Lekcja nowych technologii dla Pawła Kukiza
Edukacja technologiczna jest bardzo ważna. Zrozumienie tego, jak działają komputery, sieć i popularne usługi pozwala trzeźwo spojrzeć na rzeczywistość i przestać widzieć spiski tam, gdzie ich nie ma. Dlatego postanowiliśmy przygotować małą lekcję funkcji “autocomplete” dostępnej w usługach Google’a, specjalnie dla mojego krajana, muzycznego kandydata na prezydenta Pawła Kukiza.
Paweł Kukiz na Facebooku poskarżył się, że wpisując w wyszukiwarkę YouTube “kuk” autosugestie nie pokazują mu już, tak jak robiły to kiedyś, jego własnego nazwiska. Zamiast tego wyrzucają frazę "kukis borysewicz bo tutaj jest jak jest", choć na YouTube nie ma nawet takiego klipu. Muzykopolityk dopatruje się w tym spisku (tak, mam ochotę napisać “spiseg”, aż się o to prosi, ale zachowam powagę!) wytwórni i pewnie samego Google’a.
Warto więc wytłumaczyć, na czym polegają autopodpowiedzi w usługach Google’a.
Zasada pierwsza: nie ma jednego, uniwersalnego schmatu autopodpowiedzi dla wszystkich użytkowników. Każdy użytkownik domyślnie może zobaczyć inne podpowiedzi, ustawione w innej kolejności i dotyczące innych tematów.
Autopodpowiedzi oparte są na dosyć skomplikowanym algorytmie. Google bierze w nim pod uwagę popularność wyszukiwanych fraz - im więcej wyszukań, tym większe prawdpopodobieństwo pojawienia się jej w podpowiedziach. Liczy się “świeżość” frazy. Na przykład przy wydarzeniach - jeśli stało się coś, o co nagle często pytają Google’a internauci, fraza ta automatycznie będzie podpowiadana wyżej, choć może nie być ogólnie tak popularna jak inne. Ta zasada działa także na YouTube’ie, który coraz częściej służy do czerpania informacji i newsów.
Jednak chyba ważniejszą kwestią jest personalizacja autopodpowiedzi. Google - właściciel YouTube’a - domyślnie zbiera o użytkownikach mnóstwo danych, w preferencjach, odwiedzanych stronach, tematach, które ich interesują oraz zapytaniach do wyszukiwarek. Dlatego każdy ma nieco inny wynik wyszukiwania, dopasowany do swojego profilu.
Autopodpowiedzi tez opierają się na takich spersonalizwanych preferencjach i na tym, co wpisywaliśmy wcześniej. Jeśli Paweł Kukiz często wpisywał swoje nazwisko na YouTube, to autpodpowiedzi zwykle wyłapywały te autosugestie. Jeśli ktoś często ogląda teledyski, to prawdopodobne, że w podpowiedziach wyskoczą mu frazy dotyczące muzyki, natomiast komuś kto ogląda newsy dotyczące polityki.
Warto też dodać, że w samym Google’u podpowiedzi zależne są też od wersji językowej i lokalizacji użytkownika, miejsca w którym przebywa. Na YouTube za to od popularności wideo, kanałów itp.
Trzeba też pamiętać, że proces autopodpowiadania jest całkowicie zautomatyzowany i nie jest w żaden sposób powiązany z personalnymi oświadczeniami światopoglądowyi pracowników Google’a czy YouTube’a i że są pewne frazy - dotyczące piractwa czy mowy nienawiści - które są wycinane.
Nie do końca wiem, dlaczego Pawłowi Kukizowi i w ogóle bardziej powszechnie YouTube sugeruje takie, a nie inne podpowiedzi i dlaczego zmieniają się tak nagle. Jednak sam fakt, że wyszukiwarka wypluwa “Kukis” jest zabawny. Ba - u mnie po wpisaniu “Kukis” pojawia się lista piosnek Pawła Kukiza.
A skoro ja coś mogę zasugerwać, to może to, że fani nie do końca znają nazwisko muzykopolityka? Może jego muzyka nie jest już tak popularna? A może wideo nie są tagowane?
Google o autouzupełnianiu w wyszukiwarce Google: