REKLAMA
  1. bizblog
  2. Energetyka

Czesi wcale nie wycofują skargi z TSUE. Polski rząd obiecuje pieniądze i liczy na porozumienie

Premier Czech Andrej Babiš niespodziewanie ogłosił we wtorek, że „nie ma planów” wycofania skargi przeciwko Polsce w sprawie kopalni Turów. To oznacza, że do żadnego porozumienia jeszcze nie doszło, a decyzja TSUE nakazująca wstrzymanie prac kopalni jest w mocy.

25.05.2021
10:24
Spór o kopalnię Turów. Czesi wcale nie wycofują skargi z TSUE
REKLAMA

Nie zgodziłem się, pozew nadal obowiązuje

– powiedział Babiš na wtorkowej konferencji prasowej w Brukseli.
REKLAMA

„Wydaje się, że jesteśmy już bardzo bliscy porozumienia. W wyniku tego porozumienia Czechy zgodziły się wycofać wniosek do TSUE” – mówił nieco wcześniej premier Mateusz Morawiecki. Jego czeski odpowiednik właśnie w dość obcesowy sposób wyprowadził go w tej kwestii z błędu.

Na słowa premiera Czech zareagował na Twitterze rzecznik polskiego rządu Piotr Müller, który stwierdził, że „pojawiające się w mediach przeinaczenia wynikają z faktu, że wycofanie skargi ma się odbyć po podpisaniu finalnego porozumienia”. To jednak nie tłumaczy, dlaczego Andrej Babiš mówi teraz, że „nie ma takich planów”.

Rzecznik rządu zapewnił, że w poniedziałek odbyło się spotkanie zespołu, na którym ustalono ramy umowy między Polską i Czechami. „Porozumienia, w ramach którego zadeklarowano wycofanie skargi. Trwa przygotowanie finalnej umowy. Przed chwilą premierzy potwierdzili ustalenia przy porannym spotkaniu przed Radą Europejską” – napisał przedstawiciel premiera Morawieckiego.

Wycofanie skargi przez Czechów miało być częścią umowy bilateralnej, której projekt mają przygotować nasi sąsiedzi i przedstawić do akceptacji w ciągu kilku najbliższych dni Polsce.

Premier jest dobrej myśli

„Dzięki ogromnym staraniom premiera Morawieckiego udało się osiągnąć konsensus z Czechami!” – cieszył się na Twitterze minister klimatu Michał Kurtyka. „Ustalenia zespołu negocjacyjnego skupiają na realizacji wspólnych projektów, które są ważne dla bezpieczeństwa środowiskowego. Dzięki ich realizacji strona deklaruje wycofanie wniosku z TSUE” – dodał.

Szef polskiego rządu ogłosił z kolei, że Grupa PGE będzie prowadziła prace przy wałach, które mają zabezpieczać przed pyłkami, które przenikają na stronę Czeską. „Strona czeska będzie się w najbliższych dniach zajmowała po swojej stronie tymi ustaleniami” – powiedział premier.

Jestem dobrej myśli

– powiedział Mateusz Morawiecki.

„Zgodziliśmy się na powołanie komisji eksperckiej, która będzie badała kwestie środowiskowe związane z odkrywką. Grupa PGE przeprowadzi do końca inwestycje ekranu doziemnego, który będzie przynajmniej do pewnego stopnia eliminował odpływ wody” – dodał szef polskiego rządu.

Warto przypomnieć, że już w 2019 r. dyrekcja kopalni Turów na spotkaniu z mieszkańcami czeskiej Uhelnej zgodziła się na wybudowanie wału ochronnego, który ma chronić Czechów od kopalnianego pyłu.

Awantura z Czechami zagotowała związkowców

Ostatnie wydarzenia w Bełchatowie (i nakaz TSUE dotyczący kopalni Turów i awaria 10 z 11 bloków) spowodowały rozgoryczenie wśród związkowców spółek energetyczno-górniczych, a także ciepłowniczych. Ich zdaniem bowiem powoli spełniają się najczarniejsze scenariusze mówiące o uzależnieniu Polski od importu energii. 

„Bez stabilnego systemu energetycznego i ciepłowniczego, opartego na krajowych zasobach uzależnieni będziemy od dostaw węgla i gazu z krajów sąsiednich. To ich gospodarka będzie się rozwijać - znajdując w naszym kraju rynek zbytu. Będziemy za to płacić w comiesięcznych rachunkach za prąd i ciepło – gdzie dowolność regulacji ceny będzie dniem powszednim dla obcego kapitału” - czytamy we wczorajszym wezwaniu do działań wystosowanym przez Ogólnopolski Komitet Protestacyjno-Strajkowy Spółek Energetyczno-Górniczych, Okołoenergetycznych i Ciepłowniczych.

Nawołują jednocześnie, żeby powiedzieć Brukseli głośne „nie”. Ich zdaniem powinniśmy natychmiast przekazać Komisji Europejskiej, że „energetyka w Polsce winna być oparta na krajowych rozwiązaniach”. Związkowcy przekonują też, że trzeba działać jak najszybciej. 

„Nie możemy czekać do czerwca na koordynację działań centrali, nie ma czasu na przemówienia niedające gwarancji pracowniczych” - czytamy w dokumencie podpisanym przez 15 central związkowych.

Związkowcy ze spółek energetycznych i ciepłowniczych nie od dziś proszą polski rząd o takie samo traktowanie jak górników. Tym samym, którym w drodze negocjacji dotyczących umowy społecznej, obiecano ustawowe gwarancje pracy, czy jednorazowe odprawy w wysokości 120 tys zł.

Turów: Czesi zaproponują projekt umowy z Polską

W radiowych „Sygnałach Dnia” – już po rozmowie między premierami Polski i Czech – wiceminister aktywów państwowych Artur Soboń kolejny raz stwierdził, że Polska ma opinie ekspertów i wskazuje, że nie ma żadnego powiązania między obniżeniem wód gruntowych u naszych południowych sąsiadów (na co skarżą się od lat) a działalnością kopalni Turów.

Tymczasem, jak uważa Soboń, Czesi cały czas widzą między jednym a drugim związek. Dodał jeszcze, że w tym wszystkim nie pomaga również fakt, że w Czechach trwa obecnie kampania do wyborów parlamentarnych. A do tego wszystkiego: „Turów jest nowoczesną kopalnią” - przekonuje wiceminister aktywów państwowych.

To jego górna granica zaangażowania finansowego. Mówimy tutaj przede wszystkim o inwestycjach w ujęcia wody i w sieci wodociągowe

– powiedział Artur Soboń.

Związkowcy chcą powrotu Janusza Kowalskiego do rządu

Związkowcy jednocześnie w pełni zgadzają się z wcześniejszymi argumentami byłego wiceministra aktywów państwowych Janusza Kowalskiego. Ten nie bał się atakować samego premiera Mateusza Morawieckiego za – w jego ocenie – zbytnią pobłażliwość szefa polskiego rządu w negocjacjach dotyczących nowego celu klimatycznego. Za tę krytykę stracił pracę. Ale o energetyce dalej głośno mówi, już jako szef Parlamentarnego Zespołu ds. Suwerenności Energetycznej.

Dziś na pierwszym miejscu polskiej agendy gospodarczej w relacjach z UE musi być reforma unijnego systemu handlu emisjami EU ETS

– powtarza niezmiennie od miesięcy poseł Kowalski.
REKLAMA

W oczach związkowców za mówienie właśnie prawdy, a nie uporczywe zamiatanie tylko kolejnych kłopotów pod dywan - Janusz Kowalski powinien być stosownie nagrodzony.

Powinien wrócić natychmiast do rządu. Od początku ostrzegał przed uzależnieniem Polski od importu energii. Wtedy nikt go nie słuchał, a teraz okazuje się, że mówił po prostu prawdę

– przekonuje przewodniczący NSZZ „Solidarność” w Tauron Serwis.
REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja:
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA