Marketingowcy pokochali Tindera - zamiast randek i seksu oferują... reklamy
Tinder kojarzy się przede wszystkim z szybkim poznawaniem osób znajdujących się w pobliżu i umawianiem na seks randki. Ta łatka wzbudziła ciekawość, a serwis szybko zadomowił się nad Wisłą. To z kolei sprawiło, że zaczyna on być wykorzystywany także w innych, może nieco szczytniejszych celach.
Czym jest Tinder? To aplikacja mobilna bazująca na naszych danych z Facebooka i informacjach o naszej aktualne lokalizacji. Oceniamy osoby znajdujące się w pobliżu nas na zasadzie "podoba/nie podoba". Jeśli osoby wzajemnie się sobie spodobają, mogą rozpocząć rozmowę.
Czy słusznie czy niesłusznie, Tinder doczekał się łatki seks-aplikacji, dla wielu użytkowników na całym świecie stając się sposobem na szybkie znalezienie partnera lub partnerki na jednorazowy numerek. Oczywiście są też przypadki nowych przyjaźni, miłości, a zapewne w niedalekiej przyszłości usłyszymy o pierwszych ślubach par dobranych na Tinderze. Generalnie jednak jest to aplikacja stworzona z myślą o randkowaniu.
Nowy serwis, nowa powierzchnia reklamowa
Fala popularności na zachodzie, a także w naszym kraju sprawiła, że Tinder stał się nowym polem do popisu dla agencji kreatywnych, chcących zabłysnąć niestandardowym działaniem promocyjnym.
Na świecie Tinder ostrzegał przed AIDS, promował akcję Amnesty International, a nawet serial Walking Dead. Przykładów z zagranicy jest jeszcze więcej, ale co ważne także w Polsce pojawiły się już pierwsze akcje.
Agencja TBWA/Tequila skorzystała z Tindera w celach rekrutacyjnych. Utworzono dwie wirtualne postacie - Tola Boska oraz Witek Ambaras, które rozpoczęły podryw w mobilnej aplikacji. Rezultatów tej akcji jeszcze nie znamy, ale sam pomysł wydaje się być bardzo trafny. Użytkownicy Tindera, to dobry target przy poszukiwaniu osoby do agencji kreatywnej. W końcu o Tinderze dużo się mówi, ma coraz więcej użytkowników w naszym kraju, ale jednocześnie, podobnie jak Foursquare czy Twitter, pierwszymi użytkownikami są osoby z branży interaktywnej i pokrewnych.
Skuteczna akcja wyłącznie dzięki prasówkom, czyli ślepa pogoń za trendami
Druga akcja w polskim Tinderze wydaje się być już strzałem w stopę. Agencja Walk przygotowała kampanię dla Ubezpieczeniowego Funduszu Gwarancyjnego. Wirtualne profile w aplikacji Tinder mają informować o konsekwencjach jazdy bez ważnego OC.
TBWA postarała się o wykreowanie postaci, które angażowały się w rozmowy z użytkownikami i sprawiały wrażenie realnych. Natomiast w kampanii informacyjnej mamy zdjęcie profilowe z hasłem "Nie wchodź w związek, na który nie jesteś gotowy", kilka słów o akcji oraz link do filmiku na YouTube.
Teoretycznie według badań UFG to właśnie w grupie 20-29 lat świadomość o konsekwencjach jazdy bez OC jest najniższa. Wydaje mi się jednak, że Tinder pomimo podobnej grupy wiekowej użytkowników nie jest miejscem w pełni odpowiednim dla takich działań informacyjnych. Hasło tej kampanii jest niezbyt przekonujące, a sam profil na Tinderze nie zachęca do poznania szczegółów akcji.
Być może zamysłem akcji nie były jednak skuteczne działania na Tinderze, a chęć pokazania się. Prasówka informująca o akcji obiegła branżowe serwisy, dzięki czemu Agencja Walk może pochwalić się przyszłym klientom realizacją działań niestandardowych. Nieważne czy sama kampania prezentuje się efektownie, ważne że się o niej mówi.
Miał być seks. Są reklamy. Co jeszcze zobaczymy w Tinderze?
Tinder jest młodą platformą, której długość życia nie jest pewna. Serwis po początkowym boomie może zniknąć w czeluściach internetu. W tej chwili niesie go pierwsza fala popularności i wiele osób z samej ciekawości instaluje aplikację na swoich smartfonach. Tindera raczej należy traktować w kategorii chwilowej mody, niż znaczącego serwisu społecznościowego.
Twórcy starają się go jednak urozmaicać, na przykład wprowadzając tzw. Momenty, czyli dzielenie się zdjęciami ze wszystkimi dobranymi osobami. Pewne jest też, że będą chcieli wykorzystać potencjał aplikacji i zarobić na Tinderze. Dlatego prędzej, czy później uświadczymy w nim dedykowane rozwiązania dla biznesu.
PR-owcy podążają za globalnymi trendami, często nawet nieco bezmyślnie. Życie zweryfikuje, czy Tinder i Snapchat będą dla firm uzupełnieniem działań na Facebooku, czy też może aplikacje te odejdą na boczny tor, tak jak miało to miejsce w przypadku Foursquare.
Grafika główna pochodzi Shutterstock.