawioną sensu:
Z serwisu zniknął licznik polubień na stronach.
Nie ma go. Niezależnie od tego, czy oglądasz stronę na Facebooku jako gość czy jako admin, nie widzisz, ile osób polubiło stronę. Nie znajdziesz tego nawet w informacjach o stronie. Nie możesz wybrać sobie, czy ta informacja ma być widoczna, czy nie. Lajki zniknęły. Tak po prostu.
Ostatnimi miejscami, w których jeszcze widać liczbę polubień, są pasek wyszukiwania i szybki podgląd informacji, gdy najedziemy na nazwę strony, kiedy ta pojawi się na naszej tablicy.
Żeby spojrzeć, ile osób lubi daną stronę, trzeba wejść w osobne menu (!) "Osoby, które to lubią" i tam dopiero, między garścią innych statystyk, doszukamy się tej najbardziej istotnej informacji. Absurd!
To najbardziej kretyńska zmiana, jaką Facebook wprowadził od dawna.
Serwis, który „lajkami stoi”, zdaje się odżegnywać od swojego pierwotnego wyróżnika. Najpierw pojawiły się „reakcje”, teraz znikają liczniki polubień. I może nie miałbym nic przeciwko temu schowaniu licznika lajków, gdyby zastąpił go jakikolwiek inny licznik? Sorry, Facebooku, ale zasięg posta niewiele mi mówi - a to ostatnia miara, jaka jest widoczna na pierwszy rzut oka dla adminów bez grzebania w narzędziach analitycznych.
Spojrzę teraz na tę zmianę z perspektywy gościa - drogi Facebooku, skąd mam wiedzieć, dokąd trafiłem? Skąd mam wiedzieć, czy strona, którą właśnie przewijam, to duże, lubiane medium, któremu zaufało X osób, czy może jakiś totalny random, którego pies z kulawą nogą by nie trącił?
Szukając chociażby lokalu w nieznanej mi okolicy, na jakiej podstawie mam ocenić, czy warto do niego pójść? Na bazie gwiazdek, które można sobie stawiać samemu do woli (przy odrobinie kombinatorstwa, oczywiście)?
Skąd mam wiedzieć, czy ten lokal, który ma przepiękne zdjęcia (bo na tej podstawie ocenię zawartość profilu), nie jest przypadkiem najgorszą knajpą w mieście i nikt tego profilu nie lubił?
Skąd mam wiedzieć, czy ten lokal, na którym zdjęcia nie powalają, nie jest w praktyce najlepszą jadłodajnią w okolicy?
Przykłady można mnożyć i mnożyć. Nie zmienia to jednak faktu, że lajki na Facebooku stały się jeszcze mniej istotne, niż kiedykolwiek.
No bo jaką wartość ma polubienie dane stronie, skoro nie przekłada się ono później na widoczną statystykę, która może być punktem odniesienia dla innych odwiedzających?
Czuję się oszukany. Z drugiej strony… inni pewnie też.
I nie mówię tylko o innych ludziach, którzy przez wiele miesięcy „ciułali” polubienia, ciężką pracą trafiając do kolejnych odbiorców. Mówię też o tych, którzy stawiali farmy lajków lub korzystali z usług takich podmiotów, by budować swoje zasięgi.
Dla nich to równie mocny prztyczek w nos. Wydałeś tysiące złotych na sztuczne polubienia? No to teraz masz - Facebook je schował, a pieniądze poszły w błoto.
O ile osób cierpiących w ten sposób po zmianie Facebooka kompletnie mi nie żal, to już tych, którzy mozolnie, z uporem budowali swoje społeczności - żal mi bardzo.
Facebook to dziś jedno z najważniejszych miejsc komunikacji na linii marka - klient. Przy okazji - jedno z coraz mniej użytecznych.
Każdy internetowy przedsiębiorca czy marketer powie wam, że Facebook to nadal kluczowe medium, jeśli chodzi o budowanie sieciowej społeczności i gromadzenia ludzi wokół marki. Chyba tylko newsletter ma większe znaczenie.
Niestety, z każdą kolejną zmianą Facebook sprawia, że z tego - jakże ważnego - narzędzia coraz trudniej się korzysta. Sam zarządzam kilkoma fanpage’ami i z każdą kolejną zmianą jestem coraz bardziej zirytowany. Layout stron jest coraz bardziej nieczytelny. Statystyki coraz bardziej mylące. Zasięgi coraz bardziej obcinane, bez wyraźnej przyczyny.
A teraz jeszcze „znikające lajki”. Ech.
Skoro Facebook tak bardzo chce się odciąć od przycisku „lubię to”, na którym niegdyś zbudował swą wyjątkowość, to krzyż mu na drogę.
Jednak skoro danie lajka stronie to dziś nic więcej, jak tylko zasubskrybowanie jej do swojej tablicy, to niechże Facebook pokaże licznik tych subskrypcji!
Wchodząc na dowolną stronę naprawdę chciałbym wiedzieć, na jak duże medium trafiam. Tak samo zarządzając stroną naprawdę chcę mieć szybki ogląd na liczbę śledzących ją ludzi, bez konieczności nurkowania w narzędziach analitycznych.
Oby ta zmiana była tylko częścią jakichś dziwnych testów A/B, z których Facebook czym prędzej się wycofa.
Jeśli nie… cóż, okaże się wówczas, że Facebook jednak może być jeszcze bardziej chaotycznym i nieuporządkowanym serwisem, niż był do tej pory.
AKTUALIZACJA: Nie wiemy, czy to po naszym głośnym tekście..., czy może Facebook po prostu coś testował, czy była jakaś awaria, ale licznik polubień fanpage'y powrócił. Jeśli jednak to były testy, to można być pewnym, że wcześniej, czy później licznik fanów fanpage'y zniknie na stałe.
W związku z tym, wyłączamy na razie dyskusję w tym wątku.