REKLAMA

Ustawa antyterrorystyczna jest, ale nie działa. Obowiązek rejestracji numerów w praktyce - raport Spider's Web

Od dzisiaj (tj. 25 lipca 2016 r.) zaczęła obowiązywać ustawa antyterrorystyczna, w myśl której nadszedł koniec anonimowych numerów telefonów, czyli tzw. kart prepaid (przedpłaconych). Do wczoraj mogliśmy je kupować bez dodatkowych utrudnień, jednak od dzisiaj po zakupie wymagana jest rejestracja, czyli okazanie dowodu osobistego. Tyle teoria, a jak to wygląda w praktyce? Sprawdziliśmy.

abonament dla rodzin t-mobile
REKLAMA
REKLAMA

Dzisiaj wszedł w życie obowiązek rejestracji kart SIM prepaid, czyli tzw. numerów na kartę. Oznacza to, że każda osoba kupująca nowy numer musi go zarejestrować, czyli wylegitymować się.

Postanowiłem sprawdzić, jak nowe prawo działa w praktyce. W tym celu udałem się do czterech różnych sklepów (dwa saloniki prasowe i dwa osiedlowe sklepy ogólnospożywcze), ale odwiedziłem też salony czterech największych operatorów: Plus, T-Mobile, Orange i Play. Wnioski? Przerażające. Bo jeśli tak wygląda funkcjonująca ustawa antyterrorystyczna, to strach zagłębiać się w inne szczegóły jej działania.

W teorii: Używanie zakupionego numeru będzie możliwe dopiero po zweryfikowaniu prawidłowości podanych danych przez sprzedającego kartę – tłumaczy prawnik, Mariusz Lewandowski. W tym przypadku jednak teoria często rozmija się z praktyką.

Próba zakupu starterów prepaid w sklepach

Sklep 1 – osiedlowy sklep ogólnospożywczy

W dalszej części rozmowy dowiedziałem się, że teraz „będzie trzeba się udokumentować”. Sprzedawczyni sprawiała wrażenie, że ulgę sprawiło jej wycofanie kart prepaid ze sprzedaży, bo na samą myśl o „udkomentowywaniu” i formularzach robiło jej się już niedobrze.

Wniosek: Efektem wprowadzenia ustawy antyterrorystycznej jest ograniczenie dostępności kart prepaid.

Sklep 2 – osiedlowy salonik prasowy

Sprzedawca sprzedał mi starter, ale dopiero po dokonanej transakcji rzucił hasło, że starter nie działa. Trochę słabo, że sprzedawca postanowił zarobić na czymś, co nie działa, a klienta o tym fakcie poinformował dopiero po tym, jak ten już zapłacił.

Wyciągnąłem kartę SIM z papierowego opakowania i od razu chciałem włożyć do telefonu komórkowego. Okazało się jednak, że starter z Plusa to karta SIM i micro SIM, a ja miałem przy sobie tylko telefon z nano SIM-em, więc musiałem wrócić do domu, przyciąć kartę i dopiero mogłem z niej korzystać. Tak, korzystać, bo okazało się, że w Plusie karty prepaid działają nadal bez potrzeby rejestracji – mogę dzwonić i wysyłać SMS-y.

Wniosek: Niektórzy sprzedawcy o obowiązku rejestracji informują dopiero po zakupie. Nowe karty prepaid z Plusa działają bez potrzeby rejestracji, mimo że dzisiaj weszła w życie ustawa, która tego zabrania.

Sklep 3 - osiedlowy sklep ogólnospożywczy

Sprzedawczyni w tym sklepie wcale nie poinformowała mnie o konieczności rejestracji kart SIM. Sprzedała mi kartę T-Mobile za 5 zł, która… działa. Musiałem ją co prawda przyciąć, bo znowu starter nie zawierał kary w rozmiarze nano SIM, ale po operacji z nożem i linijką wszystko działa – można dzwonić i wysyłać SMS-y.

Wniosek: Ustawa antyterrorystyczna ponownie okazała się fikcją. Ani sprzedawca nie wiedział nic o obowiązku rejestracji, ani nie było przeszkód, aby uruchomić kartę T-Mobile i zacząć z niej normalnie korzystać.

Sklep 4 – salonik prasowy w galerii handlowej

W tym sklepie postanowiłem kupić dwa startery. Z wieszaka zabrałem starter Orange i starter Play (oba po 5 zł). Zapłaciłem 10 zł i na sam koniec sprzedawczyni poinformowała mnie, że karty nie będą działały, bo nie są zarejestrowane i że muszę najpierw je zarejestrować u operatorów.

Otworzyłem oba opakowania i włożyłem najpierw kartę Play (starter SIM 3 w 1). Okazało się, że nie działa – telefon nie łapie zasięgu, a próba wybrania w telefonie innego operatora, w ramach roamingu krajowego, nie przynosi żadnych skutków. Z karty nie da się korzystać – próby nawiązania połączenia głosowego lub wysłania SMS-a kończą się niepowodzeniem.

Postanowiłem włożyć do telefonu drugą kartę. Starter z Orange znowu nie miał nano SIM-a, więc mogłem go użyć dopiero po przycięciu karty w domu. Włożyłem starter, telefon złapał zasięg, ale okazało się, że z karty nie da się korzystać. Smartfon odmówił wysłania SMS-a, a w odpowiedzi na tę próbę dostałem wiadomość:

Wniosek: Kolejny sprzedawca poinformował o obowiązku rejestracji karty dopiero po jej zakupie. Tym razem sprzedawczyni miała jednak rację, bo karty prepaid Orange i Play rzeczywiście nie chciały działać po zakupie.

Próba zakupu starterów prepaid u operatorów

Salon 1 – Play

Powiedziałem, że chciałem kupić numer na kartę, a sprzedawczyni pomogła mi dobrać odpowiednią taryfę. Poinformowała również, że teraz numery trzeba rejestrować, więc będzie potrzebowała ode mnie dowodu osobistego. Podałem dowód i 5 zł za starter. Cały proces rejestracji zajął około 3 minut.

Otrzymałem potwierdzenie rejestracji numeru (na wydruku było m.in. hasło abonenckie) i kartę SIM 3 w 1. Po włożeniu nano SIM-a do telefonu bez problemu mogłem dzwonić i wysyłać SMS-y.

Wniosek: Pracownik Play był przygotowany na wejście w życie ustawy antyterrorystycznej, karta SIM po rejestracji działa poprawnie. Przypomnę, że w Play niezarejestrowana karta SIM nie chciała działać wcale.

Salon 2 – T-Mobile

W tym momencie pracowniczka T-Mobile wprowadziła mnie w błąd, ale z odsieczą przyszła jej koleżanka, która pracowała przy stanowisku obok i przysłuchiwała się naszej rozmowie. Wytłumaczyła, że od dzisiaj trzeba rejestrować już nowe, więc jeśli chce kupić, to muszę pokazać dowód. Pokazałem dowód, dałem 5 zł, a rejestracja trwała około 3 minut.

Po rejestracji nie dostałem żadnego dodatkowego potwierdzenia. Karta SIM była 3 w 1, więc mogłem ją włożyć do smartfona i zacząć dzwonić i wysłać SMS-y. Wszystko działało, ale… nowa karta T-Mobile, którą kupiłem w innym miejscu, również działała, mimo że jej nie rejestrowałem.

Wniosek: Pracownicy T-Mobile nie są najlepiej przygotowani do nowych przepisów. Gdyby nie fakt, że zacząłem dopytywać o rejestrację, to kartę dostałbym bez pokazywania dowodu osobistego. A poprzedni przykład pokazał, że karty T-Mobile działają bez rejestracji, więc… trochę słabo.

Salon 3 – Orange

Chciałem kupić kartę w Orange, ale były takie kolejki, że wymiękłem. Stwierdziłem, że nikt nie będzie stał w tak wielkich kolejkach po głupią kartę SIM i pojechałem do innego centrum handlowego.

Salon 4 – Orange

W drugim salonie Orange były jeszcze większe kolejki, a ludzie wysypywali się wręcz z salonu. Ponownie stwierdziłem, że to strata czasu, aby stać w takich kolejkach.

Wniosek: W salonach Orange jest bardzo wielu klientów, którzy załatwiają sprawy związane z usługami mobilnymi oraz usługami stacjonarnymi (była Telekomunikacja Polska). Kolejki są tak duże, że osoby zainteresowane wyłącznie zakupem kart SIM prepaid mogą zrezygnować z wybierania pomarańczowego operatora.

Salon 5 – Plus

Zapłaciłem 15 zł za wypasiony starter, sprzedawczyni nawet nie przebąknęła na temat jakiejś rejestracji. Stwierdziłem, że nie będę jej o tym przypominał i sprawdzę, czy karta działa. Miałem plan wrócić do niej z reklamacją, jeśli karta nie będzie działała, ale… okazało się, że karta prepaid z Plusa działa bez potrzeby rejestracji.

Wniosek: Pracowniczka Plusa nie wiedziała o konieczności rejestracji nowych kart prepaid i tym sposobem kupiłem dzisiaj już dugą kartę SIM z Plusa, która działa mimo braku rejestracji.

Obowiązek rejestracji kart prepaid w praktyce

Sprzedawcy kontra obowiązek rejestracji prepaidów:

  • Trzech sprzedawców nie udzieliło mi przy zakupie żadnych informacji na temat obowiązku rejestracji kart SIM. W jednym z tych miejsc (salon T-Mobile) zostałem poinformowany dopiero po tym, jak zacząłem sam dopytywać.
  • Czterech sprzedawców wiedziało o obowiązku rejestracji, ale dwóch z nich powiedziało mi o tym dopiero po zakupie startera.

Operatorzy kontra obowiązek rejestracji prepaidów:

  • T-Mobile – nowa, niezarejestrowana karta SIM działa, mimo że nie powinna.
  • Plus – dwie nowe, niezarejestrowane karty SIM działają, mimo że nie powinny.
  • Play i Orange – nowe, niezarejestrowane karty SIM nie działają (Orange SMS-em informuje dlaczego).

Klient kontra ustawa antyterrorystyczna:

  • Kupiłem siedem kart SIM, z których tylko dwie zarejestrowałem. Mam jednak pięć działających kart prepaid - z czego trzy anonimowe, a gdybym nie drążył tematu w salonie T-Mobile, to miałbym jeszcze jedną anonimową.

Podsumowanie

Jakbym miał krótko podsumować wejście w życie ustawy antyterrorystycznej, to najchętniej zrobiłbym to słowami: „ch**, dupa i kamieni kupa”.

Dlaczego? Popatrzmy na fakty.

W Polsce trwają właśnie Światowe Dni Młodzieży, na które może przyjechać milion lub dwa miliony osób. Wczoraj w Łodzi zatrzymano Irakijczyka podejrzanego o terroryzm. Za dwa dni do Krakowa przyleci papież Franciszek. A w Europie tydzień bez zamachu jest tygodniem straconym…

Tymczasem w Polsce zaczyna funkcjonować ustawa, która utrudnia życie obywateli i turystów, bo m.in. w teorii i częściowo w praktyce wymaga od nich biegania z dowodami osobistymi lub paszportami po salonach operatorów. Niestety utrudnianie życia zwykłym ludziom nie idzie w parze z utrudnianiem funkcjonowania terrorystów, bo ci nadal mogą korzystać z anonimowych numerów telefonów.

Aktualizacja

REKLAMA

Po publikacji skontaktował się z nami Piotr Żaczko z T-Mobile, który zadeklarował, że w związku z obowiązkiem rejestracji sieć wprowadza proces, który będzie najbardziej przyjazny dla klientów. Tylko w T-Mobile kupujący starter będzie mógł bezpłatnie połączyć się z konsultantem, który poinformuje o procesie, znajdzie najbliższy salon albo bezpłatne zaproponuje powiązanie numeru np. z istniejącym już abonamentem.

Żaczko wyjaśnił, że proces wprowadzenia takiej konfiguracji na wielu milionach kart SIM trochę trwa, może więc się zdarzyć sytuacja, że na poszczególnych starterach blokada połączeń nie będzie jeszcze funkcjonować.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA