Bot, który rzekomo zdał test Turinga, to jakaś porażka. Zresztą byli już lepsi od niego
Komputer, a w sumie to bot komputerowy, po raz pierwszy zdał test Turinga. To przełomowy moment, który świadczy o tym, że jesteśmy już blisko stworzenia prawdziwie inteligentnych maszyn, prawda? Nie. Wystarczy przyjrzeć się rozmowom, które sędziowie przeprowadzili z Eugenem Goostmanem.
Przeglądając rano RSS-y trafiłem na mnóstwo tekstów na temat bota o nazwie Eugene Goostman, który jako pierwszy oszukał 33 proc. sędziów i tym samym przeszedł test Turinga. Trochę mnie to zdziwiło, bo przecież informacja pojawiła się już kilka dni temu, o czym pisał zresztą Hubert. Z zaciekawieniem zagłębiłem się w teksty i po prostu nie wierzę w to, co przeczytałem.
Przez pewien czas każdy internauta mógł sprawdzić, jak rozmawia się z botem. Aktualnie nie jest już to możliwe, bo jego twórcy podobno zmagają się z problemami technicznymi. Ja jednak w to nie wierzę, tym bardziej po tym, co przeczytałem. Oto bowiem na Twitterze pojawił się zapis rozmowy Eugena z jednym z sędziów sprzed 2 lat i po prostu nie wyobrażam sobie, jak można było się na coś takiego nabrać, tym bardziej na wersję, że jest to 13-letni chłopiec pochodzący z Ukrainy, który na dodatek nie jest biegły w posługiwaniu się językiem angielskim.
Z botem oczywiście da się spokojnie porozmawiać. Jeśli zadamy mu proste pytania, jak chociażby „jak się masz?” lub „jaka jest twoja ulubiona muzyka?” to odpowiedzi są zgrabne. Chociaż moje wątpliwości, jako osoby, której ojczystym językiem nie jest angielski, wzbudzają takie sformułowania, jak chociażby „I associate it only…”. Nie jestem specjalistą od języka angielskiego, ale wydaje mi się, że 13-latek by tak nie napisał, tym bardziej z Ukrainy.
Przy prostych pytaniach wszystko jest ok. Przy trudniejszych bot za każdym razem stara się w sprytny sposób zmienić temat, aby ukryć to, że nie jest w stanie odpowiedzieć na zadane pytanie lub dalej pociągnąć danego wątku. Widać to wyraźnie na początku rozmowy z sędzią, gdy nagle zmienia temat z Eminema na książki science-fiction. Wygląda to bardzo nienaturalnie. Kolejne podejrzenia budzi mała literówka w zdaniu napisanym przez sędziego i afera, która z tego wynikła. To jasno pokazuje, że bot nie potrafi rozpoznawać słów z błędem, czyli robić czegoś, z czym człowiek poradzi sobie bez najmniejszego problemu.
Zresztą kilka redakcji postanowiło porozmawiać teraz z Eugenem i z całą szczerością trzeba przyznać, że ten bot to jedna wielka porażka.
Na przykład serwis Wired zapytał go skąd pochodzi. Odpowiedź była prosta – z miasta Odessa na Ukrainie. Kolejne pytanie brzmiało: „Byłeś kiedyś na Ukrainie?”. No i komputer odpowiedział, że nie, po czym szybko zmienił temat na inny. Mówiąc, a w sumie to pisząc kolokwialnie – no bez jaj!
Zresztą kwestia zdania testu Turinga przez Eugena Goostmana też jest wątpliwa. Oszukał on 10 na 30 sędziów. Owszem, w dokumentach samego Turinga jest wzmianka o właśnie takiej liczbie:
Okazuje się jednak, że dokonało tego wcześniej już kilka botów. Na przykład w 2011 roku Cleverbot przekonał aż 60 proc. sędziów, że jest człowiekiem. Poza tym już w 1991 roku PC Therapist oszukał 5 na 10 sędziów. Także ostatnie osiągnięcie Goostmana nie jest niczym wyjątkowym i z pewnością nie można pisać, że jest to pierwszy komputer, który zdał test Turinga. Zresztą jak można twierdzić, że jakaś maszyna jest inteligenta skoro i tak większość osób nie dało się nabrać, że to człowiek…
Także cała ta historia z pierwszy komputerem, który zdał test Turinga, to tak naprawdę bzdura wmawiana nam przez programistów, którzy stworzyli bota, nic więcej.
Aktualizacja:
Bloger Scott Aaronson również opublikował treść swojej rozmowy z botem i nadal nie rozumiem, jak mógł on oszukać aż 10 na 30 sędziów. W tej rozmowie jeszcze wyraźniej widać, jak Eugene unika odpowiedzi na pytania.
*Zdjęcia pochodzą z Shutterstock