REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Gry

NASCAR 08

Nie wiem czemu, ale zawsze pałałem ogromną miłością do wyścigów samochodowych typu NASCAR. Jakoś WRC, F1, GT i wiele innych torowych (albo i nie) ściganek schodziło na dalszych plan, chociaż i tak wciąż cieszyły się moim zainteresowaniem. Mniejszym czy większym, ale zawsze coś. Natomiast wspomniane na samym początku wyścigi po owalnym torze czymś mnie urzekły już w wieku 10 lat (?). W tym zdecydowanie musi tkwić jakaś magia...

11.03.2010
15:21
Rozrywka Spidersweb
REKLAMA

Wiele osób może srogo narzekać, co ciekawego jest w tych wszystkich wyścigach. Ot, jedna trasa, od grona okrążeń i kilku młokosów, uważających się za mistrzów kierownicy, mknących dokoła w swych błyszczących cackach. WRC jeszcze mogą znieść. Przy Formule 1 pojawiają się schody. Natomiast NASCAR stanowi barierę nie do przebicia. Jeśli jednak uda Ci się wkręcić w te klimaty, to wszystkie złe wspomnienia znikają jak ręką odjął i po prostu tym żyjesz. Ten sport jest dla naprawdę najlepszych kierowców na naszym globie. Jest to kwintesencja czystej walki. Tylko kierowca i jego zespół. Liczą się tylko ogromne umiejętności, doświadczenie i idealne zgranie zespołu. Jeśli wszystko to zostanie osiągnięte, do podium braknie już tylko kilku kroków.

REKLAMA

Pamiętam jeszcze pierwsze, dosyć prymitywne NASCARy z automatów, niegdyś gęsto ustawianych nawet w zwykłych sklepach, gdzie wsiadało się do repliki bolidu, a raczej samej klatki bezpieczeństwa z fotelem, a przed ekranem czekała ogromna kierownica i dźwignia z aż trzema biegami. Do tego ogromny telewizor odbijał w oczach setki połyskujących kolorów. Wtedy piękna, pikselowata grafika, która w dzisiejszych czasach kłułaby tylko oczy, była wręcz urocza. Ileż to godzin przesiedziało się w salonach gier? Potem nadeszła era PlayStation One, a wraz z nią kolejne edycje gry. Każda coraz to lepsza, bardziej rozwinięta i dająca nam coraz więcej możliwości. Zdecydowanie od zawsze królowały gry ze stajni EA Sports, jednak produkty Atari przez jakiś czas także broniły się całkiem nieźle. Niestety potem nastała susza, a Electronic Arts bez większego wysiłku wypuszczało regularnie rok w rok kolejną masówkę. W końcu nadeszła edycja 07, wzbogacona o pokłady zupełnie nowej grywalności. Twórcy zrezygnowali z uderzającego realizmu i postawili na efektowność i szybką akcję. Podnieśli prędkość maksymalną, dorzucili mnóstwo agresji do AI oraz poprawili fizykę jazdy. Było nieźle! Lecz teraz czeka nas NASCAR 08.

Skoro jesteśmy już w tym miejscu, warto byłoby wspomnieć, co nowego dodano w najnowszej edycji względem tej z zeszłego roku. A tych zmian trochę jest, choć trzeba przyznać, iż w większości przypadków są one subtelne i nie rzucą się w oczy początkującemu graczowi. Ten komfort będą mieli tylko starzy wyjadacze. O nowej, obłędnej grafice (w końcu next-geny zobowiązują) później. W każdym razie, tak jak w realnych zawodach, poprawiono aerodynamikę wszystkich bolidów oraz zmieniono lekko ich konstrukcję, dając większą kabinę kierowcy, co miało służyć większemu bezpieczeństwu. Dodatkowo zostały zaktualizowane wszystkie tory oraz teamy. Tym sposobem w najbliższym sezonie będziemy mogli zasiąść, np. za sterami debiutującej Toyoty. Tych zmian jest oczywiście dużo więcej, lecz nie będę ich wymieniał, bowiem zajęłoby to parę stron, a i tak większości z czytelników nie zrobiłoby większej różnicy. ;)

Przejdźmy więc do głównego trzonu zabawy. A jest to oczywiście tryb kariery. Twórcy zgodnie podążają za hasłem "więcej, mocniej, lepiej" i tak wyląduje przed nami mocno rozbudowana kariera z wieloma dodatkowymi zawodami. Oczywiście nie wszystko podane od razu na tacy. Większość z nich będzie trzeba dopiero odblokować, pokonując przy okazji kolejne szczeble kariery. Oprócz tego, każdy z graczy będzie musiał zaliczyć kilkanaście zadań, uczących przy okazji przeróżnych manewrów przydatnych na torze. Po każdym wykonanym zleceniu kierowca otrzyma licencję, która pozwoli mu zasiąść za coraz to potężniejszymi maszynami oraz wystartować w wyścigach innego typu niż te standardowo dostępne.

Żeby było ciekawiej podczas pokonywania kolejnych szczebli kariery, producenci przygotowali kilka ciekawych i jakże pomocnych patentów. Jednym z ciekawszych jest tzw. drafting, czyli poruszanie się w tunelu aerodynamicznym za poprzedzającym nas bolidem. Jak się domyślasz, dzięki temu będziemy mogli zmniejszyć m.in. zużycie opon, spalanie, czy nawet odrobinę przyśpieszyć. Jednak dopiero w połączeniu z kolejnym pomysłem "elektroników" można to naprawdę efektywnie wykorzystać. Chodzi tu dokładnie o slingshotting. Jeśli zdołasz się odpowiednio długo utrzymać w tunelu za swoim rywalem, wtedy zaczniesz się rozpędzać i w odpowiednim momencie musisz wyskoczyć zza któregoś boku poprzedzającego Cię bolidu. Jeśli uda Ci się ten manewr, wtedy wystrzelisz jak z procy i przy odrobinie szczęścia zyskasz nawet kilka miejsc w klasyfikacji.

Programiści nie zapomnieli także o samym samochodzie. Oddali w nasze ręce warsztat, w którym możemy zmieniać i dostosowywać do swoich potrzeb aż 40 różnych ustawień. Dłubacze znajdą się w siódmym niebie. Zadbano także o czynniki zewnętrzne podczas wyścigu, wpływające na zużycie różnych podzespołów, a przede wszystkim opon. Przydatne w tym momencie stają się nowe wskaźniki na ekranie, a tych, trzeba przyznać, jest dosyć dużo. Jednak nie przeraźcie się, albowiem wszystko jest niezwykle czytelne i podczas wyścigu można bez problemu odnaleźć każdą potrzebną informację.

Aby pokonywanie okrążeń nie było monotonne, urozmaicono rozgrywkę za pomocą pewnych, nieodzownych w realnej walce o podium, zagrywek taktycznych. Niezwykle ważny staje się czas zjazdu do tzw. Pitu, ilość benzyny w baku czy zmiana opon oraz częstotliwość, z jaką twoi mechanicy będą dłubali w samochodzie. Bowiem każdy zjazd to cenne sekundy, które mogą kosztować Cię zwycięstwo. Dodatkowo każdy przejazd i zatrzymanie się w alei serwisowej uatrakcyjniają nieźle zrealizowane filmiki. Jestem tylko ciekawy, czy będą się zmieniać wraz z sytuacją na torze i ogólną klasyfikacją kierowców, czy może będzie jeden i ten sam przez całą grę. Obym się mylił, co do tego drugiego...

Gra przygotowywana jest jednocześnie na next oraz current-geny. Po tych pierwszych widać, ile graficy musieli się napracować, bowiem oprawa urzeka od pierwszego wejrzenia. Niestety na PS2 grafika nie będzie się różniła praktycznie niczym od odsłony z 2006r. No, ale i tak się cieszę, że najnowszy NASCAR odwiedzi starszego brata potwornie drogiego chlebaka. W każdym razie nie o tym chcę mówić. Najważniejszy w tym momencie jest wygląd gry na sprzęcie, który ma znacznie większe możliwości, a twórcy bez obawy korzystają z całej palety efektów. Modele samochodów są znacznie ładniejsze i bardziej szczegółowe. Ich lakier pięknie odbija refleksy świetlne. Jeszcze lepiej pęka podczas stłuczek, kiedy to zderzaki latają na wszystkie strony. Udoskonalono także wygląd wewnętrzny kabiny kierowcy, gdzie będziemy mogli podziwiać każdy, najmniejszy szczegół.

Przepięknie wyglądają kraksy. Zapewne dzięki zaimplementowaniu realistycznego modelu uszkodzeń, który (przynajmniej na trailerach) sprawdza się wyśmienicie. Iskry, płomienie, dym oraz wiele innych efektów wyglądających wspaniale. Szkoda jednak, że w porównaniu do takiego Formula One Championship Edition NASCAR się nie umywa. Być może dlatego, iż twórcy starali się przygotować jeden produkt na dwie generacje konsol. Mi jednak w żadnym wypadku nie będzie to przeszkadzało, albowiem tutaj liczą się pokłady grywalności.

REKLAMA

Jak już wspominałem, NASCAR jest takim brzydkim kaczątkiem. Lecz kiedy odkryje się jego drugie oblicze i pozna w pełni jego zalety, jest niemalże stuprocentowa pewność, że zapałasz do niego miłością na całe życie. I to odwzajemnioną.

W chwili wydania tego numeru Playbacku pudełko z grą powinno być już na półkach sklepowych lub szykować się do premiery w Polsce. Nie ma co zaprzeczać - szykuje się wielki hit i oby tylko nie został przyćmiony przez inne, łatwiejsze i bardziej widowiskowe produkcje. Ja gorąco zachęcam do kupna. Jeśli raz Ci się spodoba, to już się od niej nie oderwiesz. No i ponadto niezaprzeczalnym plusem jest dostępność gry na current-geny. W końcu nie każdego stać na najnowsze zdobycze techniki.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA