Dziennikarzu - oto na czym dziś polega Twoja praca (jeśli jeszcze tego nie wiesz)
W zeszłym tygodniu miałem przyjemność uczestniczyć w bardzo ciekawej debacie na temat paywalla "Gazety Wyborczej" w Sieci, a przy okazji o przyszłości prasy w internecie. Niby temat wyświechtany do bólu, jednak - jak przekonałem się naocznie - przez bardzo wiele osób z branży wciąż niewyeksploatowany i co najciekawsze, dalej niezrozumiały.
Podczas debaty, w której na zaproszenie Macieja Nowaka, człowieka odpowiedzialnego w Agorze za powodzenie wdrożenia paywalla "Gazety Wyborczej", obok mnie wzięli udział: Paweł Nowacki z "Dziennika Gazety Prawnej", Piotr Stasiak z "Newseeka", Marek Miller z Prasa.info oraz poważny (you know...) gość z UK, czułem się jakbym był oszołomem głoszącym herezje.
Misji nawracania nie mam w sobie żadnej. Ba, nawet jako wydawcy Spider's Web na rękę jest mi, że prominentni przedstawiciele tzw. starych mediów żyją sobie w przekonaniu o sukcesie drogi, jaką obrali w internecie. Jedno nie daje mi jednak spokoju i w związku z tym pozwalam sobie na niniejszy tekst, w którym postaram się przedstawić swoje stanowisko odnośnie tego, na czym polega dzisiaj praca dziennikarza. Takiego od słowa pisanego.
Dla mnie są to oczywiste oczywistości, ale jak mogłem się przekonać debatując, a następnie rozmawiając w kuluarach z widzami tejże debaty, nie dla wszystkich.
Zatem dziennikarzu - oto na czym w połowie drugiego dziesięciolecia XXI w., w dobie rozkwitu tzw. nowych mediów polega Twoja praca:
Napisałeś tekst. Nachodziłeś się za tematem, zdobyłeś ważne wypowiedzi zainteresowanych ludzi, poparłeś to mądrymi słowami autorytetów, zweryfikowałeś wszystkie dane, oddałeś tekst do publikacji. Myślisz, że Twoja praca w tym momencie się kończy?
Nie. To dopiero ok 40 proc. tego, co powinno należeć do Twoich obowiązków. Dopiero teraz zaczyna się w zasadzie Twoja praca właściwa, owe 60 proc.
Jesteś sprzedawcą.
Tak, dokładnie takim samym jak handlarz z ofertą marchewek i pietruszek stojący obok innych handlarzy z warzywami. To Ty się masz postarać, by Twój tekst został przez Czytelnika przeczytany, tak jak handlarz warzywami ma się postarać, by klient wybrał jego, a nie kolegi obok towar.
Musisz zadbać o odpowiednią strategię promocji swojego tekstu, więc lepiej zacznij w trakcie pisania go. Myśl jak spowodować, by Twój tekst został wybrany. Myśl o tytule, myśl o odpowiednio mocnym wstępie zachęcającym do czytania. Myśl o języku i formie mając na względzie jak, gdzie i kto będzie Twój tekst czytał.
Jesteś sługą.
Nie masz żadnej uprzywilejowanej pozycji. Nie, dziennikarze nie mogą więcej; nie, dziennikarzom nie wybacza się więcej. Mogą de facto mniej, bo służą swoim panom - Czytelnikom.
Musisz zrobić wszystko, by Czytelnik był zadowolony, by chciał korzystać dalej z Twoich usług. Dostarcz mu więc produkt, który mu się przyda: przekaże informacje, przytrzyma przez chwilę uwagę, rozbawi, poruszy, wzruszy, wkurzy, itd. Nie marnuj jego czasu.
Jesteś promotorem.
Oddałeś tekst do publikacji? To teraz go promuj - wśród swoich znajomych, z wykorzystaniem swoich własnych kanałów w mediach społecznościowych, na forach, w miejscach, gdzie potencjalnie Czytelnik może być nim zainteresowany.
Jesteś moderatorem.
Uczestnicz w dyskusji pod swoim tekstem. Odpowiadaj na pytania Czytelników, reaguj na krytykę - nawet tą najtwardszą. To od Ciebie zależy życie tekstu w komentarzach, więc staraj się moderować i nakierowywać dyskusję na odpowiednie tory.
Nie chcesz, bo hejt i stek pomyj w komentarzach? To przez Twoje dotychczasowe zaniedbania, przez brak należytej obsługi Twojego klienta i pana zarazem. Weź się więc do roboty dopóki nie jest za późno.
Jesteś zawsze do dyspozycji.
Bądź zawsze do dyspozycji Czytelnika i to nie tylko w komentarzach pod swoimi tekstami, ale także w miejscach, gdzie łatwo Cię można znaleźć - na Twitterze, Facebooku, itd. To tam Twoi Czytelnicy mogą coś od Ciebie chcieć. Jeśli nie możesz odpowiedzieć na tweeta, wiadomość na Facebooku w danym momencie, powiedz, że odpowiesz później. I później odpowiedz.
Jesteś pośrednikiem sprzedaży.
Zapomnij o oddzieleniu reklamy od treści. Tak było 20 lat temu, teraz jest inaczej - reklamodawca, którego zdobywa wydawca medium, w którym pracujesz, jest dziś prawie w bezpośredni sposób Twoim pracodawcą. Miej to na uwadze.
Uważasz, że właśnie przeczytałeś pajęcze herezje? Jeśli tak, to czas zmienić zawód. Na Twoje miejsce czekają tysiące młodych ludzi, którzy rozumieją wymagania współczesnego rynku medialnego. Nikt nie będzie po Tobie płakał.
Zdjęcia Closeup of businessman typing on laptop computer oraz Facebook notifications of friend request pochodzą z serwisu Shutterstock.