REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Seriale

Top 10 seriali dla młodzieży z lat 90-tych

Patrząc nad współczesne ramówki największych stacji, trudno mi dostrzec dobrą ofertę serialową kierowaną do młodzieży. Pewnie odzywa się we mnie nostalgia i typowe postrzeganie czasów przeszłych jako tych lepszych, ale… mam wrażenie, że kiedyś seriali dla młodszych widzów było więcej, a swoim poziomem przewyższały to, co obecnie telewizja serwuje. Sięgając do najodleglejszych zakamarków pamięci i internetu stworzyłem TOP 10 seriali, z których większość z nich powinna być znana współczesnym dwudziestoparolatkom.

08.04.2014
21:00
Top 10 seriali dla młodzieży z lat 90-tych
REKLAMA

Na wstępie muszę przyznać, że selekcja była bardzo ostra. Sporo tytułów musiałem odrzucić z czysto subiektywnych względów. Jednak niektóre seriale na liście są tak „epickie” i „legendarne”, że nie sposób było je pominąć. Z kolei produkcje kierowane do trochę starszej młodzieży już na samym początku musiałem odrzucić, np. Beverly Hills 90210, Radiostację Roscoe i Degrassi: Następnie Pokolenie. Tak samo musiałem uczynić z częścią topowych seriali, które po prostu nie zmieściły się już na liście, np. Dwa Światy, Maszyna Zmian, Trzy Szalone Zera, Wow, Dinotopia oraz parę innych mniej znanych. Jak widzicie, było w czym wybierać, a pomijam już kwestię seriali dla dorosłych, które i tak spora część dzieciaków tamtych lat oglądała, a mam tu na myśli Drużynę A, Xenę: Wojowniczą Księżniczkę, Herkulesa, Airwolfa, Nieustraszonego czy MacGyvera. Przekonajcie się zatem, jakie seriale lat 90-tych trafiły do szczęśliwej 10-tki.

REKLAMA

10. Klarysa wyjaśni wszystko

Klarysa wyjaśni wszystko to wciąż żywe wspomnienie po nieistniejącym już kanale Fantastic (który emitował produkcje Nickelodeon) i pięknych czasach świetnych produkcji dla młodzieży. Główna bohaterka (Melissa Joan Hart) opowiadała widzom jakie to jej życie było okropne dzięki jej znienawidzonemu bratu. Absurdalny humor Klarysy (typowy dla produkcji Nickelodeon) i burzenie czwartej ściany, to rzeczy które przyciągały mnie do tego serialu prawie dwadzieścia lat temu.

9. Crash Zone

Crash Zone to jeden z bardzo wielu australijskich seriali dla młodzieży, które przywędrowały do Polski. Serial opowiadał o grupce nastolatków wybranych przez szefową firmy Catalyst, których pracą było testowanie i tworzenie nowych gier – marzenie każdego dzieciaka. Crash Zone znalazł się na liście z bardzo prostego powodu, emitowany na początku XXI wieku, jako jeden z pierwszych seriali wykorzystywał w swojej fabule internet oraz przemysł gier komputerowych i być może znalazłby się dużo wyżej gdyby nie okropnie irytująca postać Virgila, sztucznej inteligencji żyjącej w przestrzeni internetu.

8. Tajemnica Sagali

Trochę głupio byłoby nie zaciągnąć do zestawienia żadnego polskiego serialu dla młodzieży, a takich w latach 90-tych trochę było. Najlepszym kandydatem z całej gromadki (Wow, Maszyna Zmian, Słoneczna Włócznia) wydała mi się Tajemnica Sagali, opowiadająca o poszukiwaniu tajemniczego kamienia z kosmosu, który umożliwiał spełnianie życzeń. Polsko-niemiecka produkcja stała na całkiem dobrym poziomie, zarówno pod względem aktorstwa jak i fabuły. Oglądając serial chciało się wkroczyć w świat głównych bohaterów (braci Kuby i Jacka) i przeżywać razem z nimi przygodę, a to chyba najlepsza recenzja, jaką może napisać dziecko lat 90-tych.

7. Zamaskowany Jeździec (Masked Rider)

W latach 90-tych panowała w USA moda na przetwarzania japońskich pomysłów w taki sposób, aby amerykański widz mógł to strawić. Przykładami takich produkcji są znani wzdłuż i wszerz Power Rangers, VR-Troopers, Beetleborgi oraz Masked Rider – wszystkie te seriale były produkowane przez wytwórnię Saban i bazowały na pomyśle przebierania dzieciaków w plastikowe stroje, dzięki którym mogły zwalczać zło. Masked Rider wyróżniała jednak jedna, oczywista rzecz – jeden główny bohater. Zdecydowanie łatwiej, będąc dzieckiem, było skupić się na jednej „super” postaci niż na kilku, a Masked Rider miał fajny motocykl, samochód, magiczne moce i świecący miecz, więc zdecydowanie był cool. Poza tym, główny bohater (Ted Jan Roberts) jakoś dziwnie kojarzył się z Raphem Macchio (Karate Kid).

6. Dolina Jurajska

Kiedyś liczyły się tylko dwie rzeczy – gra w piłkę nożną i dinozaury. Nic dziwnego więc, że Dolina Jurajska (Land of the Lost) cieszyła się popularnością. Serial ten jest właściwie remake’iem telewizyjnego hitu (o tym samym tytule) z 1974 roku, który opowiadał o rodzince Porterów, wciągniętych (podczas trzęsienia ziemi) wraz ze swoim samochodem do innego, prehistorycznego wymiaru, który zamieszkiwały istoty człekokształtne, jaszczuropodobne oraz oczywiście dinozaury. Produkcja z lat 90-tych różniła się od oryginału luźniejszym klimatem (mniejszym skupieniem się na aspekcie przetrwania) oraz pewnymi zmianami fabularnymi i dodaniem postaci (jak „jaskiniowczyni” Christa). Za obiema produkcjami stali bracia Krofft. W podobny klimat co Dolina Jurajska wpisuje się także inny serial „prehistoryczny” Dinosaurs, skupiający się na rodzince Sinclairów, dinozaurów mieszkających 60 mln lat p.n.e. Dinosaurs miał jednak bardziej sitcomowy charakter i nie przyjął się równie dobrze co seria Dolina Jurajska.

5. Dziewczyna z komputera

Dziewczyna z komputera to – trzeba przyznać uczciwie – raczej miałki serial, który po prostu rozciągał fabułę filmu o tym samym tytule z 1985 roku. A jednak, jak mnie pamięć mnie myli, to przychodząc ze szkoły włączało się RTL7 i oglądało Dziewczynę z komputera z przyjemnością (chociaż nieporównywalną z Dragon Ballem) mimo, że jedynym dobrym elementem w całym serialu był koncept stworzenia przed dwóch nerdów idealnej dziewczyny. Dlaczego więc aż 5 miejsce? Cóż, Dziewczyna z komputera jakimś cudem przywołuje miłe wspomnienia (o Vanessie Angel)…

4. Rodzina Potwornickich/ Nowe przygody rodziny Addamsów

Rodzina Potwornickich i Nowe Przygody Rodziny Addamsów to właściwie całkiem podobne seriale, których korzenie sięgają lat 60-tych. Obydwie produkcje czerpią ze starych horrorów i momentami zamieniają się w czarne komedie (Rodzina Addamsów w większym stopniu), a ich głównymi bohaterami są potwory oraz sadyści (w przypadku Addamsów). Mimo, że uwspółcześnione wersje Potwornickich i Addamsów są tylko słabą namiastką oryginalnych wersji, to 15 lat temu obydwa seriale były ciekawą alternatywą dla wszystkich kreskówek.

3. Dziwne miasteczko (Eerie, Indiana)

Dziwne miasteczko to prawdopodobnie najciekawsza produkcja z obecnych na liście, ustępująca Czy boisz się ciemności? i Power Rangers jedynie pod względem popularności, za to bijąca te seriale na głowę poziomem produkcji. Fabuła Dziwnego miasteczka skupia się na przygodach Marshalla (który przeprowadził się do miasteczka Eerie w stanie Indiana) oraz Simona, którzy doświadczają na sobie „dziwności” – nomen omen – Eerie. Siłą Dziwnego miasteczka była atmosfera grozy przypominająca czasami Strefę Mroku (Twilight Zone) oraz książki Kinga i dzięki temu serial należy do jednych z lepszych w latach 90-tych.

2. Czy boisz się ciemności?

Złota era legendarnego kanału RTL7 (zastąpionego przez TVN7), to między innymi emisja horroru dla dzieci – Czy boisz się ciemność?. Poziom tego serialu – emitowanego pod koniec lat 90-tych – był bardzo zróżnicowany, a najstraszniejszym w nim elementem nie była w sumie fabuła (chociaż zdarzały się wyjątki) a klimatyczne intro. Każdy odcinek serii przedstawiał inną historię - opowiadaną przez grupę dzieciaków skupionych przy ognisku – która kończyła się zwykle happy endem. Serial w swoim czasie był bardzo popularny, właściwie to nie znam nikogo wychowanego w latach 90-tych, kto nie znałby tej serii, co z kolei nasuwa na myśl tyle, że Czy boisz się ciemności?, mimo paru wad, zapadało w pamięć dzieciakom. Dlaczego? Prawdopodobnie dzięki specyficznemu klimatowi „horroru dla dzieciaków” i małej konkurencji w tym gatunku – Gęsia skórka przecież nawet nie umywa się do Czy boisz się ciemności?. Poza tym, w przeciwieństwie do wielu seriali z tamtych lat, Czy boisz się ciemności? nawet teraz da się oglądać, bez nuty zażenowania.

1.Power Rangers

REKLAMA

Nie sądzę, żeby ktoś próbował nawet dyskutować a propos pierwszego miejsca. Dlaczego? Power Rangers to taki sam symbol lat 90-tych jak jojo, tamagotchi, karteczki do zbierania czy „tazosy”. Serial ten od razu przywodzi na myśl zabawy na podwórku w wojowników mocy (każdy chciał być „białym” albo „zielonym”), którzy pod wodzą Zordona (wielkiej gadającej głowy) i za pomocą Zordów walczyli ze złem – np. złowieszczo śmiejącą się Ritą. Chociaż Power Rangers aktualnie wywołują salwy śmiechu, to jako dzieci nie zwracaliśmy w ogóle uwagi na ciągle powtarzający się schemat walki, iskry lecące nie wiadomo skąd i ogólna taniość oraz „plastikowatość” produkcji. Chcąc nie chcąc, każdy zna Power Rangers, a o potędze tego serialu niech świadczy fakt, że jest on ciągle kontynuowany i doczekał się już (łącznie) dwudziestu sezonów…

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA