REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Gry

Recenzja - Prince of Persia: The Two Thrones

Książę Persji - postać, która nieraz zachwyciła mnie swoimi poczynaniami, postać dzięki której poznałam postrzeganie świata z innej, lepszej strony. Zawdzięczam mu moje życie i nawet w każdej sytuacji, nieważne jak bardzo krytycznej oddam za niego ciało, duszę, umysł. Poświęcę nawet własne życie!…

11.03.2010
14:04
Rozrywka Blog
REKLAMA

[Kaileena]

REKLAMA

Dawno, dawno temu…powstała super - hiper olśniewająco błyszcząca gra o najzwyklejszym, nieskomplikowanym tytule - Książę Persji. Odniosła ona natychmiastowy sukces, którego chyba nikt się nie spodziewał. Prince of Persia zapisała się już niejednokrotnie w historii gier komputerowych, a wszystko to dzięki jednemu niesławnemu jeszcze wtedy człowiekowi - Jordanowi Mechnerowi, który popełnił grzech niemałej miary i wagi, w 1989 roku, gdy na całym (no prawie) świecie ukazała się pierwsza część tej WIELKIEJ gry. Tytuł ten od razu zdobył rzesze fanów. W sumie nie dziwię się, z ręką na sercu wątpię, żeby znalazł się taki człek, któremu ta gra nie przypadłaby do gustu. Postać Księcia odcisnęła się na stałe w kanonie komputerowej rozrywki jako bohater, który dokonał wielkich czynów, przeraźliwych, ale wielkich! Nie muszę chyba pisać jakich…bo każdy szanujący się gracz powinien znać historię jak to sławny Prince zawładnął umysłami lekkomyślnych i bujających w obłokach. Książę ma duże doświadczenie w sprawach ratunkowych, sercowych i wyzwalających - ocalił niejedną kobietę o nadto wrażliwej cerze z ostrych i tnących szpon złowrogo nastawionych do niego ludzi i stworzeń na szczycie najwyższej wieży w najwyższej komnacie. Seria Prince of Persia zasiadła na tronie gier zręcznościowych długi czas temu i do dziś utrzymuje swoją, wysoką pozycję, dzięki trwaniu nadal dalszych przygód Księcia. Owa seria doczekała się aż sześciu odsłon. Po raz kolejny postanowiłem sobie odświeżyć najnowszą, ostatnią z kolei część o podtytule - The Two Thrones, a przy okazji przypomnę, jak gra w czasie jej premiery trafiła w me spragnione łapska i opiszę pierwsze chwile obcowania z nią. Zaczęło się od nieszczęśliwego poranka...

Dlaczego nieszczęśliwego? Ponieważ z samego rana zostałem "wybity" z twardego snu - ciężkie jest życie redaktora :) Wstałem nieprzytomny, oszołomiony zdarzeniem, które zaszło sekundę przed tym, jak wyłoniłem się z łoża. Nieźle wkurzony, nakrzyczałem (jeżeli tak to można było nazwać) na wszystkich znalezionych przeze mnie osobników, którzy zdecydowani byli, niegrzecznie zresztą, zabrać mi chwile wolne od zjadliwego hałasu, ale jak widać - nie było mi to dane (ech…siła wyższa). Dzień zaczął się paskudnie, niewyspany i obrażony na cały świat poszedłem się przewietrzyć i po długi, nie pamiętam jak bardzo, spacerze przyszedł czas na powrót do zgliszczy potępionych. Kiedy otworzyłem frontowe wrota…zobaczyłem przed sobą - nie uwierzycie! Dosłownie parę centymetrów ode mnie leżało zawinięte, jeszcze świeże i nie zagniecione pudełko Prince of Persia The Two Thrones (prześladuje mnie to do dziś). Dzień jak dzień zaczął się nienajlepiej, a czym bliżej wieczora, to stawał się on jakby bardziej kolorowy ;). Szczęśliwy jak nigdy dotąd dotknąłem ostrożnie zimnymi dłońmi cieplutkie opakowanie, następnie z pośpiechem delikatnie rozpakowałem je i włożyłem do napędu lśniącą płytkę, i rozpoczęła się instalacja najbardziej oczekiwanej przeze mnie gry roku 2005. Przebiegła ona bez żadnych problemów - szybko i sprawnie, więc zaraz po tym cały drżąc z podniecenia uruchomiłem ją. Pierwszą rzeczą na jaką zwróciłem uwagę po włączeniu nowego PoPa to przejrzyste, a zarazem efektowne menu i miła dla ucha muzyczka, wyłaniająca się wprost z moich małych, lecz hałaśliwych głośników. Najpierw zajrzałem moim sprawnym okiem w opcje: zmieniłem rozdzielczość, detale oraz sterowanie, potwierdziłem i nacisnąłem lewym przyciskiem myszy na - NEW GAME. Obejrzałem z uśmiechem na twarzy znakomicie prezentujące się intro (zwłaszcza pod względem wizualnym) i o to tak Dwa Trony pochłonęły mnie bez reszty na parę długich nocek.

Tak to czasem bywa - dzień, który zaczyna się dla nas nieudanie, w każdej chwili może ulec zmianie o 180 stopni. Po kilku dniach zabawy z najnowszą odsłoną Prince of Persia śmiem stwierdzić, iż jest to tytuł najbardziej dopracowany spośród poprzednich części (mowa tutaj o SoT i WW - które łączy nie tylko sama nazwa). Fabuła PoP TTT jest ściśle związana z Sands of Time i Warrior Within - razem tworzą jedność. Gra opowiada o dalszych losach Księcia, który z powrotem u boku uroczej Kaileeny zapominając o wszystkich przykrych przypadkach, jakie dopadły go wcześniej. Wraca do rodzimego Babilonu i zastaje zamiast kwitnących, przepięknych widoków - strach, spustoszenie, rozbite wraki na brzegu oraz palące się budowle. Na domiar złego z katapulty, znajdującej się w mieście zostaje wystrzelona płomienna kula, która trafia w sam środek małego liniowca, na którym znajdują się nasze postaci, zatapiając go. Kaileena w czasie wybuchu mdleje i dopływa nie myśląc o zbliżającym się zagrożeniu na drewnianej desce do samego brzegu, gdzie zostaje zabrana przez buntowników i sojuszników niejakiego…znajomego ze starszych części. Nasz Prince jednak nie dociera na czas i widzimy jak strażnicy zabierają oszołomioną damę (serca). Nic innego nam nie pozostaje, jak uratować ją z okrutnych rąk żądnych krwi potworów. Od tego momentu zaczyna się historia The Two Thrones…

Tytułowe Dwa Trony nie przypadkiem trafiły na okładkę. Książę teraz nie jest sam! Szumnie zapowiadana nowa postać - Dark Prince powstała z prochu i krwi swojego pana. Jest przeciwieństwem normalnego Księcia. Jego "nowa wersja" zdecydowanie lepiej radzi sobie z gromadą przeciwników - prawdziwa maszyna do zabijania. Mroczny Książę po prostu uwielbia zabijać, uszczęśliwia go widok poszatkowanych na kawałki trupów, zmasakrowanych przez jego morderczą broń. Na pierwszy rzut oka wywnioskować można, że jego motto, którym się kieruje to - "zabijać i nie umierać". Dark Prince nie może istnieć, gdy nie ma w pobliżu piaskowych stworów (tak dobrze słyszycie - powrócili) albo chociażby wazonów i dzbanów pełnych święcącego i błyszczącego piasku, którym się żywi. Dzięki niemu nie umrze i może dalej wybijać w pień wrogów. Jednak, jak zresztą każdy, posiada słabość - jego piętą Achillesa jest woda (powtórka z WW?), gdy tylko w nią wejdzie/spadnie/wleci (niepotrzebne skreślić) powraca do normalnej formy (mowa o Księciu). Mroczny posiada osobny, równie szeroki wachlarz ciosów, specjalizuje się nie tylko w typowych sieczkach, a także w cichym zabijaniu.

I tutaj właśnie Ubisoft pokazał klasę - wprowadził do gry nowy, dodatkowy system walki tzw. "speed kill", dzięki któremu w mgnieniu oka pozbędziemy się jednego, a nawet większej ilości przeciwników za jednym zamachem."Szybkie zabijanie" na początku może sprawić niejednemu mniej lub bardziej doświadczonemu, wiele trudności - trzeba wcisnąć odpowiedni klawisz, gdy zaświeci ekran koloru szarego. Nowicjusz jak i doświadczony gracz w takiego typu tytuły nie od razu będzie wymiatał mieczem na każde strony, zabijając po cichu wrogów. Jednak kiedy wciśniemy przycisk zbyt szybko albo nie daj Boże za późno - przeciwnik łapie lub blokuje i kładzie nas na łopatki. Ale nie ma się czego obawiać, z czasem stajemy się prawdziwymi - killerami. Kwestia treningu. Jak już przystaliśmy na dłużej przy walkach, to muszę z żalem powiedzieć, że nie spodziewajcie się żadnych nowych ciosów, wykonywanych przez Księcia, wszystkie combosy zostały zaimportowane prosto z Warrior Within. Brakuje też niektórych umiejętności używanych przez Księcia m.in. przyspieszenia czasu. Dark Prince to już inna bajka…

Grając w T2T nietrudno spostrzec, że gra łączy w sobie najlepsze cechy, którymi wyróżniały się jej prequele: SoT i WW. Piaski Czasu miały klimat wręcz z "Baśni 1001 nocy", a Dusza Wojownika różniła się pod wieloma względami od SoT, nie tylko samym klimatem. Książę stał się mroczniejszy, świat otaczający nas zewsząd zamienił się w ciemne, ponure miejsca, brakowało etapów przypominających te z "Piasków", w drugiej części było ich zdecydowanie za mało. Gra była również o wiele bardziej brutalna, krew aż tryskała z pociętych głów czy przepołowionych ciał przeciwników. A Dwa Trony mają w sobie wszystko to, co najlepsze w obu grach. Jest perski, bajeczny klimat (to co lubię), a także znajdziemy w niej mroczne i ponure miejsca, ale z umiarem.

Często podczas gry usłyszymy głos Kaileeny, która po śmierci staję się narratorem opowiedzianej historii, wydaję nam się, iż wie więcej niż my samy. Towarzyszyć nam będzie nie tylko głos Cesarzowej, a także spory pomiędzy Księciem i jego alter-ego. Nieraz specjalnie zatrzymywałem się i wysłuchiwałem namiętnie co ma nam do powiedzenia Mroczniak. Ciekawe i zabawne zresztą są też rozmowy Farah z Princem - nie mogłem powstrzymać się od śmiechu, gdy usłyszałem ich spekulacje w windzie, kiedy dziewczyna spytała Księcia jaki jest jego ulubiony kolor. Dialogi dodają grze szczypty urozmaicenia i mamy uczucie jakbyśmy sami się znajdowali w środku wydarzeń.

Szata graficzna The Two Thrones jest wyjątkowa, nietuzinkowa, bajeczna i klimatyczna. Ujrzymy przewspaniałe widoki, monumentalne budowle wysokie na parędziesiąt, jak nie paręset stóp, dopracowane pod każdym względem. Gra opiera się na lekko dopieszczonym silniku poprzednich części, więc zobaczymy lekko błyszczącą poświatę, czy unoszące się gdzieniegdzie "pyłki". Twórcy, jak widać, mają szeroką wyobraźnię, prezentując nam tak okazałe, wspaniałe etapy. Miejsca, na jakie napotkamy podczas gry to istne dzieło sztuki, oszłamiają nas efektami graficznymi, a także rozmachem, z jakim zostały zaprojektowane. W grze każdy etap ma swój niesamowity, specyficzny urok. Do dziś przed oczyma mam obraz palących się budynków, czy widok ogromnego bossa z językiem wywalonym na wierzch. Ruchy Księcia są niezwykle płynne, porusza się niczym kot polujący na mysz. Jego możliwości akrobatyczne są duże, potrafi skakać jak małpa, biega po ścianach nie gorzej niż Neo i wspina się na budynki niczym Spider-Man. W najnowszej odsłonie Prince of Persia nie wszystko jest doskonałe, tak jakbyśmy chcieli. Postaciom brakuje zdecydowanie detali, ich ciała są rozmyte, a ręce wręcz koślawe. Za to graficy bardziej napracowali się przy lokacjach, które są wyjątkowe i budzą w nas uwielbienie. Piałem aż z zachwytu, gdy ujrzałem w pełnych detalach główną więżę Babilonu, czy budowle oświetlone blaskami słońca. Nawet teraz po ponad roku od premiery widoki te potrafią zachwycić. Po prostu nadal trzymający klasę i nadal robiący wrażenie engine, na którym opierały się również poprzednie części.

Oprawie dźwiękowej nie mogę nic zarzucić - jest wprost fenomenalna! Te orientalne, klimatyczne utwory, wyłaniające się po "ukradku" z głośników robią wrażenie, aż chce się słuchać! Już dawno żaden soundtrack nie odprężał mnie tak podczas grania. Czasem to włączyłem nowego PoPka tylko po to, aby posłuchać muzyczki. Jest porównywalna jakościowo do ścieżki dźwiękowej SoT i WW (ta ostatnia odbiegała znacznie, ale i do niej się przekonałem). Jest nie tylko miła dla ucha, te świetnie dobrane utwory muzyczne pozostają z nami jeszcze na długo. Do tego trzeba zaliczyć doskonałą robotę aktorów, którzy użyczyli głosu bohaterom. Dark Prince mówi lekko drwiącym, szorstkim, pasującym doskonale do jego postaci, Książę męskim, dojrzałym głosem, a Monica Bellucci użyczająca głos pięknej Kaileenie spisała się na medal.

Na koniec chciałem trochę napisać o nowości w serii, a mianowicie o pościgach rydwanów. Zrealizowane zostały bardzo dobrze. Podczas przejażdżek rydwanem zaprzężonym w konie emocje sięgają zenitu. Pędząc z niezwykłą szybkością natrafiamy po drodze na urwiska, przeciwników próbujących wskoczyć i przy sposobności zrzucić nas z pojazdu. Nieraz będziemy także ocierać się o śmierć, przepychając się z rydwanem wroga i próbować go za cenę złota skierować na skałę, bądź ścianę budynku. Nic specjalnego, ale fajne urozmaicenie rozgrywki. Zawsze jakaś nowalijka, narzekać nie powinniśmy.

REKLAMA

Prince of Persia The Two Thrones łączy w sobie elementy zaczerpnięte z poprzedników, dzięki temu spodoba się prawie każdemu, zyskując jeszcze więcej fanów. Posiada tajemniczą, interesującą fabułę, godną uwagi oprawę graficzną, dźwięczną i nietuzinkową oprawę muzyczną. Rozgrywka nie uległa żadnej zmianie, znajdziemy w niej sporo zagadek na poziomie, efektownych walk i robiący wrażenie "speed kill", dzięki któremu poczujemy się prawdziwymi perskimi zabójcami, ale nie na życzenie;). Gra urzeka od pierwszych chwil swoim baśniowym klimatem, przypominającym bardzo Piaski Czasu, które wywołały u mnie totalny szok (nie mogłem dojść do siebie jeszcze na dług okres po ukończeniu gry). Jak dla mnie Dwa Trony jest jedną z najlepszych gier 2005 roku, jak nie najlepszą. Nic, tylko grać i grać. Zwieńczenie serii w iście znakomitym stylu. Ponoć to ostatnia część, ale już były plotki i pierwsze arty na temat nowej odsłony. Lecz przedstawiona historia ma być zupełnie nowa. Pożyjemy, zobaczymy. Nie pozostaje nam nic innego jak dać się pochłonąć bez reszty urokowi gry, a wtedy poczujemy jak wielkie są DWA TRONY…

Lekko oszołomiony, zagubiony w swoich refleksjach Książę - zamrożony oddechem z własnych ust - usłyszał echo czyjegoś głosu, odbijającego się od jego uszu…obudził się na dźwięk odgłosu wyłaniającego się od osoby stojącej przed nim o niezwykłej posturze ciała, wymawiającej - "Wake up, wake up Mr.Fre…ups to nie ta bajka…wake up Prince".

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA