REKLAMA

PES 2016 jest świetną grą. Zwłaszcza, jeżeli... wolisz FIFĘ - recenzja Spider's Web

Zanim przejdziemy do recenzji właściwej, mam kilka spostrzeżeń dotyczących wyboru gry piłkarskiej, które zazwyczaj gubią się w sporze na linii FIFA - PES. Sporze słusznie emocjonalnym, bo przecież jak powiedział Franz Beckenbauer: „futbol to najważniejsza rzecz z tych mało ważnych” – w każdym jego aspekcie.

PES 2016 jest świetną grą. Zwłaszcza, jeżeli… wolisz FIFĘ – recenzja Spider’s Web
REKLAMA
REKLAMA

Problemem, który chciałem podnieść, jest ocenianie gry – w szczególności negatywne – po wersji demonstracyjnej. Być może niektórzy z was mają lepiej rozwiniętą zdolność adaptacji, ale ja za każdym razem po przerzuceniu się z FIFY na PES-a i z PES-a na FIFĘ mam od razu ochotę krzyczeć i wrócić do uprzednio ogrywanego tytułu.

Po mniej więcej 10 godzinach zabawy to uczucie mija. Siła przyzwyczajeń i futbolowych nawyków jest jednak olbrzymia i jeśli chcemy się przekonać do jakiejś futbolowej serii, trzeba jej czasem poświęcić nieco więcej czasu. Adresuję ten akapit do wszystkich graczy, ale w szczególności sceptycznych miłośników serii FIFA. PES 2016 ma bardzo dobre recenzje, ale jeśli chcecie zweryfikować czemu tak się dzieje, musicie dać grze i sobie czas na przyzwyczajenie się.

pes 2016 recenzja 6

Nie będę was dłużej trzymał w niepewności. Warto. Naprawdę warto.

Pro Evolution Soccer ma w opinii wielu graczy, również mojej, lepszy gameplay niż seria FIFA. Edycja 2016 różnice te potwierdza, a może nawet jeszcze bardziej dystansuje przeciwnika. Peter Molyneux mówiąc o grze Black & White powiedział kiedyś, że najbardziej ceni ją za umiejętność ciągłego zaskakiwania graczy. Z podobnego względu cenię Pro Evolution Soccer. Podczas, gdy po kilku meczach w FIFA widziałem już w zasadzie wszystko, PES ciągle potrafi zadziwić jakąś niekonwencjonalną interwencją, kiksem, wybiciem.

Pro Evolution Soccer 2016 dodaje multum nowych zachowań i zagrań, czyniąc grę jeszcze bardziej nieprzewidywalną. To, co się teraz wyprawia w powietrzu to – delikatnie mówiąc – stadiony świata. Zawodnicy dochodzą do główek, wolejów, półwolejów czy przewrotek z jeszcze większym impetem i w sytuacjach, które nawet największym – może poza Zlatanem – się nie śniły. Fantazja.

pes 2016 recenzja 3

Tych nowych zagrań nie brakuje też na murawie.

Wymyślne piętki, zwody, sposoby przyjęcia piłki - w walce o futbolówkę jest dużo więcej odczuwalnej fizyczności wspartej podrasowanym system kolizji. FIFA od lat stawia na mocno oskryptowany, atrakcyjny dla oka system kick & rush. Pro Evolution Soccer przez długie lata był zapatrzony w Serie A i Primera Division, premiując szachowe rozgrywanie piłki, wymienianie krótkich podań i szukanie okazji na przedarcie się przez defensywę przeciwnika.

Mam wrażenie, że edycja 2016 znalazła idealne proporcje pomiędzy wszystkimi tymi aspektami futbolu – w ofensywie jest trochę łatwiej, nawet na najwyższym poziomie trudności. Dzięki temu rośnie frajda z zabawy i być może tym razem PES przemówi do graczy, których hołdowanie futbolowi skrajnie taktycznemu nie do końca przypadało do gustu.

pes 2016 recenmzja 1

Większą rolę w rozgrywce odgrywa szumnie reklamowana pogoda.

Gdy krople deszczu opadały na stadion w poprzedniej odsłonie, efekt był niemalże niewidoczny. Teraz potrafi lunąć jak z cebra, a murawa przywodzić na myśl pamiętny Basen Narodowy. Przy czym nie ma to aż tak dużego wpływu na samo zachowanie piłki. Szczerze mówiąc, w mojej ocenie deszcz bardziej skutkuje tym, że zawodnicy rywala popełniają więcej błędów, niż niezwykle istotnymi, zmieniającymi podejście do gry zmianami w fizyce.

Mam tylko pewne zastrzeżenia do pracy bramkarzy, którzy tracą zbyt wiele bramek – szczególnie z dystansu. Być może to tylko błąd do poprawienia w kolejnej aktualizacji. Kiedyś taka historia miała już miejsce. Oby nie był to efekt manipulacji twórców, by gracze strzelali jeszcze więcej efektownych goli. Co w światło bramki – to wpada. Bramkarze w PES 2016 momentami są niemal bezużyteczni.

pes 2016 recenzja 7

Konami w mojej ocenie lepiej od konkurencji oddaje też specyfikę i parametry piłkarzy.

Podczas gdy od lat trwa dyskusja o tym, że EA Sports nie zna się na Serie A, kompletnie nierzetelnie oddając potencjały tamtejszych zawodników, tak Konami tradycyjnie zrobiło dobrą robotę. Zawodników potraktowano nieco pobłażliwie, z parametrami oscylującymi w granicach 70 - 90 punktów. Niżej są już tylko wyjątkowi amatorzy, ale moim zdaniem to dobrze balansuje rozgrywkę. Gwiazdy i tak odróżnia od reszty stawki zestaw indywidualnych umiejętności.

Niestety, Konami kompletnie zawaliło kwestię aktualności składów. Wyobraźcie sobie miny tych wszystkich fanatyków futbolu, którzy szturmowali sklepy w dniu premiery, a tam w Interze nie było Kondogbii i Kovacicia, w Manchesterze City Sterlinga i De Bruyne’a, a w PSG Di Marii. Stan składów odpowiada końcówce maja 2015. Nie potrafię tego wyjaśnić. Dwóch studentów dopasowałoby piłkarzy do właściwych klubów w jedną noc. Nie wpływa to na końcową ocenę, bo za trzy dni nikt nie będzie tym pamiętał, ale rozczarowuje.

pes 2016 recenzja 2

Jeśli chodzi o tryby zabawy, PES 2016 nie wprowadza żadnych drastycznych zmian.

Mamy Ligę Mistrzów i inne kontynentalne puchary, mamy karierę jednego zawodnika i skromne półśrodki w trybie wieloosobowym. Niestety – żaden z nich nie umywa się do Wirtualnej Gwiazdy z serii FIFA. Więcej miejsca warto poświęcić natomiast trybowi kariery. Master Legaue jest jak zawsze wyśmienity.

W tym roku tryb Master League został solidnie przeorganizowany. Z konsolowego, wręcz automatowego wizerunku, zaczął się powoli zbliżać w kierunku serii FIFA. Oczywiście nadal w dość kiczowatej estetyce a’la Konami. Opcji jest jednak tak dużo, że na początku zagubiona będzie zarówno świeżynka, jak i PES-owy wyjadacz. Na szczęście szybko okazuje się, że to stare opcje w nowej oprawie graficznej, nieco przypomina swoją stylistką PES 6.

pes 2016 recenzja 4

W karierach PES-a, jak i FIFY, zawsze jestem długodystansowcem. Najlepiej bawię się w okolicy roku 2020, gdy prymu nie wiodą już Leo Messi czy Cristiano Ronaldo, tylko nowe pokolenie geniuszy, które sami musimy sobie wyszukać i wychować. Cała kariera dawała o wiele więcej ciekawych sytuacji, gdyż rozwój zawodników pod naszym okiem wydaje się o wiele bardziej naturalny. Miło było patrzeć, gdy 22-letni pomocnik w trakcie sezonu eksplodował ze średniaka w gwiazdę globalnej piłki, podnosząc sobie dokładnie te parametry, co trzeba. W serii FIFA trudno było się pozbyć wrażenia, że wszystkim rządzą matematyczne wyliczenia. W Pro Evolution Soccer 2016 czuć za to ducha futbolu.

EA Sports króluje z kolei w trybach sieciowych, ze świetnie pomyślanym FIFA Ultimate Team na czele.

„Karcianka” nadała prawdziwego sensu grze w piłkę. EA udało się wpleść elementy cRPG do gry sportowej. Strzał w dziesiątkę, nadający rozgrywce poczucie celowości. Konami nigdy nie miało szans stanąć w szranki z EA Sports, póki jakoś sensownie na FUT nie odpowie. Zajęło im to kilka lat, ale przed rokiem zaprezentowano swoją wariację na ten temat – myClub.

Rok temu tryb zaprojektowano chaotycznie i trudno było się odnaleźć w nawigacji. Co gorsza, myClub został źle zbilansowany. Drużyna kosztowała nas więcej pieniędzy, niż zarabialiśmy wygrywając mecze. W rezultacie gwiazdy musiały siedzieć w rezerwach, a my ciułaliśmy punkty grając Wawrzyniakami. W pewnym momencie Konami wręcz wpychało nam pieniądze w prywatnych wiadomościach, starając się jakoś naprawić ten błąd.

pes 2016 menu

Tegoroczna odpowiedź na Ultimate Team została poszerzona o ciekawych aspektów, jak trenowanie piłkarzy i zdobywanie przez nich doświadczenia. Niestety. MyClub nadal jest gorszy of FIFA Ultimate Team, wciąż nie daje takiej satysfakcji z budowania zespołu. Nadana trybowi otoczka nie może się równać z tą u konkurencji. Konami musi szukać swojej drogi i moim zdaniem idzie w dobrym kierunku. Poprawili się w edycji 2016 i być może w 2017 roku przedstawią realną konkurencję dla FUT-a. Jest to kwestia kluczowa, ponieważ to Ultimate Team sprzedaje dziś FIFĘ, również wśród grupy graczy niezdecydowanych: „-no tak, PES 2016 ma gameplay, ale FIFA ma FUT-a”.

W dobrym kierunku ewoluuje też interfejs.

Kolejny rok z rzędu zostaliśmy uraczeni kafelkowymi klimatami. Pro Evolution Soccer 2016 dalej wygląda jak typowo azjatycka gra siłą wyciągnięta z konsoli PlayStation 2, ale mimo wszystko walczą, by choć trochę dorównać na polu ułożenia i czytelności Elektronikom. To nie tyle kwestia złego wykonania, co poczucia estetyki, w obrębie którego poruszają się twórcy. Dla Europejczyka tutaj zawsze wygrywa FIFA.

Gra od Electronic Arts niekoniecznie musi za to prowadzić w kwestii najważniejszej: stadionów, piłkarzy oraz samej murawy. W Pro Evolution Soccer 2016 piłkarze są lepiej animowani i bliżsi swoim realnym odpowiednikom. Kolejny rok z rzędu z kosmiczną precyzją odwzorowano też największe stadiony (niech żyje San Siro!). Po raz kolejny wydaje mi się jednak, że ocena grafiki to przede wszystkim kwestia przyzwyczajenia.

pes 2016 recenzja 5

Pro Evolution Soccer naprawdę wygląda na stylizowany na transmisje z ligi włoskiej czy hiszpańskiej, podczas gdy seria FIFA chyba inspiruje się ligą angielską (w poszczególnych ligach trochę inaczej montowane są kamery). Stąd też nie ma sensu poświęcać czasu na awantury na temat tego, że któraś gra jest „bardziej piłkarska”. Ot – różne estetyki. Osobiście o wiele bardziej odnajduję się w stylistyce Konami, zbudowanej na świetnym, elastycznym Fox Engine.

Zalety

  • masa nowych animacji i ruchów
  • większy nacisk na ofensywę
  • tryb kariery jeszcze bardziej "managerski"
  • ewolucja trybu myClub w dobrym kierunku
  • nadal zabójcza grywalność
  • Nowe cieszynki

Wady

REKLAMA
  • Praca bramkarzy
  • Ileż można czekać na Bundesligę?

Pro Evolution Soccer 2016 jest bardzo dobrą grą, która moim zdaniem wskazuje na pewne kompromisy ze strony Konami. Twórcy w wielu aspektach postawili sobie za cel przeciągnięcie na swoją stronę zwolenników FIFY, dlatego też gra zrobiła się bardziej ofensywna. Nie są to natomiast gruntowne rewolucje i wyrzekanie własnej tożsamości. Fani nie będą rozczarowani.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA