REKLAMA
  1. bizblog
  2. Pieniądze

Wojna w Ukrainie. Idzie taka drożyzna, że Polacy pokochają regulowane ceny żywności

Kolejni ekonomiści wieszczą, że z powodu wojny w Ukrainie czeka nas w Polsce druga fala drożyzny, a inflacja przebije 10 proc. Żywność i napoje bezalkoholowe mogą drożeć o kilkanaście procent. To może skłonić PiS do regulowania cen podstawowych produktów spożywczych - uważają ekonomiści Credit Agricole.

06.03.2022
7:00
podwyzki-cen-glod
REKLAMA

W wyniku wojny w Ukrainie drożeje nie tylko ropa, gaz czy węgiel. Drożeją również ceny zbóż i roślin oleistych, a przyczyna jest bardzo prosta: Ukraina odpowiada za 8,3 proc. światowego eksportu pszenicy, 11,8 proc. jęczmienia, 13,2 proc. kukurydzy i 13,4 proc. rzepaku.

REKLAMA

Rosja z kolei odpowiada za 19,3 proc. światowego eksportu pszenicy, tylko 2,2 proc. kukurydzy i 3,8 proc. rzepaku, ale za to jeszcze za 17,6 proc. światowego eksportu jęczmienia.

Dość powiedzieć, że tylko w ciągu ostatniego tygodnia ceny pszenicy wzrosły o niemal 22 proc.

{ "symbol": "GLOBALPRIME:WHEAT", "width": "800", "height": 220, "locale": "pl", "dateRange": "1D", "colorTheme": "dark", "trendLineColor": "rgba(41, 98, 255, 1)", "underLineColor": "rgba(41, 98, 255, 0.3)", "underLineBottomColor": "rgba(41, 98, 255, 0)", "isTransparent": false, "autosize": false, "largeChartUrl": "" }

Wyższe ceny zbóż to nie tylko droższe pieczywo czy inne produkty mączne, ale to też droższa pasza dla zwierząt hodowlanych, a w efekcie droższe mięso, jaja i produkty mleczne.

Przebijemy sufit, a wtedy rząd znów wejdzie do akcji?

Tego raczej nie da się uniknąć - wkrótce czeka nas w Polsce druga fala drożyzny. I kolejni analitycy zaczynają przyznawać, że mimo tarczy inflacyjnej, którą rząd wprowadził od 1 lutego, jednak nie uda nam się uniknąć przekroczenia psychologicznej granicy 10 proc., a inflacja może być wkrótce w Polsce dwucyfrowa, m.in. właśnie przez ceny żywności, które w 2022 r. mogą rosnąć o kilkanaście procent.

Dopiero co takie prognozy sformułował Polski Instytut Ekonomiczny, a teraz dołączyli do niego ekonomiści z Credit Agricole. Ale ci w swoich prognozach idą jeszcze dalej. Przewidują bowiem, że być może rząd zechce nas przed tą żywnościową drożyzną uratować.

Nie wykluczamy, że rząd w sytuacji, gdy roczna dynamika cen żywności osiągnęłaby kilkanaście procent, zdecyduje się na wprowadzenie cen regulowanych w przypadku kilku podstawowych produktów żywnościowych na wzór rozwiązania wprowadzonego przez rząd Węgier

- oceniają ekonomiści Credit Agricole.

Wojna w Ukrainie. Węgrzy już regulują

A przypomnę, że węgierski rząd zdecydował się regulować ceny mąki pszennej, cukru, mleka, oleju słonecznikowego, piersi z kurczaka i nóżek wieprzowych.

I wygląda na to, że Polacy bardzo na to liczą. Przypomnę niedawny sondaż przeprowadzony przez UCE Research i Syno Poland dla „Gazety Wyborczej”. Pokazał on, że aż 41,7 proc.

Polaków uważa, że rząd w obecnej sytuacji gospodarczej powinien wprowadzić ceny maksymalne na produkty spożywcze. Przeciwnego zdania było 35,2 proc.  respondentów. A pytano ich o to jeszcze zanim Rosja zaatakowała Ukrainę, co zachwiało światowymi rynkami.

Ciekawe, że nawet preferencje polityczne nie mają tu wielkiego znaczenia. Wprowadzenia cen maksymalnych na produkty spożywcze chciało wówczas prawie 48 proc. wyborców Zjednoczonej Prawicy, ponad 45 proc. wyborców Lewicy, 42 proc. wyborców Polski 2050, 38,5 proc. wyborców KO, oraz 52 proc. wyborców PSL, 47 proc. zwolenników Kukiza, a nawet ponad 34 proc. zwolenników Konfederacji.

Czy regulowane ceny rzeczywiście mogą nam ulżyć? I tak i nie. Przykład Węgier pokazuje, że popyt na produkty spożywcze o obniżonej przez rząd cenie był tak duży, że trzeba było wprowadzić limity na zakup tych towarów. Z drugiej strony, sklepy, by odbić sobie straty na jednym froncie, podnosiły ceny pozostałych produktów, których rząd nie regulował.

Mrożenie cen to mieszanie nam w głowach. I dobrze

Ale w zasadzie ważne jest nie tylko to, co zostaje w portfelach Węgrów - albo naszych, ale w co wierzymy. Na inflację bowiem ogromny wpływ mają oczekiwania inflacyjne społeczeństwa. Jeśli uwierzy ono, że inflacja jest opanowana, rzeczywiście łatwiej będzie ją zdławić. To co mamy w głowach, nasze wyobrażenia wpływają zupełnie realnie na ceny w sklepach.

Świetnie pokazały to niedawne dane GUS, jak uwierzyliśmy w moc tarczy antyinflacyjnej. GUS pokazał bowiem, że w lutym bardzo wyraźnie obniżyły się nasze oczekiwania inflacyjne. 

REKLAMA

Wskaźnik, które je odzwierciedla, znalazł się najniżej od września 2021 r., a jeszcze w styczniu, przed wejściem w życie tarczy antyinflacyjnej, był na poziomie najwyższym od maja 2020 r. 

A to wszystko mimo, że w właśnie w lutym poznaliśmy dane o styczniowej inflacji, która sięgnęła 9,2 proc., ustanawiając rekord tego stulecia. A więc nie tylko liczby, ale i nastroje oraz wiara w to, że ktoś nas uratuje.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja:
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA