REKLAMA

Electronic Arts zaprasza vlogerów na pokaz nowych gier, a dziennikarzom zabrania nagrywać filmy. Gdzie tu logika?

Electronic Arts, mimo że wydaje wiele wartościowych tytułów, nie jest najbardziej lubianą firmą w branży gier. Mówiąc ostrzej - jest to chyba najbardziej znienawidzona korporacja w tej gałęzi rynku. Mimo to szanuję ją za konsekwencję. EA robi bowiem wszystko, by jej wizerunek... nie uległ zmianie. Pokazano to na przedpremierowym pokazie gier Battlefield 4 i FIFA 14.

EA-logo electronic arts
REKLAMA

Po przyjściu na to wydarzenie czułem się nieswojo, bo prawie nikogo nie znałem. Brak znajomych twarzy został mi wytłumaczony przez to, że większość osób zaproszonych tam to Youtuberzy. I naprawdę nie miałbym nic przeciwko temu, gdyby nie to, że niektóre osoby po prostu wypraszano z platform do grania, uzasadniając to tym, że większość miejsc jest przeznaczona dla... vlogerów. Byłbym w stanie przyjąć to tłumaczenie, bo w tej branży, jak w każdej innej, można przyjąć pewien podział na kasty. Bloger Spider’sWeb na wiele miejsc zostanie wpuszczony przed swoim odpowiednikiem z bloga, który czyta tylko autor i jego najbliższa rodzina. Z kolei obaj schowają się przed blaskiem dziennikarza CD-Action, który na 90% imprez wejdzie jak do swojego pałacu i zostanie powitany jak król. Co wolno wojewodzie…

REKLAMA

I absolutnie nie ma w tym nic złego, bo oczywiste jest, że firmom takim jak Electronic Arts nie chodzi o zrobienie ciekawego spotkania dla samego faktu spotkania, a dla uzyskania rozgłosu. Im większe medium, tym większy rozgłos zapewni – to jasne. Po usłyszeniu kilku takich uwag - na szczęście nie skierowanych do mnie - byłem przekonany, że Electronic Arts stawia na media wideo, gdyż chce pokazać swoje gry jak największej liczbie osób w całej okazałości. W końcu nawet najlepsza recenzja nie zastąpi zagrania na żywo bądź chociaż zobaczenia gry w akcji na Youtube’ie.

fifa-13-komentatorzy-bug

Najciekawsze jest jednak to, że jeśli próbowało się nagrywać rozgrywkę lub fragmenty menu gry, cokolwiek, ktoś z miejsca przypominał, że nie powinno się tego robić, co co najmniej kłóci się z ideą zapraszania vlogerów. To też jestem w stanie zrozumieć - w końcu konkurencja może podpatrzeć grę i wykorzystać znajdujące się w niej mechanizmy.

W tym momencie pojawia się jednak pewna nieścisłość – mapa, na której był rozgrywany mecz w Battlefield 4 wszyscy zainteresowani widzieli już na pokazie w czasie targów Gamescom w Kolonii. Z kolei choć graliśmy w pełną wersję FIFA 14, to osoby chętne na kupno gry już grały w wersję demonstracyjną tego tytułu. A jeśli nie grały, to miały taką możliwość.

Mimo to Electronic Arts nie pozwala robić zdjęć z rozgrywki. Czemu?  Myślę, że odpowiedź na to pytanie leży gdzieś obok odpowiedzi na pytanie o istnienie sensu życia. Krótko mówiąc – odpowiedzi jest wiele, ale żadna nie jest poprawna.

REKLAMA

Zapewne niektórzy z Was stwierdzą, że Kosiński opowiada smuty, bo nie dano mu pograć w nową strzelaninę. Prawda jest jednak taka, że przyszedłem głównie pograć w FIFA 14, a Battlefield mnie o wiele mniej interesował. Pograłem w nową grę, ale co z tego, skoro nie mam możliwości pokazania Wam nawet zdjęć z imprezy. Rozumiem, że wiele osób idzie tam dla własnej przyjemności, ale ja takie spotkania traktuję przede wszystkim jak pracę. A ja swoją pracę szanuję i bardzo nie lubię, gdy nie mam możliwości wykonania jej przez niczym nieuzasadnione i nielogiczne decyzje.

Niestety Electronic Arts słynie przede wszystkim z nich.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA