REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Seriale /
  3. Dzieje się

Aktor z „Ojca Mateusza” daje przykład, jak artyści mogą przetrwać pandemię. Podjął pracę jako kurier

Aktor Marcin Januszkiewicz nie narzeka na pandemię. Zamiast czekać jak sytuacja się rozwinie, postanowił podreperować swój budżet i podjął pracę jako kurier. Jeśli jest ci źle z powodu koronawirusa, bądź jak Marcin i weź się w garść.

21.04.2020
9:21
marcin januszkiewicz kurier
REKLAMA
REKLAMA

Dziwne to czasy nastały, w których nic nie jest pewne. Świat, jaki znamy ,zatrzymał się z powodu koronawirusa. Wszystkim jest ciężko. Kto może pracuje z domu, w innych branżach ludzie z utrudnieniami wykonują swoje obowiązki, a artyści… no cóż, tym to dopiero nie jest lekko. Jedynym sposobem na dotarcie do odbiorcy jest teraz sieć, więc ich zarobki znacząco się zmniejszyły. Trzeba nauczyć się funkcjonować w nowej rzeczywistości i się do niej dostosować. Rozumie to Marcin Januszkiewicz.

Wokalista, kompozytor i aktor, który najlepiej znany jest ze swoich ról w telewizyjnych „Na Wspólnej” i „Ojcu Mateuszu”, a widowni teatralnej z występów w licznych sztukach, twardo stąpa po ziemi i zdaje sobie sprawę, że nic już nie wróci do normalności. Ostatnio dał temu wyraz w poście w swoich mediach społecznościowych. Wpis na Facebooku zaczyna od słów (pisowania oryginalna):

Drodzy, czasy mamy jakie mamy, ale powiem Wam - zaczyna mnie dziwić jak wielu ludzi dookoła nie zdaje sobie sprawy z tego, że świat jaki znaliśmy do tej pory się już skończył i nie wróci. I że nic nam się nie należy, żadna manna z nieba nie spadnie. I że trzeba o swoje naprawdę zadbać - i to jak najszybciej. Można już teraz przewidzieć, że lada moment czeka nas ogromne bezrobocie.

Trzeźwa ocena sytuacji zmusiła Januszkiewicza do podjęcia pracy jako kurier.

Jak przyznał w wywiadzie dla WP, artyści nie zarabiają aktualnie nic, a jego oszczędności starczyłyby na maksymalnie 4 miesiące. Dlatego bardzo szybko zdecydował się schować ambicje do kieszeni, a w znalezieniu zatrudnienia pomógł mu znajomy siostry.

W dalszej części wpisu na Facebooku czytamy:

To jest między innymi post o tym, że właśnie poszedłem do "normalnej" pracy. Rozwożę paczki. 6-19. Jest ciężko,wiaodmo. Ale mam tu fajnych ludzi obok, którzy od dawna już tak dzielnie tyrają. I nie, to nie jest tak, że wcześniej żyłem z głową w chmurach i zarabiałem bajońskie sumy na klepaniu wierszyków śpiewaniu pioseneczek i nie miałem pojęcia jak wygląda praca większości obywateli - bo mój wyuczony zawód to rzemiosło i naprawdę ciężki kawał chleba. Pracowałem w sumie już kiedyś na zmywaku, więc znam zapach pieniądza 8zł/h. Nie oceniam czy to fajnie czy niefajnie.

Jego post nie jest narzekaniem na obecny stan rzeczy, a raczej apelem, abyśmy wszyscy przestali marudzić i wzięli się w garść.

Wpis kończy słowami:

Czas naprawdę wziąć się do roboty ludziska, znaleźć w sobie siłę, zahartować się w tej sytuacji. Narzekanie na ten stan, czekanie na Bóg wie co czy instagramowe pocieszające lamenty naprawdę są aktualnie z dupy. Trzeba walczyć ziomy! O tym jest ten post! Do roboty. Walczcie. O siebie i o swoich bliskich. I o pracę też. Póki ona jeszcze jest.

REKLAMA

Fani aktora mogą odetchnąć z ulgą, bo nie zamierza on kończyć z aktorstwem czy śpiewaniem i graniem. Jest to tymczasowe rozwiązanie, mające pomóc przetrwać kryzys w zawodzie. W czasach, gdy artyści pokroju Sama Smitha płaczą w swoich willach, nie mogąc znieść izolacji, zdaje się to dojrzałym i właściwym podejściem, a także dobrym przykładem dla innych.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA