REKLAMA
  1. bizblog
  2. Gospodarka

Dzieje się w Rosji. Tak wali się gospodarka agresora po wprowadzeniu sankcji

Ciekawe rzeczy dzieją się ostatnio w gospodarce rosyjskiej. Na przykład w piątek ich bank centralny podniósł i to dość znacząco stopy procentowe. Dokładnie o 100 punktów bazowych – ta główna poszła w górę z poziomu 7,5 proc. do 8,5 proc.

25.07.2023
4:27
Tak wali się gospodarka Rosji po wprowadzeniu sankcji
REKLAMA

Ale ciekawszy jest powód tej podwyżki i to, co na konferencji prasowej mówiła szefowa Banku Rosji Elwira Nabiullina. Wzrost stóp oczywiście zawsze i wszędzie związany jest z inflacją, która albo już jest za wysoka, albo istnieje ryzyko, że za chwilę taka się stanie. Jednak przyczyny wzrostu inflacji potrafią być bardzo różne. W przypadku Rosji w połowie 2023 roku jedną z najważniejszych przyczyn okazuje się brak ludzi na rynku pracy i chociaż Nabiullina nie zagłębiała się w czasie swojej konferencji w temat i nie tłumaczyła, dlaczego w Rosji nagle zaczęło brakować ludzi, to przecież nie trzeba tego tłumaczyć, bo i tak wszyscy wiedzą. Nie ma ich na rynku pracy, bo są w armii. Spora część z nich już nie żyje.

REKLAMA

To powoduje, że potencjał produkcyjny rosyjskiego przemysłu, a także usług staje się odpowiednio mniejszy. Podaż wszelkiego rodzaju dóbr nie jest w stanie rosnąć w takim tempie, w jakim powinna, nie nadąża więc za popytem, a to klasyczna sytuacja, w której wszystko zaczyna drożeć. Rosyjski bank centralny obawia się, że do końca roku inflacja może urosnąć do 6,5 proc.

Powstaje pytanie, dlaczego w Rosji toczącej nieudaną wojnę w ogóle rośnie popyt?

Najwyraźniej ich gospodarka pierwszą reakcję w postaci recesji ma już za sobą. Ta recesja zresztą spowodowała, że przez ostatni rok Rosja, zupełnie inaczej niż Europa, w ogóle nie miała problemu z inflacją. Jeszcze w maju wynosiła ona zaledwie 2,5 proc. (a cel inflacyjny w Rosji to 4 proc. rocznie). Aby podnieść się z recesji rosyjski bank centralny od kwietnia do września ubiegłego roku obniżał stopy procentowe aż sześć razy, łącznie z poziomu 20 proc. do 7,5 proc. Wcześniej w pierwszych dniach wojny stopy te podniesiono w jednym ruchu z 9,5 proc. do 20 proc. aby w ten sposób ratować spektakularnie walącego się w gruzy rubla.

W pierwszych dniach po napaści Rosji na Ukrainę bank centralny ratował walutę i uspokajał nastroje na rynku podnosząc stopy, potem ich wysoki poziom a także szereg sankcji zachodnich wywołał recesję, więc bank stopy obniżał, aby z niej wyjść i kilka miesięcy temu to się udało, więc siłą rzeczy popyt w ich gospodarce zaczął się odbudowywać. Przez cały ostatni rok Putin chcąc uniknąć większych protestów społecznych pilnował, aby wynagrodzenia rosły. Zwykły mieszkańcy Moskwy czy Sankt Petersburga mają więc pieniądze, a do tego blisko rok z niskim stopami procentowymi zachęcał do brania kredytów. I stąd wysoki popyt.

Zderza się on jednak z sankcjami, przez które w Rosji niewiele jest rzeczy importowanych z Zachodu, a więc takich, które Rosjanie chcieliby mieć. Stąd pieniądze obywateli muszą płynąć w stronę dóbr produkowanych lokalnie. A tych jak już wiemy brakuje, bo nie ma ludzi do roboty. Nabiullina w czasie konferencji podała dwa przykłady na to, co się teraz dzieje w rosyjskiej gospodarce. Pierwszy to przemysł motoryzacyjny: popyt Rosjan na nowe samochody jest taki jak zwykle, ale nie są oni w stanie kupić sobie dzisiaj nowego mercedesa czy toyotę, więc skazani są na auta rosyjskie, ale absolutnie nie ma mowy o tym, aby mogło ich powstawać na czas tyle, na ile jest zapotrzebowanie, zwłaszcza że sankcje oznaczają też problemy logistyczne, konieczność poszukiwania dostawców gdzieś w Azji, czyli tam, gdzie dotąd ich nie szukano. Aut jest więc za mało, więc drożeją.

Kolejny przykład to branża turystyczna

Z powodu sankcji Rosjanie mają problem z tym, aby beztrosko spędzać wakacje w Europie, czyli tam gdzie dotąd było ich latem sporo. Nawet jeśli mogą jechać na urlop do krajów zaprzyjaźnionych z Putinem, to jednak oznacza to, że znacznie więcej ludzi niż zwykle decyduje się na turystykę krajową i spędza wakacje po prostu w Rosji. Z drugiej strony nie da się w parę miesięcy dobudować drugie tyle hoteli, uzdrowisk i agroturystyk, aby zaspokoić nagle zwiększony popyt. W efekcie turystyka drożeje.

Mamy więc do czynienia ze zjawiskiem, które wywoływało inflację prawie na całym świecie zaraz po pandemii. Wtedy podaż różnego rodzaju produktów była mniejsza, bo procedury sanitarne i obostrzenia nakładane przez rządy paraliżowały logistykę, spowalniały produkcję i transport, a z drugiej strony popyt ze strony ludzi, którzy w pandemii siedząc w domu zaoszczędzili trochę pieniędzy, był ogromny. Teraz praktycznie taką samą sytuację ograniczonej podaży i nadmiernego popytu mamy wewnątrz Rosji i dotyczy to na szczęście tylko niej. Tyle że przyczyną nie jest już pandemia, tylko prowadzona przez Putina wojna. 

Co będzie dalej z rosyjską gospodarką?

Ponownie rosnące stopy procentowe oczywiście gospodarce nie pomogą. Jest też istotna kwestia rubla. Stopy poszły w górę także po to, aby ograniczyć jego spektakularną przecenę. Na początku tego roku dolar w Rosji kosztował niecałe 70 rubli, teraz kosztuje już ponad 90 rubli. Słabnąca waluta podkręca inflację nie tylko poprzez droższy import (to dziś w Rosji nie jest aż takie ważne, bo przez sankcje mało tam importu), ale też przez zły wpływ na oczekiwania konsumentów. Ludzie widzą, że pieniądz traci na wartości nie tylko w sklepach, ale też w kantorach i wtedy zaczynają oczekiwać, że w efekcie inflacja w sklepach za chwilę będzie jeszcze większa. W takiej sytuacji może ona rzeczywiście rosnąć jeszcze bardziej. Co ciekawe rosyjski rynek walutowy na większą od oczekiwań podwyżkę stóp, która miała na nim zrobić wrażenie, prawie nie zareagował – dolar nadal utrzymuje się powyżej 90 rubli.

 class="wp-image-2209063"

Stopy procentowe trzeba więc będzie podnosić bardziej, co zresztą bank centralny zapowiada w komunikacie. Prognozuje w nim też, że recesja nie wróci i w Rosji utrzyma się wzrost gospodarczy. Tylko że skromniutki. W tym roku PKB ma rosnąć o 2 proc., w 2024 i w 2025 o 1,5 proc. i w 2026 ponownie o 2 proc.

Oznacza to, że jeśli prognozy gospodarcze się sprawdzą, to głównie przez wojny Putina PKB Rosji od 2013 do 2025 roku urośnie realnie tylko o 13,8 proc. To pokazuje, że problemy gospodarcze Rosji są już w tej chwili długookresowe. Normalizacji sytuacji nie widać nawet w oczekiwaniach sięgających 4 lata do przodu. Dla porównania, PKB Polski w tym samym czasie urośnie realnie  o 51,3 proc. (do wyliczenia na lata 2023-25 wykorzystałem prognozy z ostatniej prognozy inflacyjnej NBP z lipca)

 class="wp-image-2209066"
REKLAMA

A jeśli Nabiullinie nie uda się w porę zapanować nad odradzającą się w Rosji inflacją, to być może wyniki gospodarcze tego kraju będą jeszcze gorsze.

Rafał Hirsch – dziennikarz ekonomiczny, nagradzany między innymi przez NBP (Najlepszy dziennikarz ekonomiczny 2008) i Stowarzyszenie Inwestorów Indywidualnych (Heros Rynku Kapitałowego 2012). Współtwórca m.in. TVN CNBC i next.gazeta.pl. Obecnie współpracownik Business Insidera i Tok FM. 

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja:
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA