Kobiety, pieniądze i skandale, czyli za co Nadella musiał przeprosić na Twitterze
Dyrektor generalny firmy to nie tylko jej kapitan, ale również i osoba kreująca jej wizerunek. Wizytówka. Taka osoba musi ważyć każde wypowiedziane publicznie słowo. Szef Microsoftu na chwilę stracił rezon i… odwrócił uwagę publiczności od całkiem ciekawych wypowiedzi.
Satya Nadella ostatnio ma ręce pełne roboty. Poza codziennymi obowiązkami w Redmond zajmuje się spotkaniami z partnerami, inwestorami i potencjalnymi klientami. Trudno się dziwić: Microsoft niedawno wprowadził sporo nowości w Azure, ma wielkie (acz niesprecyzowane) plany wobec Office’a 365, właśnie zaprezentował zupełnie nową wersję Dynamicsa a przede wszystkim zapowiedział następcę systemu operacyjnego Windows 8.1.
Z tych spotkań można wyłuskać wiele ciekawych informacji, ale za nim do nich przejdę, zacznę od tego, czym Internet dziś żyje. Czymś zupełnie bez znaczenia jeżeli chodzi o nowe technologie ze stajni Microsoftu. Chodzi o „seksistowską” wypowiedź na temat kobiet podczas przemówienia na Grace Hooper Celebration.
Co kobiety powinny, a czego nie
Satya Nadella podczas swoich wystąpień zazwyczaj mówi w sposób taktowny i bardzo wyważony. Tym bardziej zdumiał zgromadzoną na jego przemówieniu publiczność swoją odpowiedzią dotyczącą kobiet w dużych korporacjach. Zapytany o to, w jaki sposób kobiety powinny prosić o podwyżki odparł, że… nie powinny. Zamiast tego powinny ciężko pracować, a ta ciężka praca przyniesie im z czasem korzyści.
Jak nietrudno się domyślić, w czasach politycznej poprawności po tej wypowiedzi Internet oszalał. I trudno się dziwić, to nie był najlepszy dobór słów, delikatnie rzecz ujmując. Szybko po przemówieniu Nadella napisał na Twitterze, że źle dobrał słowa i chodziło mu o to, że podwyżki dla kobiet nie powinny stanowić w ogóle problemu, bo kobiety powinny być traktowane tak samo, jak mężczyźni.
To jednak nie wystarczyło. Wiele znanych kobiet związanych z tą branżą zaczęło domagać się od dyrektora generalnego Microsoftu oficjalnych przeprosin. Co ciekawe, całe wystąpienie Nadelli było zaplanowaną akcją PR-ową mająca pokazać jak Microsoft dobrze traktuje zatrudnione przez siebie kobiety. Nawet wywiad na scenie został przeprowadzony przez Marię Klawe zasiadającą w zarządzie giganta z Redmond. Ocieplanie wizerunku odniosło dokładnie odwrotny efekt od planowanego.
Szef korporacji prosi o wybaczenie
Wizerunkowa katastrofa zaczęła zataczać coraz szersze kręgi, więc gigant z Redmond odpowiednio zareagował. Satya Nadella napisał e-maila do wszystkich pracowników Microsoftu, w którym przyznaje, że jego odpowiedź była niewłaściwa i błędna. Dodaje, że nadal będzie wspierał „z całego serca” wewnętrzne programy w jego korporacji mające na celu przyciągnięcie większej liczby kobiet do Microsoftu jak i całej branży oraz redukujące różnice w zarobkach pomiędzy obiema płciami. Zamieścił też „właściwą” odpowiedź na felerne pytanie: „po prostu zapytajcie o podwyżkę, jeżeli sądzicie, że wam się należy”.
To najlepszy przykład jak wieloma talentami musi się wykazywać dyrektor generalny potężnej korporacji. Nie tylko musi trzymać w ryzach gigantyczną firmę, ale musi zawsze dobrze wyglądać, zawsze przemawiać w sposób interesujący i uważać na każde słowo padające z jego ust.
A co naprawdę ciekawego opowiadał Nadella?
Jego seria ostatnich wystąpień to przede wszystkim promowanie „zdolnego do działania na absolutnie każdym urządzeniu Windows 10, od mikrokomputerów z ‘Internetu rzeczy’ aż po potężne maszyny robocze”. By ubarwić marketingowe kwakanie, Nadella opowiadał przeróżne anegdoty ze swojej kariery, w tym tą, że o mało co nie oblał rozmowy o pracę w Microsofcie, gdyż z przeprowadzonej ankiety wynikało, że jest… pozbawiony empatii.
To co jednak zwróciło moją szczególną uwagę to wypowiedź z gartnerowskiego ITxpo. Szef Microsoftu został zapytany o to, jakie jego zdaniem jest najważniejsze API dla Microsoftu. Spodziewałem się, że będąc odpowiedzialnym za największy sukces giganta z Redmond i najbardziej dochodową usługę, a więc Azure i Cloud OS, wskaże właśnie te produkty. Tymczasem, zdaniem Nadelli, dla Microsoftu największą wartość strategiczną z oferowanych API ma… Office 365.
Według CEO MS, Office 365 dawno przestał być już „tylko” pakietem biurowym . To platforma, którą można rozbudowywać o kolejne rozszerzenia i która zajmuje się przetwarzaniem bardzo dużej ilości bardzo wielu rodzajów danych.
To podejście jest całkiem sensowne. Windows dąży do bycia darmowym produktem a Azure jest platformą, która przynajmniej na razie jest zupełnie zbędna typowemu konsumentowi. Office 365 jest zaś multiplatformową usługą, z której korzystają zarówno Kowalscy, jak i gigantyczne korporacje.
Niestety, mało kto to wychwycił. Skupiliśmy się na prawach kobiet do równych zarobków. Sam nie wiem, czy to wina Nadelli, czy nowoczesnego, paranoicznego na punkcie politycznej poprawności świata…