REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Filmy

Stanęli w obronie Margot i zapłacili za to. „7-My Sierpnia” to film o dniu, który zapamiętamy na długo

7 sierpnia 2020 roku był jednym z wielu upalnych dni tego lata. Temperatura w Warszawie dochodziła do 30 stopni. Równie wysoka temperatura sporu w sprawie Margot Szutowicz sprawiła, że dla kilkudziesięciu osób ten dzień zakończył się nocką w areszcie, bez możliwości skontaktowania się z rodziną czy pomocą prawną.

11.12.2020
9:11
7-my sierpnia film
REKLAMA
REKLAMA

Tego dnia odbyła się spontaniczna manifestacja w obronie Margot Szutowicz, aktywistki z kolektywu Stop Bzdurom. Szutowicz miała zostać zabrana do aresztu spod siedziby Kampanii Przeciw Homofobii za zniszczenie ciężarówki z homofobicznymi hasłami. Aktywistka nie została jednak zatrzymana pod KPH, razem z całym tłumem skierowała się na Krakowskie Przedmieście. Dopiero tam nastąpiło zatrzymanie. Sprawa jest całkiem świeża, więc raczej nikomu nie trzeba przypominać dalszego rozwoju wydarzeń. Warto za to przyjrzeć osobom, które po brutalnej pacyfikacji policji zostały aresztowane i wożone niekiedy od aresztu do aresztu. O tym, jak te kilkadziesiąt godzin wpłynęło na czwórkę z nich, co ten dzień tak naprawdę dla nich znaczył i jak widzą swoją przyszłość w Polsce, opowiada dokument „7-My Sierpnia” w reżyserii Michała Bollanda, który miał swoją premierę przy okazji trwającego właśnie festiwalu Watch Docs.

Kajetan, Kamila, Krem oraz Julia są jednymi z 48 osób zatrzymanych 7 sierpnia na Krakowskim Przedmieściu. Czemu autor poprosił właśnie ich o opowiedzenie o tamtym wydarzeniu? Może dlatego, że na każdą z tych osób wydarzenie wpłynęło w inny sposób, rzutując także na ich myślenie o przyszłości. Jedni chcą wyjechać z Polski, inni – wręcz przeciwnie, właśnie teraz czują, że muszą tu być i walczyć.

Wszystkie historie łączą się w bardzo intymny obraz przeżyć z tamtego wieczora.


Eksperci Krajowego Mechanizmu Prewencji Tortur pracujący nad sprawami zatrzymań mówili o przypadkach nadużyć ze strony policji, takich jak niedostarczenie jedzenia czy wody podczas przesłuchań. Bohaterki i bohaterowie filmu mówią o swoich własnych wspomnieniach, pewnie po raz pierwszy publicznie mogąc na spokojnie poruszyć tę historię.

Michał Bolland niewiele mówi o samej Margot, koncentrując się na tym, jak ten konkretny dzień stał się przełomem dla całej różnorodnej społeczności LGBT+. To dobry początek do rozważań nad przyszłością społeczności w Polsce. Reżyser bowiem nie podsuwa łatwych odpowiedzi i wniosków. Raczej stawia pytania i porusza kwestie, które są nadal otwarte i które potrzebują domknięcia. A że, jak wspomniałam, sprawa jest świeża, różne scenariusze są jeszcze możliwe.

„7-My Sierpnia” jest w zasadzie filmem o tym, co tu i teraz. Wspomnienia z sierpnia są poruszające, a dla bohaterek i bohaterów na pewno nadal bolesne. Julia mówi, że nie jest w stanie przejść po Krakowskim Przedmieściu. Z kolei Kajetan przekuł emocje spotęgowane przez zatrzymanie w muzykę. Każda z osób inaczej radzi sobie z traumą, każda ma też wielkie nadzieje na to, że ten jeden sierpniowy dzień stanie się katalizatorem zmian w kwestii postrzegania społeczności LGBT+ w Polsce.

REKLAMA

Film możecie obejrzeć do 13 grudnia w ramach festiwalu Watch Docs.

Zdjęcie główne: Luka Łukasiak, źródło: FB/7-My Sierpnia

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA