REKLAMA
  1. bizblog
  2. Energetyka

Czesi chcą od Polski za kopalnię Turów konkretnej kasy. Licznik cały czas bije

Przedstawiciele rządu Czech i Polski zgodnie twierdzą, ze wolą dogadać się między sobą niż przez kolejne miesiące kłócić się na całą Europę. Porozumienie to może być kwestia nawet kilku tygodni. Wszystko zależy od tego, jakie pieniądze znajdą się na stole.

29.09.2021
12:50
Turow-kopalnia-Czechy
REKLAMA

„Porozumienie jest bardziej odpowiednie dla obu krajów niż kontynuowanie sporu z Europejskim Trybunałem Sprawiedliwości” - mówi czeski minister środowiska Richard Brabec. Hetman kraju libereckiego Martin Puta dodatkowo zwraca uwagę, że to byłoby najlepsze rozwiązanie dla mieszkańców obu regionów, zwłaszcza tych żyjących przy granicy czesko-polskiej.

REKLAMA

Tymczasem polski minister klimatu i środowiska Michał Kurtyka twierdzi, że nasi południowi sąsiedzi dostali już ofertę porozumienia z Warszawy. Szczegółów nie zdradził, ale przekonywał, że ma być ona dobra dla mieszkańców. I odbuduje dobrosąsiedzkie stosunki z Czechami. „Teraz ruch należy do nich” – zapowiadał przed rozpoczynającymi się w środę kolejnymi negocjacjami.

Turów: Czesi czekają na kasę od Polski

Chociaż polski rząd przedstawił ofertę, to najchętniej porozumienie z niej wynikające podpisywałby już po czeskich wyborach parlamentarnych, które zaplanowano na 8 i 9 października. Ekipa premiera Mateusza Morawieckiego uparcie utrzymuje, że czeskie pretensje to część ich wybiórczej gry. I jak już będzie można pochować urny wyborcze – to wszystko nagle się uspokoi. 

Może być zgoła inaczej. Czesi nie zamierzają ustąpić nawet na milimetr. A od Polski oczekują konkretów. Chodzi m.in. o sfinansowanie budowy i wzmocnienia źródeł wody pitnej na terenach Frydlant i Hradec Kralove oraz w gminie Uhelna. Wcześniej, jak jeszcze temperatura sporu między Czechami a Polską nie wyskakiwała poza skalę, nakłady Warszawy szacowano na 45 mln euro. Teraz jest jasne, że polski rachunek za Turów wyniesie co najmniej 50 euro.

Czas leci, a licznik TSUE bije

REKLAMA

Dzisiaj wydaje się, że prędzej wystartuje rozprawa przed TSUE, zaplanowana na 9 listopada niż jednak dojdzie do porozumienia w sprawie kopalni Turów między Czechami a Polską. Tymczasem od 20 września naliczana jest Polsce kara za niewykonanie postanowienia unijnego Trybunału o zamknięciu kopalni Turów: 500 tys. euro każdego dnia.

„Sąd nałożył na Polskę grzywnę w wysokości trzynastu milionów koron dziennie. To tak, jakby każdy z pracowników musiał zapłacić dwa tysiące swojego dziennego wynagrodzenia” - zauważa czeski dziennikarz Ladislav Jakl. Na razie jednak o żadnym płaceniu komukolwiek nie ma mowy. 

„Żadna płatność nie została jeszcze wykonana” – zapewnił rzecznik rządu Piotr Müller, dodając, że rozmowy z Czechami mogą jeszcze trochę potrwać.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja:
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA