REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Dzieje się

James Franco wydał ponad 2 mln dol., żeby uniknąć procesu o molestowanie. Oskarżające go kobiety przyjęły pieniądze

Sprawa między Jamesem Franco a ex-uczennicami, należącej do gwiazdora szkoły aktorskiej Studio 4, była jedną z najgłośniejszych w epoce #MeToo. Do publicznego procesu i skazania ostatecznie nie doszło. Zamiast wszystkie strony pozwu zbiorowego zawarły ugodę, za którą James Franco zapłacił ponad 2 mln dol.

01.07.2021
12:48
james franco proces ugoda 2 mln dolarów
REKLAMA

Jako pierwsze jeszcze w październiku 2019 roku gwiazdora „Spider-Mana” pozwały Sarah Tither-Kaplan i Toni Gaal. Byłe studentki szkoły Studio 4 oskarżyły Franco i jego partnerów o „niewłaściwe i nacechowane seksualnie zachowania wobec uczestniczek kursów”. James Franco miał namawiać studentki do brania udziału w silnie seksualnych scenach, których w hollywoodzkich filmach nigdy nie znajdziemy. Miał też obiecywać kobietom angaż w swoich filmach, o ile się przed nim rozbiorą w trakcie zajęć. Tither-Kaplan i Toni Gaal uważały, że padły ofiarą oszustwa, płacąc 300 dol. miesięcznie za kurs, który nie miał nic wspólnego z rzeczywistą nauką aktorstwa.

Niedługo później do sprawy dołączyły się inne osoby studiujące w szkole aktorskiej Franco. One z kolei złożyły pozew zbiorowy, co pozwoliło na obecne odtajnienie warunków zawartej kilka miesięcy temu ugody. Co ważne, obecne porozumienie nie świadczy ani o winie, ani niewinności Jamesa Franco. Amerykański system sprawiedliwości pozwala na różne sądowe postanowienia, które z polskiej perspektywy wydają się dalekie od sprawiedliwości (najlepiej świadczy o tym wczorajsze wyjście z więzienia przez Billa Cosby'ego). Aktor bynajmniej nie przyznał się do zarzucanych mu czynów, choć we wspólnym oświadczeniu opublikowanym przez strony postępowania podkreślono konieczność chronienia kobiet w Hollywood:

REKLAMA

Pozwani nadal zaprzeczają oskarżeniom, ale zgadzają się, że powodowie podnieśli ważne kwestie. Wszystkie strony głęboko wierzą, iż teraz jest właściwy moment, by skupić się na temacie niewłaściwego traktowania kobiet w Hollywood. Zgadzamy się, że nikt w przemyśle rozrywkowym – bez względu na płeć, rasę, wyznanie, niepełnosprawność, pochodzenie etniczne, korzenie, gender czy orientację seksualną – nie powinien stykać się z dyskryminacją.

James Franco za ugodę zapłacił łącznie 2,2 mln dol. Część przypadła dwóm kobietom, a reszta poszła na pozew zbiorowy.

Sarah Tither-Kaplan i Toni Gaal otrzymały łącznie 894 tys. dol. (670 tys. i 500 dol. dla tej pierwszej oraz 223,500 tys. dla tej drugiej). Poprzez przyjęcie tej kwoty zobowiązały się do porzucenia oskarżeń. Poszczególni członkowie pozwu zbiorowego mają obecnie miesiąc na podjęcie decyzji. Jeśli chcą kontynuować procesowanie się z Jamesem Franco, to muszą zrezygnować z przyjęcia pieniędzy i robić to już we własnym zakresie. W innym wypadku przypadnie im do podziału 1,3 mln dol. Nieprzyjęte pieniądze wpłyną na konto Narodowego Centrum Kobiet.

REKLAMA

* Autorem zdjęcia głównego jest Rene Teichman.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA