CloudX dla Xbox One to słuchawki wręcz skrojone na miarę – recenzja Spider’s Web
Microsoft i HyperX nawiązały współpracę, której celem było stworzenie słuchawek dla graczy-entuzjastów posiadających konsolę Xbox One. Efekt jest bardzo satysfakcjonujący, choć też z pewnością nie idealny.
Jeżeli przy jakimś produkcie jest dopisane stwierdzenie „dla graczy”, to oznacza to, że za samo to stwierdzenie dopłacimy więcej pieniędzy niż powinniśmy. Właściwie wszystkie firmy żerują na modzie na gry wideo, stosując prostą psychologię wobec swoich produktów: są drogie, więc muszą być świetne. Nie inaczej jest z zestawem CloudX, który w polskich sklepach znajdziemy w zawrotnej cenie 450 złotych. Ale może są tego warte?
Zestaw słuchawkowy HyperX CloudX został zaprojektowany przy współpracy z firmą Microsoft. Co tu robi producent Xboksa? Według tego, co udało mi się ustalić, w zasadzie niewiele. Słuchawki zostały w zasadzie w całości zaprojektowane przez HyperX, a logo Microsoftu obecne jest w zasadzie tylko po to, by podkreślić, że to zestaw zaprojektowany z myślą o konsoli Xbox One i że firma potwierdza ich wysoką jakość. Nie ma oczywiście żadnych żadnych przeciwwskazań, by podłączyć je do komputera czy telefonu, a nie tylko do konsoli.
HyperX CloudX są… inne
Pierwsze, co mi się autentycznie w nich spodobało, to… wygląd. Większość sprzętu dla graczy przypomina rekwizyty z niskobudżetowych filmów o kosmitach. HyperX są tu miłą odmianą, utrzymując swoją kolorystykę w relatywnie eleganckich czerniach i szarościach.
W pudełku, poza samymi słuchawkami, znajdziemy doczepiany na złącze jack mikrofon (gdy nie jest podłączony, port jest chroniony przez zaślepkę), dodatkowy kabel do komputera PC rozdzielający sygnały samych słuchawek i mikrofonu, welurowe nauszniki, jeżeli te „skórzane” nam nie odpowiadają, oraz bardzo fajny, twardy futerał. Przewody, jak na słuchawki tej klasy przystało, są owinięte materiałem zapobiegającym ich plątaniu się.
Wygląd wyglądem, ale najważniejsze jest co innego
Te 60-ohmowe słuchawki z 53-milimetrowymi przetwornikami polegają na wzmacniaczu zainstalowanym w gamepadzie od Xboxa, bowiem do niego są podłączane. A więc urządzenia zasilanego bateriami, a to oznacza, że całość gra… dość cicho. Nie za cicho, ale właściwie nie korzystałem z regulacji głośności dostępnej na przewodzie od słuchawek. Cały czas ustawione były na maksymalną głośność. Na tym jednak zastrzeżenia się kończą.
To nie są słuchawki dobrane pod słuchanie muzyki, choć zapewne za pomocą korektora graficznego uda się z nich sporo wykrzesać do tego celu. To słuchawki do gier. I w tej kategorii spisują się po prostu świetnie. Brzmienie jest rewelacyjne: czyściutkie tony średnie, mocny i solidny bas, i przyzwoite tony wysokie. Raz jeszcze: to nie są słuchawki dla audiofila, muzyka dowolnego gatunku brzmi na tym średnio lub wymaga zabawy korektorem graficznym, pamiętajmy o tym przed zakupem. Ale do gier zestrojone są świetnie.
To, co jednak szczególnie je wyróżnia, to komfort. Są znakomicie wyważone, nie męczą głowy ani uszu, można je dopasować do kształtu głowy w kilka chwil, a to jest szczególnie ważne dla urządzenia, które służy do tego, by zarwać nockę grając w Pokemon Go Overwatch bez budzenia całej rodziny. Miałem już na głowie lepiej brzmiące słuchawki do gier. Nigdy za to nie miałem wygodniejszych.
Czy warto?
I tu zaczyna się mój problem. HyperX CloudX to słuchawki bardzo dobre. Świetnie się sprawdzają wraz z konsolą Xbox One, a także z komputerem PC. Odczepialny mikrofon z redukcją szumów, bardzo dobre brzmienie w grach, dołączony komplet akcesoriów i absolutny wzór jeśli chodzi o komfort.
To jednak bardzo drogie słuchawki, które są pozbawione modułu Bluetooth i które w zasadzie zostały zaprojektowane tylko do gier. 450 zł możemy zestawić z kosztującymi 260 zł Steelseries Siberia V3 i nagle rekomendowanie CloudX nie jest już takie łatwe. Wyraźnie płacimy tu za markę HyperX i Xbox. Na szczęście, to bardzo dobre marki.