REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Gry
  3. Mobile

Nie zna życia, kto w młodości nie grał w Dizzy

Jedno jajko, a taki sentyment! Lata mijają, a o Dizzym zapomnieć nie sposób. Zresztą, kto by próbował?

Choćbym bardzo się starała, nie jestem w stanie przypomnieć sobie, kiedy po raz pierwszy zetknęłam się z Dizzym, radosnym jajkiem, odzianym w parę czerwonych butów i czerwonych, bokserskich rękawic - tak dawno temu to było. O tym, jak od lat dziewięćdziesiątych zmienił się świat gier, prawić nie trzeba. A jednak wciąż niektóre z najświeższych, rozbudowanych produkcji przegrywają ze starym, dobrym tytułem od Codemasters. Dizzy to kolejny dowód na to, że rozgrywka nie musi być skomplikowana, by wciągać i by zapadać w pamięć na wiele, wiele lat. Czasem prostota zwycięża, szczególnie, jeśli twórcy wiedzą, jak wykorzystać możliwości kreowanej przez siebie postaci. A potencjału i uroku uśmiechniętemu jajku nie brakuje.

10.04.2013
20:50
Nie zna życia, kto w młodości nie grał w Dizzy
REKLAMA
REKLAMA

Za tym, jak świetne są gry z serii o Dizzym przemawia wiele kwestii, jednakże jedną z tych, które rozumie się same przez się, jest zaangażowanie fanów w tworzenie kolejnych, nieoficjalnych części. To nie tak, że przypadkowy entuzjasta pewnego dnia wpadł na pomysł, znalazł czas i chęci, a w efekcie powstało kilka bonusowych przygód. Na polskiej stronie poświęconej niepospolitemu jajku dotrzeć można do blisko osiemdziesięciu nieoficjalnych dodatków. To robi wrażenie i cieszy, wszak jest to sposób na przedłużenie wojażu z Dizzym. Co zaś tyczy się części znanych szerszej publiczności, tworzonych na przestrzeni lat przez braci Oliver - było ich kilkanaście i były rewelacyjne.

Serię gier zręcznościowych, a w niej szczególnie Bubble Dizzy oraz Kwik Snax traktowałam jako urozmaicenie, bardzo przyjemną odskocznię od tego, co lubiłam najbardziej: przygodowych platformówek. Spośród tych ostatnich od zawsze, niezmiennie faworytem pozostaje Dizzy - fantastic adventure. O pozostałe dwa stopnie podium zacięty bój toczą znacznie krótsze i łatwiejsze Prince of Yolkfolk, Magicland Dizzy oraz Fantasy World Dizzy. O ile przejście trzech ostatnich nie było zadaniem trudnym, dotarcie do wieży w zamku Zaiksa stanowiło naprawdę duże wyzwanie. Szczególnie biorąc pod uwagę brak zapisów i konieczność zaczynania wszystkiego od początku, za każdym razem, gdy coś poszło źle. Kilkakrotnie. A zazwyczaj szło, szczególnie gdy pośpiech i chęć zobaczenia co jest dalej brały górę nad stoickim spokojem, świadomością konieczności przepuszczenia każdego pająka, czy ślimaka, który akurat pojawił się na drodze.

REKLAMA

Wędrując przez świat w Dizzy - fantastic adventure mamy szansę na odwiedzenie między innymi lasu, miasta oraz cmentarza. Możemy skakać po chmurach i schodzić w dół, do kopalni. Na nasze przybycie czekają dwa zamki, piracki okręt a także (co jest bezpośrednim następstwem spotkania z piratami) spokojne wody, pozwalające na raczej niezwykły sposób oderwania się od dna. Wiąże się to z bezcennym widokiem jajka, unoszącego się na wodnej bańce. To z kolei może konkurować jedynie z jajkiem, przemieszczającym się po torach, w wagoniku. Pełna wdzięku grafika, mnóstwo przedmiotów - a nosić można trzy jednocześnie i ani jednego więcej, dopracowane postaci, jak choćby cała rodzina Dizzy'ego, smok, który przez większość czasu wygląda, jakby to właśnie w kopalni odbywały się najlepsze imprezy i wszystkie mniejsze stworzonka, przewijające się przez poszczególne mapy - jest za czym tęsknić i do czego wracać. Jest na czym przypominać sobie, co to znaczy być cierpliwym podczas grania. Bo prawda jest taka, że bez pokaźnych pokładów cierpliwości, przejście tej gry jest niemożliwe.

Biorąc pod uwagę złożoność Dizzy - fantastic adventure, na jej wersję mobliną przyjdzie nam prawdopodobnie jeszcze trochę poczekać. Jednak już teraz użytkownicy systemu Android mogą cieszyć się tytułem Dizzy Prince of The Yolkfolk. W remake'u gry twórcy zaproponowali odświeżoną szatę graficzną - reszta pozostała bez zmian. I tutaj odwiedzamy dwa zamki, wchodzimy w głąb ziemi i przemierzamy przestworza, ba! Mamy nawet okazję zamienić kilka słów z tamtejszym świętym Piotrem. Wszystko, jak w oryginale, zaczyna się od zapałki, liścia i wiaderka oraz próby wydostania się drzwiami, spod warstwy gleby. Trudne jest życie małego jajka! Bez wątpienia, za 7,61 zł warto mu pomóc. W końcu księżniczka nie przebudzi się sama.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA