Norwegia i całkowity zakaz sprzedaży samochodów spalinowych - ile w tym prawdy?
Paryż nie chce w centrum starych samochodów z silnikami spalinowymi, a Norwegowie... dążą do tego, żeby tego typu pojazdów nie sprzedawać w ogóle. Jeśli ten plan się powiedzie, w Norwegii za kilka lat w salonach w ogóle nie zobaczymy aut, które trzeba tankować - będą tylko takie, które naładujemy z gniazdka. Ewentualnie zatankujemy wodorem.
Takie rewelacje podał niedawno norweski Dagens Næringsliv, według którego tamtejsze ugrupowania polityczne porozumiały się w kwestii objęcia samochodów z silnikami spalinowymi całkowitym zakazem sprzedaży od 2025 roku. Cały świat się zachwycił (no, prawie cały), Elon Musk przyklasnął z uznaniem tweetem, a media poinformowały o tym, że w tym kraju (nie zgadniesz którym!), za niecałą dekadę nie kupimy już "spalinówki".
Norwegia stałaby się też jednym z pierwszych krajów na świecie, który zaczął realizować taki projekt. Zadanie byłoby wprawdzie nieznacznie ułatwione, bo - cześciowo dzięki sporym ulgom podatkowym - spora część samochodów w Norwegii jest już teraz zasilana właśnie prądem, ale i tak byłoby czymś dość niezwykłym. Tym bardziej, że termin wprowadzenia takiego zakazu sprzedaży jest nawet bliższy, niż terminy pojawiające się w podobnych projektach innych krajów.
Gdyby więc taki scenariusz udałoby się przekuć w rzeczywistość, mieszkańcy Norwegii od 2025 roku w salonach samochodowych nie pytaliby o to, jak dużo to auto pali, tylko ile przejedzie się na jednym ładowaniu.
Tyle tylko, że to nie do końca prawda.
Według doniesień DN (link niestety za paywallem, ale po prostej rejestracji mamy dostęp do 5 darmowych artykułów), faktycznie przed kilkoma dniami cztery największe norweskie partie polityczne ustaliły m.in., że od 2025 roku do sprzedaży dopuszczane będą wyłącznie tzw. pojazdy zeroemisyjne. Miało to dotyczyć nie tylko samochodów osobowych, ale i m.in. autobusów.
Tak przynajmniej podawały źródła redakcji oraz niektórzy politycy, których wypowiedzi pojawiły się w głośnym tekście.
Następnego dnia jednak pojawił się kolejny artykuł, w którym okazało się, że jednak nie do końca jest to prawda. A raczej - nie jest to prawda w ogóle. Przedstawiciele co najmniej dwóch partii zasugerowali, że tekst ten nie pokrywa się z rzeczywistymi ustaleniami. Błyskawicznie zaczęły się sypać sprostowania, choć wiadomość zdążyła już obiec świat.
Jaka jest oficjalna, zgodna z prawdą wiadomość?
Jak podaje AutoEvolution, norweski rząd wcale nie ma planu wyłączenia ze sprzedaży samochodów z silnikami spalinowymi do 2025 roku. Nie wiadomo, czy ma go w ogóle. Obecne plany dotyczą jedynie ograniczenia emisji szkodliwych substancji do 2025 roku i zakaz, który wywołał takie zamieszanie, nie jest brany pod uwagę. Owszem, prawdopodobnie pojawił się taki pomysł, a może nawet projekt ustawy (o czym wspomina DN), ale nie został on przyjęty przez wszystkie partie.
Zamiast tego ustalane mają być cele sprzedaży samochodów niskoemisyjnych i zeromisyjnych.
Więc co będzie?
W kwestii norweskiej - prawdopodobnie nic wielkiego, przynajmniej na razie. Ot, ktoś w rządzie miał pomysł, media podchwyciły jako coś pewnego, co trzeba było potem prostować, a i tak pewnie część osób nadal będzie przekonana, że Norwegia w 2025 roku przestanie sprzedawać samochody z silnikami spalinowymi.
Ważne jest jednak to, że takie pomysły się pojawiają, zresztą nie tylko na północ od Polski. Po pierwsze, daje to sygnał producentom samochodów, że nie będą mogli po kres czasów polegać tylko na silnikach spalinowych, co na szczęście większość z nich zdaje się doskonale rozumieć. Po drugie, w pewnym momencie taka propozycja padnie po raz kolejny i... przejdzie.
Oby klienci do tego czasu mieli już spory wybór w ofertach wszystkich marek, bo na razie jest z tym... średnio.