REKLAMA
  1. bizblog
  2. Energetyka

Ekogroszek i orzech już praktycznie nie do kupienia. Polacy: obowiązuje nieoficjalny zakaz sprzedaży węgla

To nie jest żadne straszenie. Już nie tylko szef Polskiej Grupy Górniczej zakłada, że w tym roku zabraknie węgla. W podobnym tonie wypowiada się były wiceminister energii Grzegorz Tobiszowski. Jeszcze głośniej na alarm bije przewodniczący związku Sierpień 80, który mówi wprost: węgla po prostu nie będzie. A jak będzie, to będziecie płacić po pięć tysięcy za tonę.

27.04.2022
12:48
cena-wegla-
REKLAMA

Pod koniec roku zabraknie nam energii – zapowiedział w trakcie katowickiego Europejskiego Kongresu Gospodarczego Grzegorz Tobiszowski, eurodeputowany, a dawniej wiceminister energii. W podobnym tonie wypowiada się Tomasz Rogala, szef Polskiej Grupy Górniczej. I właśnie z powodu tych obaw obecnie mamy do czynienia z cichym ograniczeniem czy – jak głosi plotka – zakazem sprzedaży węgla, a PGG zdecydowała się na sprzedaż po preferencyjnych cenach indywidualnym odbiorcom.

REKLAMA

Wtedy też mamy większą kontrolę, czy ten węgiel jest rzeczywiście spalany, czy ląduje w piwnicy – mówi dla Bizblog.pl Tomasz Rogala.

4 mln odbiorców bez dostępu dla węgla

Wychodzi na to, że państwo ogranicza sprzedaż węgla jak może, żeby cokolwiek zostało na zimę. Bo i tak wiadomo, że w najbliższym sezonie grzewczym będzie kłopot. A teraz walka toczy się jedynie o jego jak najmniejsze rozmiary. Szef PGG zwraca uwagę, że w najgorszej sytuacji będą gospodarstwa uzależnione od starych ciepłowni, ale także gospodarstwa rolne, czy szklarnie. W sumie to nawet ok. 4 mln odbiorców. I trudno obecnie – przy coraz większej presji na odcięcie się od rosyjskiego węgla - będzie dla nich znaleźć jakąś alternatywę.

Zrobimy wszystko, żeby im pomóc – zapowiada prezes Rogala.

Szef PGG uważa, że przez agresywną politykę klimatyczną z rynku już wyparowało kilka milionów ton węgla. 

Na razie szef PGG dla wszystkich ma jedną radę: trzeba oszczędzać energię na każdym kroku. I daje przykłady: można ograniczyć prędkości na autostradach, przywrócić gdzie się da pracę zdalnej, a także starać się zużywać mniej ciepłej wody. Ale dla Grzegorza Tobiszowskiego to nie do końca trafione pomysły. Jego zdaniem po to buduje się autostrady, żeby jeździć szybciej, a nie wolniej.

Oszczędzanie energii tak, ale nie tam, gdzie mamy dostęp do dóbr cywilizacyjnych – przekonuje były wiceszef byłego Ministerstwa Energii, które być może czeka niedługo reaktywacja.

5 tys. zł za tonę ekogroszku na jesień

Jeszcze ostrzej o nadchodzącym za raptem kilka miesięcy braku energii wypowiedział się Bogusław Ziętek, szef Sierpnia 80, na antenie Radia Piekary. Związkowiec przekonuje, że wystawiony w sklepie PGG węgiel za ok. 900 zł za tonę znika w 20 sekund. Bo na rynku cały zysk przechwytują pośrednicy i sprzedają węgiel ponad dwa razy drożej. To dlatego Polacy płacą teraz po za 2000-2500 zł za ekogroszek. Ale takie ceny to jeszcze nic.

Na jesień węgiel będzie kosztował nawet 4-5 tys. zł. Oczywiście, o ile będzie dostępny, bo wtedy węgla po prostu już nie będzie – kreśli pesymistyczne wizje przewodniczący Ziętek.

Zdaniem szefa Sierpnia 80 za kilka miesięcy polskiej energetyce zawodowej będzie brakować o3 -4 mln węgla. Z kolei indywidualni odbiorcy muszą przygotować się nawet na większe braki: 4-5 mln t. 

I tego węgla nie będzie. Możemy zapomnieć, że jesienią kupimy tonę lub dwie – przewiduje Bogusław Ziętek.

Sprzedaż kuleje przez PGG i Putina

A jak ze sprzedażą węgla jest teraz? Już wcześniej było kiepsko z najpopularniejszymi rodzajami opały jak ekogroszek czy orzech. Składy opału najczęściej wprowadzały limity zamówień. I raczej był potrzebny własny transport. W ostatnich tygodniach mnożą się komentarze w internecie sugerujące, że ze sprzedażą węgla jest jeszcze gorzej niż było.

Niektórzy winią za to rząd i podejrzewają wprowadzenie odgórnego zakazu. Sprawdzam to sam i rzeczywiście: nie jest dobrze. W niektórych składach jak np. Auroland z siedzibą w Bytomiu na starcie informują, że ze względu na taką a nie inną sytuację na rynku trzeba brać pod uwagę dłuższe oczekiwanie na zamówienie i w ogóle utrudniony kontakt ze sprzedawcą. I rzeczywiście, kontaktowanie się obecnie telefoniczne ze składami opału to nie lada sztuka.

W składzie Węgla Smyk w Mysłowicach słyszę, że lokalnie żaden rodzaj węgla nie jest dostępny. Nie ma ani ekogroszku, orzecha ani pelletu. Obecnie w magazynach stan jest zerowy, na dniach spodziewają się dostawy. Ale mogę skorzystać z ich e-sklepu. Wtedy tona węgla, razem z transportem, będzie kosztować 2250 zł, a dostarczy mi go Poczta Polska. A skąd takie problemy na rynku?

Jak PGG uruchomiła swój e-sklep to odebrała swój węgiel od nas, jako od autoryzowanego sprzedawcy. I w efekcie mamy braki. Inna sprawa, że polski rynek jednak był uzależniony od rosyjskiego węgla – tłumaczy mi przedstawiciel handlowy w składzie Węgla Smyk. 

REKLAMA

Nieco więcej szczęście mam podczas rozmowy ze składami w Małopolsce. W Bostar Krzeszowice słyszę, że mogę kupić maksymalnie dwie palety węgla orzech, o ile zdążę przed godz. 15 i mam własny transport. Z kolei w składzie Tresko Trzebinia oferują nie więcej niż 3 tony. Tam też pytam sprzedawcę skąd takie limity.

Bo na rynku nie ma węgla

– słyszę krótką odpowiedź.
REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja:
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA