REKLAMA
  1. bizblog
  2. Energetyka

Turów wcale nie jest resetem relacji czesko-polskich. Nadszarpnięte zaufanie niełatwo naprawić

Znamy treść międzyrządowej umowy między Czechami a Polską w sprawie kopalni Turów. Nasi południowi sąsiedzi mają co roku przesyłać do Warszawy sprawozdanie z realizacji projektów opłacanych z polskiego odszkodowania. My z kolei do czterech razy w roku mamy im umożliwiać misję oceniającą podjęte działania w polskiej odkrywce.

08.02.2022
9:28
Turow-kopalnia-wegiel-Czechy
REKLAMA

Przy okazji podpisywania porozumienia między czeskim a polskim rządem premier Petr Fiala oraz premier Mateusz Morawiecki nie kryli zadowolenia, że właśnie zamykają gorszą kartę w historii międzypaństwowych relacji. Teraz, po wyjaśnieniu wątpliwości dotyczących kopalni Turów, wszystko miało wrócić do normy, a Praga i Warszawa ponownie będą przypominać dobre małżeństwo, nawet jeśli tylko z rozsądku. Ale Czesi już tego aż tak optymistycznie nie widzą. Boli ich arogancja Polski na samym początku tego sporu i nie do końca ufają Warszawie. 

REKLAMA

To wcale nie musiało zajść tak daleko. Nie jesteśmy utopistami, znamy obecną sytuację energetyczną i kontekst geopolityczny, nie możemy wszyscy naraz wyłączyć elektrowni węglowych. Ale tak nie zachowują się nasi sąsiedzi - stawia sprawę jasno zastępca burmistrza Gródka nad Nysą (Hradek nad Nisou) Pavel Farsky.

Brak chemii między Pragą a Warszawą dobrze wyczuwalny jest także w treści podpisanego porozumienia, do którego dotarła Fundacja Frank Bold.

Turów: czesko-polskie patrzenie na ręce

My wam patrzymy dokładnie na ręce, a wy nam – tak w dużym skrócie wygląda umowa między rządem Czech i Polski w sprawie dalszego funkcjonowania kopalni Turów. Najważniejsze ustalenia tego porozumienia znane są od początku. Warszawa płaci w sumie Pradze 45 mln euro, a w rewanżu Czesi wycofują swoją skargę z TSUE. Trybunał UE ma też przez 5 następnych lat stać na straży podpisanych przez premierów Czech i Polski ustaleń. Wczytując się jednak w szczegóły umowy, jak na dłoni widać pokłady wzajemnego braku zaufania. 

Okazuje się na przykład, że Polska nie tylko musi dokończyć budowę bariery chroniącej wody podziemne, ale jeszcze dodatkowo też udowodnić jej funkcjonalność. Mają to potwierdzić analizy i badania hydrodynamiczne wraz z analizą techniczną. Dlatego Czechom mamy przekazać pełną dokumentację tego projektu. Nasi południowi sąsiedzi, zgodnie z podpisaną umową, mogą też przeprowadzać na terenie kopalni Turów misje oceniające: maksymalnie cztery razy w roku. I musimy im na to pozwalać. 

W przypadku zaś, kiedy polska odkrywka dalej będzie obniżać poziom wód podziemnych po stronie czeskiej – rząd w Warszawie ma podjąć dodatkowe działania, takie jak pogłębienie istniejącej bariery ochronnej. Jeżeli nie przyniosą one jednak oczekiwanego rezultatu, to jak czytamy w umowie: Strona Polska zapewni, że zasięg obecnego obszaru działań górniczych w kopalni Turów natychmiast przestanie postępować w kierunku granicy z Republiką Czeską, a wydobycie nie będzie sięgać głębiej niż trzydzieści metrów poniżej poziomu morza.

Przedłużenie koncesji kopalni jest przedmiotem kontroli

Sygnatariusze porozumienia przyznają, że decyzje polskiego ministra klimatu w sprawie przedłużenia koncesji do 30 maja 2026 r. i do 27 kwietnia 2044 r. - są przedmiotem kontroli. Wszystkie związane z nimi dokumenty, mamy przekazać Czechom.

Ponadto, Strona Polska zapewni społeczeństwu prawo zgodnie z prawem Unii Europejskiej, w szczególności prawo do wszczęcia kontroli sądowej, w każdym postępowaniu dotyczącym zmiany obowiązującej koncesji lub nowej koncesji na wydobycie węgla brunatnego w kopalni Turów - czytamy w międzyrządowej umowie.

Premier Mateusz Morawiecki zobligował się też do wybudowania wału ziemnego z roślinnością wzdłuż południowej granicy kopalni Turów (wzdłuż drogi Opolno-Zdrój-Sieniawka). Polska ma 5 miesięcy od podpisania umowy z Cechami na przedstawienie – jeszcze przed złożeniem wniosku o pozwolenie na budowę – dokumentacji projektowej budowy wału ziemnego oraz studium akustycznego i studium dyspersji. 

Brak uwag ze Strony Czeskiej w ciągu dwóch miesięcy będzie uznany za zgodę - czytamy w porozumieniu.

Z kolei w ciągu miesiąca od podpisania czesko-polskiej umowy Praga i Warszawa mają uzgodnić dokładną lokalizację technicznego punktu pomiaru hałasu, który powinien powstać w rok od tych ustaleń. Na pokazanie naszym południowym sąsiadom działań mających na celu ograniczenie emisji pyłów z kopalni Turów - Polska ma 6 miesięcy.

Przygraniczni mieszkańcy nie wierzą w czesko-polską umowę

Marek Salek, czeski dziennikarz i reportażysta, jak samo sobie mówi: wędrowny fotograf, zauważa, że planowana ekspansja kopalni Turów może być nie tylko koszmarem dla czeskich mieszkańców pogranicza. Przekonuje, że w dłuższej perspektywie może to również zaszkodzić polskiej gospodarce i doprowadzić do utraty miejsc pracy oraz ograniczenia rozwoju regionu

REKLAMA

I podpisanie umowy międzyrządowej w zasadzie tego nie zmienia - zauważa. 

Zwraca uwagę, że po stronie Czech wszyscy są zgodni co do tego, że początek sporu ze strony PGE (właściciela kompleksu energetycznego Turów) był nieprzemyślany, a nawet arogancki. I mieszkańcy trzech najbardziej zagrożonych przez polską kopalnię miejscowości: Oldrichov na Hranice, Uhelna i Vaclavice uważają, że ustalenia między Pragą i Warszawą nic w tym zakresie nie zmienią. Nie wierzą, że przestaną nagle tracić wodę. Powołują przy tym się na badania Josefa Datla z Instytutu Badań Wodnych TGM, który w zeszłym roku stwierdził, że każda bariera mechaniczna zawsze w końcu będzie ominięta lub podcięta przez wodę.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja:
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA