Wizzair ostrzega, że ceny biletów wzrosną. Prezes węgierskiej spółki pisze do premiera Morawieckiego
Podwyżki opłat lotniskowych w Polsce skłoniły szefa węgierskiego WizzAira do napisania listu do premiera Mateusza Morawieckiego. Jozsef Varadi żali się, że wzrost wynoszący aż 70 proc. w przypadku opłaty terminalowej jest „niekonkurencyjny” i zasugerował, że WizzAir będzie zmuszony podnieść w Polsce ceny biletów o około jedną trzecią.
„Tak ogromny wzrost opłat w lotnictwie opóźni odbudowę i wznowienie połączeń lotniczych w Polsce i będzie szkodliwe dla wzrostu gospodarczego kraju, małych przedsiębiorstw, a w efekcie także dla obywateli” – napisał prezes WizzAira do Mateusza Morawieckiego.
Varadi ocenia, że podniesienie opłat terminalowych nawet o 70 proc. i opłat trasowych o 26 proc. jest „niekonkurencyjne, zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że poprzednie opłaty były już wyższe, niż średnia europejska”. Szef WizzAira podkreśla, że w odniesieniu do średnich taryf przewoźnika, odpowiada to wzrostowi ceny biletu o 30 proc.
Szef węgierskiego konkurenta Ryanaira przyznaje, że europejskie przepisy w pewnym stopniu dopuszczają odstępstwa od schematu działania i opłat Jednolitej Europejskiej Przestrzeni Powietrznej ze względu na pandemię COVID-19, ale stwierdza, „takie wyjątki nie mogą być wykorzystywane jako uzasadnienie dla dużych inwestycji”.
Znaczna część podwyżki opłat w planie Polski Ład służy finansowaniu ogromnej inwestycji w Centralnym Porcie Komunikacyjnym, która powinna być pokryta przez właściciela PAŻP
– pisze szef WizzAira.
„Chciałbym prosić Pana o ocenę zasadności tej koncepcji i jej harmonogramu, a także o dokonanie weryfikacji proponowanych opłat za usługi żeglugi powietrznej” – zwraca się do szefa polskiego rządu.
Varadi radzi, że jeśli PAŻP potrzebuje finansowego wsparcia, to Unia Europejska ustanowiła odpowiednie reguły dla rządów w kwestii zbierania funduszy na odbudowę i cyfryzację. „Nie jest uzasadnione oczekiwanie, że linie lotnicze, i w konsekwencji pasażerowie, poniosą ten ciężar” – podkreśla Węgier.
