REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Filmy /
  3. VOD
  4. Netflix

Protest przeciwko Netfliksowi. Platformie oberwało się w trakcie festiwalu Berlinale

Obecność produkcji Netfliksa w konkursach prestiżowych festiwali filmowych wciąż wzbudza kontrowersje. Tym razem serwisowi oberwało się podczas trwającego właśnie Berlinale.

14.02.2019
10:07
berlinale netflix protesty
REKLAMA
REKLAMA

Niemieccy właściciele kin oskarżyli władze festiwalu o obniżenie kultury kina poprzez zakwalifikowanie do konkursu głównego filmu wspieranego przez serwis streamingowy. Chodzi o dzieło Isabel Coixet o tytule „Elisa & Marcela”.

W dłoniach protestujących na czerwonym dywanie pojawiły się transparenty z napisami typu: „Kino, nie festiwal streamingowy” czy „Nie dla filmów Netfliksa w konkursie głównym”. Co prawda trudno nazwać grupę przeciwników platformy jako liczną, bo było to zaledwie około sześciu osób. Dała ona jednak wyraz swojego wyraźnego sprzeciwu dla takich praktyk.

Demonstracja nastąpiła po złożeniu oficjalnej skargi do władz Berlinale.

Jak podaje Hollywood Reporter, napisano w niej, że Netflix korzysta z dużych festiwali filmowych i ich nagród jako platformy marketingowej, obniżając jednocześnie pozycję kina jako miejsca na kulturalnej mapie. Do podobnych sytuacji doszło już na innych znaczących festiwalach. Tak było w Cannes, gdzie ostatecznie wycofano filmy Netfliksa z konkursu, ale też w Wenecji, gdzie władze nie zdecydowały się na podobny ruch, by ostatecznie przyznać netfliksowej „Romie” główną nagrodę.

Głos w tej sprawie zabrał sam Dieter Kosslick, głowa Berlinale. Twierdzi on, że „Elisa & Marcela” spełnia wytyczne dzieła przeznaczonego na wielkie ekrany. Trzeba wiedzieć, że hiszpański film zakwalifikowany do konkursu głównego faktycznie trafi na sale kinowe, ale tylko w kraju swojego powstania. Nie wiadomo, jak sytuacja będzie wyglądać na innych rynkach. Kosslick dodał także, że władze największych europejskich festiwali powinny wspólne rozmowy i znaleźć wspólne stanowisko w sprawie Netfliksa.

Źródła bliskie festiwalowi w Cannes twierdzą, że włodarze imprezy wypracowali już pewien kompromis.

Według tych doniesień produkcje Netfliksa będą mogły brać udział w konkursie. Jeżeli jednak taki obraz zdobędzie Złotą Palmę, to serwis będzie zobligowany do wyświetlania go we francuskich kinach. Cannes musi posypać sobie głowę popiołem. Wykluczenie „Romy” z wyścigu o nagrodę główną musi się teraz wydawać złą decyzją. Zwłaszcza, że film Cuarona wygrał w Wenecji i jest teraz jednym z oscarowych faworytów, skąpanym w morzu wychwalających dzieło recenzji.

Skądinąd można znaleźć pewne podobieństwa między „Romą” a „Elisą & Marcelą”. Obie pozycje są czarno białe, skupione na żeńskiej bohaterce oraz hiszpańskojęzyczne. Akcja tej drugiej dzieje się w roku 1885, a tytułowe bohaterki poznają się w szkole, w której obie pracują. Zawiązuje się między nimi bliska przyjaźń, a ta z kolei przeradza się w romans, który muszą utrzymać w tajemnicy. Podejrzliwi rodzice Marceli wysyłają córkę na kilka lat za granicę. Po powrocie Elisa i Marcela odnawiają kontakt i po przeżyciu wspólnie wielu chwil postanawiają spędzić ze sobą resztę życia. W walce ze społecznym odrzuceniem i plotkami ma im pomóc pewien plan: Elisa ma wyjechać z miasta i powrócić po pewnym czasie, podając się za mężczyznę o imieniu Mario. Jeśli plan się powiedzie, Elisa i Marcela będą mogły wziąć upragniony ślub.

Sam Netflix zdaje się nie przejmować głosami krytyki. Serwis kontynuuje swoje działania, które jak do tej pory wychodzą mu tylko na dobre.

Również podczas Berlinale odbył się panel z udziałem osób z giganta streamingu. Miał on miejsce w trakcie trwania Drama Series Days. Zapewniono, że platforma dalej chce rozwijać swoją europejską zawartość i stawiać na nowych twórców nieznanych szerszemu gronu odbiorców. Jak powiedziała Kelly Luegenbiehl, wiceprezes od spraw oryginalnych treści serwisu dla Europy, Turcji i Afryki:

REKLAMA

Zdecydowanie chcemy wspierać głosy, którym wcześniej nie dano szansy na wybrzmienie. W szczególności jesteśmy otwarci na te należące do kobiet i na rzeczy, których być może trzeba bardziej poszukać. Czujemy, że wzmacniając te głosy, otrzymujemy historie, które są naprawdę wyjątkowe i zróżnicowane. Jak widać po liczbie naszych abonentów, nadal rozwijamy się na arenie międzynarodowej i dlatego planujemy ulokować nasze inwestycje w lokalnych produkcjach, aby dopasować się do naszego wzrostu.

W ostatnim czasie Netflix zapowiedział nowości z Hiszpanii. Planów ma jednak jeszcze całą masę, gdyż jak obiecał Ted Sarandos platforma ma także 50 nowych projektów z Meksyku.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA