Podróbki, transakcja bez paragonu, próba zastraszenia blogerki i prawnik widmo, czyli finał zakupów w serwisie Groupon
Skontaktowała się z nami Czytelniczka Julia, która doświadczyła niemiłego rozczarowania związanego z zakupami w serwisie Groupon.

Oferta zakupów grupowych dotyczyła rzekomo oryginalnego kosmetyku, który za pośrednictwem Grouponu był sprzedawany za 99 zł zamiast za 299 zł. Oczywiście tzw. stara cena była dość zawyżona, co często ma miejsce w serwisach zakupów grupowych, w rzeczywistości kosmetyk - Naked 3 Urban Decay - zakupimy z renomowanych sklepach i perfumeriach za 199 zł. Więc okazja na Grouponie pozwalała na zakup z 50% rabatem.
Czytelniczka Julia, podobnie jak ponad 740 innych osób, skorzystała z okazyjnej ceny w serwisie zakupów grupowych i kupiła produkt: paleta 12 cieni Naked 3 Urban Decay. Problemy pojawił się, gdy zamówienie do niej dotarło. Oględziny opakowania, tekst nadruków i rozmazane numery seryjne sugerowały, że coś jest nie tak. Julia podejrzewała, że ma do czynienia z nieoryginalnym produktem i skontaktowała się w tym celu z producentem kosmetyku.

Swoje podejrzenia o nieoryginalności produktu opisała na blogu, gdzie przestrzegała innych przed skorzystaniem z tek konkretnej grouponowej okazji. W międzyczasie przyszła odpowiedź od producenta, który podziękował za zgłoszenie tego przypadku i ostrzegł przed niebezpieczeństwem związanym z korzystaniem z podróbek niewiadomego pochodzenia, które nie przechodzą niezbędnych badań i atestów, a ich nakładanie na skórę może być niebezpieczne dla zdrowia.
Po publikacji na blogu, do Julii odezwał się Rafał Lenart, który podał się za mediatora z kancelarii prawniczej (nazwa do wiadomości redakcji) działającej na zlecenie Grouponu.
Powiedział, że firma Groupon chce mnie pozwać na podstawie kilku artykułów (tutaj chciał je wymienić). Następnie dodał, że to ogromna firma i lepiej żebym poszła na ugodę, którą on prywatnie mi doradza. Obiecał, że firma wstrzyma się z pozwem jeśli usunę wszystkie wzmianki o Grouponie, i dał mi na to kilka godzin - powiedziała nam Julia.
Człowiekowi, który podawał się za reprezentanta kancelarii Grouponu zależało wyłącznie na tym, żeby z publikacji na blogu Julii zniknęły wzmianki o serwisie zakupów grupowych. Reszta publikacji i informacji związanych ze sprzedawcą i rzekomo nieoryginalnym produktem mogła zostać opublikowana w niezmienionej formie.
Usunęłam wzmianki o Grouponie i w ich miejsce wstawiłam "pewien serwis zakupów grupowych". Prawnik mówił, że firma nie ma podstaw mnie pozywać, bo mam dowody na swoje argumenty, ale mogą zrobić co chcą i to wtedy od sędziego będzie zależało komu przyzna racje, a firma ma sporo kasy i może sobie załatwić najlepszego prawnika - kontynuuje opowieść Julia.

Blogerka przestraszyła się telefonicznych gróźb i widma sprawy sądowej, więc skasowała z publikacji wzmianki o Grouponie.
To jednak nie wystarczyło. Rafał Lenart odezwał się ponownie.
O 16-tej zadzwonił ponownie i chciał jeszcze usunięcia też screenshota, ale kontaktowałam się z prawnikiem i powiedział, że z tym nie powinno być problemów jeśli zamarzę logo Grouponu. Gdy mediatorowi z Grouponu powiedziałam o konsultacji z prawnikiem, to powiedział, że jeśli prawnik mi tak doradził, to niech to zostanie. Od tego czasu już się nie odzywali - wyjaśnia Julia.
Do Julii napisał też przedstawiciel sprzedawcy, który poinformował, że o zasadności zarzutów o nieoryginalność produktu może zadecydować tylko specjalna ekspertyza laboratoryjna, którą blogerka powinna wykonać na własny koszt.
Nieuzasadniony i tak poważny zarzut z naszej strony grozi bardzo poważnymi konsekwencjami. Posądzając poważną międzynarodową Firmę o to, że sprzedaje towar nieoryginalny nie mając na to stosownych dowodów (badań laboratoryjnych składu kosmetyku) to tak jak posądzać kogoś o dokonanie przestępstwa, którego nie dokonał a to już jest nieuzasadniony zarzut, za co też grożą stosowne kary - poinformował mailowo Julię przedstawiciel sprzedawcy.
Co ciekawe, blogerce nie udało się skontaktować z Grouponem inaczej niż przez rzekomego mediatora.
Maile wysłane do serwisu zakupów grupowych pozostawały bez odpowiedzi, dlatego też Julia zwróciła się do nas o pomoc.
Po zapoznaniu się ze sprawą podjąłem próbę kontaktu z Grouponem, kancelarią prawniczą, działającą rzekomo na zlecenie serwisu zakupów grupowych oraz z mediatorem, który kontaktował się z Julią.
Na reakcję Grouponu nie musiałem długo czekać. Magdalena Marzec, PR Manager Groupon Sp. z o.o., po odebraniu wiadomości skontaktowała się ze mną telefonicznie, aby wyjaśnić sprawę. Później wymieniliśmy kila maili i ponowiliśmy kontakt telefoniczny. Grouponowi zdecydowanie zależało na tym, aby sprawę szybko wyjaśnić. Bo było co wyjaśniać, gdyż okazało się, że mediator, który kontaktował się z blogerką w sprawie usunięcia informacji o serwisie zakupów grupowych nie działał na polecenie Grouponu.
Rafał Lenart z kancelarii (nazwa do wiadomości redakcji) nie jest mediatorem działającym w imieniu firmy Groupon i jednocześnie nie mamy żadnej wiedzy, aby kancelaria posiadała mandat do reprezentowania firmy Groupon - zapewniła nas Magdalena Marzec, PR Manager Grouponu.
Groupon uruchomił też procedurę weryfikacyjną, która miała potwierdzić oryginalność sprzedawanych przez partnera kosmetyków.
Po otrzymaniu zgłoszenia w sprawie tego produktu natychmiast rozpoczęliśmy proces weryfikacyjny i w dniu wczorajszym (22 grudnia 2014) zgłosiliśmy się do firmy GSC HOLDING LTD, aby przesłała nam dodatkową dokumentację dotyczącą tego konkretnego produktu - tłumaczy nam Magdalena Marzec.
Podczas telefonicznej rozmowy Magdalena Marzec poinformowała, że przed uruchomieniem oferty sprzedawca zadeklarował oryginalność oferowanych produktów, dlatego też na stronie promocji znalazła się adnotacja “gwarancja oryginalności na markowe produkty”, która wyświetlała się obok logo marki Groupon. Zapewniono nas również, że serwis zakupów grupowych współpracował z firmą GSC HOLDING LTD już wcześniej i podobne zgłoszenia reklamacyjne nie miały miejsca.

Z każdym partnerem wiąże nas umowa, której częścią są odpowiednie klauzule zawierające m.in. oświadczenie w sprawie posiadania wszelkich licencji, zgód i pozwoleń. GSC Holding Ltd zobowiązał się przesłać oświadczenie w tej sprawie dzisiaj (23 grudnia 2015), ale wciąż czekamy na tę dokumentację, natychmiast jak dostaniemy dokument, niezwłocznie przekażemy ją Państwu - informowała nas Magdalena Marzec.
Przedstawicielka Grouponu zapewniła nas również, że nawiązano kontakt z kancelarią prawniczą, na którą powoływał się mediator Rafał Lenart.
Kancelaria ta zaprzeczyła, że taka osoba w jest zatrudniona w firmie.
Próba kontaktu telefonicznego z Rafałem Lenartem zakończyła się niepowodzeniem. Próbowałem kilkukrotnie i początkowo nikt nie odbierał telefonu, a po pewnym czasie włączała się poczta głosowa. Wysłałem też SMS-a z prośbą o kontakt w sprawie nieoryginalnych kosmetyków w serwisie Groupon. Niestety nikt nie oddzwonił. Po pewnym czasie ponowiłem próbę i telefon się już nie zgłaszał, od razu połączenie było przerzucane na pocztę głosową operatora Lycamobile.
Kim był Rafał Lenart nie wiemy do teraz. Dziwne jest też to, że skontaktował się on z blogerką wyłącznie telefonicznie. Co więcej zadzwonił na numer, którego Julia nie podawała publicznie. W rozmowie z nami zdradziła, że w całej tej sprawie, numerem jej telefonu dysponował wyłącznie Groupon - telefon został podany w danych konta serwisu zakupów grupowych.
Po tym jak Groupon i kancelaria prawnicza zaprzeczyli powiązaniu z mediatorem Rafałem Lenartem, poleciłem Julii przywrócenie w publikacji na blogu informacji o marce serwisu zakupów grupowych.
Julia zrobiła też małe śledztwo i zauważyła, że z Facebooka sprzedawcy znikają komentarze o nieoryginalnych produktach. Co więcej sprzedawca nie wysyła swoim klientom faktur ani paragonów na zrealizowane zakupy. Sprawa jest więc mocno śmierdząca.
Na maile Julii Groupon nadal nie odpowiedział. Nam udało się jednak nawiązać kontakt z przedstawicielami firmy i zobligować znaną markę do podjęcia konkretnych kroków.
Decyzją zarządu Groupon Polska, uwzględniając utrudniony kontakt z firmą GSC HOLDING LTD, której dodatkowego oświadczenia w sprawie oryginalności tego konkretnego produktu Groupon nie otrzymał do tej pory, wszyscy klienci, którzy zgłoszą się z reklamacją otrzymają całkowity zwrot środków - poinformowała Spider’s Web Magdalena Marzec.
Dla klientów to bardzo dobra wiadomość.
Groupon podszedł do sprawy poważnie, nie wykręcał się od odpowiedzialności i podjął decyzję o zwrocie pieniędzy, wszystkim osobom, które zgłoszą reklamację w tej sprawie.
Aby sprawa zakończyła się w pełni pomyślnie należy jeszcze poinformować blisko 750 osób, które zakupiły podejrzany kosmetyk, o tym że produkt może być niewiadomego pochodzenia, co wiąże się z nieznanym składem, brakiem atestów oraz niebezpieczeństwem z tym związanym.
Mam nadzieję, że i tego Groupon dopilnuje.