Przyszłość, widzę przyszłość, czyli mój felieton w „Logo”
Na rynku pojawił się najnowszy numer miesięcznika „Logo”, a w nim Kongres Futurologiczny, czyli wypowiedzi wybranych dziennikarzy i blogerów technologicznych nt. tego, co czeka nas w niedalekiej przyszłości na rynku technologicznych gadżetów.
Obok mojej skromnej osoby, wypowiadają się jeszcze: Łukasz Kacperczyk, Konstanty Młynarczyk (Chip), Robert Drózd (Świat Czytników), Tomasz Kutera (Polygamia) oraz Szymon Adamus (Obywatel HD). Taki zestaw osobowości zdecydowanie zasługuje na to, by popędzić do kiosku (lub po e-wydanie) po najnowsze „Logo”.
A oto moja wypowiedź na zachętę:
Bardziej od perypetii Johna Andertona - głównej postaci granej przez Toma Cruise’a w „Raporcie Mniejszości” podobały mi się komputerowe sprzęty, których używał: dotykowe ekrany, hologramowe wyświetlacze, czy zawieszone w przestrzeni interaktywne ściany z danymi. W „Iron Manie” bardziej od widowiskowych pojedynków w przestworzach podobał mi się z kolei Jarvis - centralny komputer sterowany głosem.
Jestem więc niezwykle podekscytowany faktem, że jedna z takich wizji rodem z głośnych filmów science-fiction jest bliska realizacji i to już w nieodległej przyszłości. Chodzi o komputerowe urządzenie mobilne z giętkimi ekranami, które nieśmiało pojawiają się na rynku już dziś. W 2013 r. Samsung i LG jako pierwsze pokazały smartfony z zakrzywionymi ekranami i choć do pełnego wykorzystania potencjału giętkich matryc jeszcze daleko, to trudno nie dostrzegać w nich gigantycznego potencjału.
Wyobraźmy to sobie - smartfon, którego można zwijać w rulon, którego ekran jest przezroczysty z obu stron, który wyświetla trójwymiarowe elementy, którego obsługuje się nie tylko dotykiem, ale także gestami i mową.
Od nich już tylko krok do kolejnej niesamowitej innowacji - hologramowego wyświetlania istot żywych. Giętki ekran może bowiem stanowić podstawę technologii przestrzennego wyświetlania obrazu. Wtedy zamiast rozmów głosowych mielibyśmy rozmowy wideo z hologramowymi reprezentacjami interlokutorów w czasie rzeczywistym, zamiast dwuwymiarowych filmów na płaskim ekranie moglibyśmy oglądać trójwymiarowe obrazy zawieszone w przestrzeni pomiędzy rogami giętkich ekranów.
Niesamowita to wizja, która patrząc na to, co już dziś jest możliwe, wcale nie jest niemożliwa do realizacji w ciągu najbliższych kilku lat. Warto przyglądać się też temu, co dziś patentują największe technologiczne firmy świata: Apple, Samsung, Google, czy Microsoft. Tak jak w patentach z 2002 roku można było dowiedzieć się sporo na temat chociażby iPhone’a wydanego w 2007 r., tak na podstawie wniosków patentowych składanych dzisiaj można sobie wyobrazić, co będziemy mogli robić z mobilnymi komputerami osobistymi gdzieś w 2018 r.
I wtedy takie filmy jak „Raport Mniejszości”, czy saga o „Iron Manie” wcale nie będą do odnalezienia w archiwum pod katalogiem „science-fiction”.