REKLAMA

A jednak miałem rację: Chromebooki to chwilowa moda

Wygląda na to, że niesłusznie sypaliśmy głowę popiołem i wycofywaliśmy się z twierdzenia, że Chromebooki są bez przyszłości. Wyniki sprzedaży urządzeń z Chrome OS sugerują, że spełnią one podobną rolę na rynku, co netbooki.

A jednak miałem rację: Chromebooki to chwilowa moda
REKLAMA
REKLAMA

Część zespołu Spider’s Web (choć zdecydowanie nie wszyscy!), w tym wyżej podpisany, swego czasu przy wielu okazjach twierdziła, że Chromebooki z uwagi na swoje ograniczone możliwości i coraz niższe ceny konkurencyjnych rozwiązań, to chwilowa nowinka, swego rodzaju kuriozum, które przypomina bardzo historię netbooków. Jednak coraz więcej doniesień z rynku sugerowało, że byliśmy w błędzie: urządzenia z Chrome OS w niektórych sklepach były wręcz bestsellerami, a my zaczęliśmy kwestionować swoją intuicję i dochodzić do wniosku, że choć laptopy z systemem Google’a faktycznie niewiele oferują, tak zarazem są dostatecznie dobre dla sporej grupy użytkowników.

Najnowsze badania Gartnera potwierdzają jednak nasze wcześniejsze przewidywania. Choć sprzedaż Chromebooków (dla ułatwienia będziemy trzymać się tej nazwy, choć pamiętajmy, że do tej grupy zaliczają się też nieliczne modele desktopów z Chrome OS), według przewidywań, ma w bieżącym roku wzrosnąć o 27 procent, tak w ujęciu całościowym są one nadal planktonem na rynku komputerów osobistych. Co więcej, ów przewidywany wzrost zawdzięczają głównie sektorowi oświatowemu.

Idealne do szkół?

Trzeba przyznać, że Chromebooki mają swoją niszę, w której najwyraźniej faktycznie się dobrze sprawdzają. Od momentu premiery, a więc od czterech lat, cieszą się niezmienną popularnością w placówkach oświatowych na całym świecie. W ubiegłym roku 72% komputerów z Chrome OS dystrybuowanych w regionie EMEA trafiło do placówek oświatowych, tak samo jak 69% na rynku Azji i Ocenii oraz 60% w Stanach Zjednoczonych.

To jednak marne pocieszenie dla producentów urządzeń z tym systemem, bowiem w 2014 roku sprzedano ich raptem 5,7 miliona. Dla porównania, ogółem sprzedało się 312,2 miliona komputerów osobistych w 2014 roku, co oznacza, że Chromebooki to raptem 1,8 proc. rynku. Sam Apple sprzedał w ubiegłym roku 19,6 milionów komputerów (6,2 proc. rynku), a pamiętajmy, że te są znacznie droższe od urządzeń z Chrome OS.

Według przewidywań Gartnera (do wszystkich przewidywań analityków należy podchodzić z dużym dystansem), większość Chromebooków (83%) znajdzie swoich klientów na terenie Stanów Zjednoczonych. Reszta regionów, cytując Gartnera, „choć zna aplikacje takie, jak Dokumenty Google, nie zna Chromebooków i nie rozumie korzyści z nich płynących”.

Problemem jest Android?

Google oferuje na chwilę obecną dwa systemy operacyjne: Chrome OS dla PC i Androida dla urządzeń mobilnych. Wiemy też, że Chromebooki z oczywistych względów (ograniczenia oprogramowania) są dedykowane mniej wymagającym użytkownikom, lub też mniej majętnym. Ci jednak dużo chętniej wybierają znajomego im i paradoksalnie znacznie bardziej funkcjonalnego Androida na tabletach.

REKLAMA

Samsung najwyraźniej doszedł do podobnych wniosków: będąc drugim największym producentem urządzeń z Chrome OS na świecie (wyprzedza go Acer) wycofał swoją ofertę z europejskiego rynku, wzmacniając za to tą androidową.

Chromebooków nie czeka jednak podobna „zagłada”, co niegdyś netbooki. Nadal ich niezaprzeczalnym atutem jest łatwość obsługi i ich niezawodność. I choć znajdziemy już równie tanie urządzenia z Windowsem, to te paradoksalnie oferują dla niektórych zbyt wiele, utrudniając ich obsługę i zarządzanie nimi.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA