REKLAMA
  1. bizblog
  2. Energetyka

Licznik za Turów już pokazuje ponad 11 mln euro. Od tego rachunku polski rząd nie ucieknie

Rządowi nie uda się w nieskończonac ignorować nałożoną przez TSUE karę za niewykonywanie postanowienia w sprawie kopalni Turów. Wysłanie wezwania do zapłaty na czas już obiecali przedstawiciele Komisji Europejskiej.

12.10.2021
13:05
kopalnia-Turow-NIemcy-sad
REKLAMA

Po wyborach parlamentarnych w Czechach negocjacje w sprawie przyszłości kopalni Turów miały pójść jak z płatka. Tak przynajmniej przekonywali reprezentanci polskiego rządu, którzy upór naszych południowych sąsiadów wiązali wyłącznie z prowadzoną w Czechach kampanią wyborczą. Ale teraz, kiedy jest już jasne, że w Pradze dojdzie do zmiany władzy - to już takie oczywiste nie jest. Pewne za to coraz bardziej staje się to, że od zapłacenie kary nałożonej przez TSUE choćbyśmy bardzo się starali - i tak nie uciekniemy. 

REKLAMA

Komisja odzyska tę kwotę w ramach odpowiedniej procedury. Wezwania do zapłaty wysyłane są w określonych odstępach czasu. Nie wiem dokładnie, kiedy wyślemy to wezwanie do Polski, ale będzie na czas – nie ma cienia wątpliwości rzecznik KE Eric Mamer.

Bruksela będzie mogła np. okroić o konkretną kwotę należności unijne wypłacane Polsce. Zdaniem mecenasa Michała Wawrykiewicza z Inicjatywy Wolne Sądy nie ma przed tym ucieczki. „Oświadczenia polskiego rządu, że nie będziemy płacić, są absolutnie nieodpowiedzialne” - stwierdził na antenie TVN24.

Turów: licznik ciągle bije

Przypomnijmy: 20 września TSUE nałożył karę na Polskę za niewykonywanie wcześniejszego postanowienia, które nakazywało zamknięcie kopalni Turów - do czasu rozstrzygnięcia skargi Czechów. Tym samym za każdy dzień zwłoki Warszawa musi płacić 500 tys. euro, czyli przy obecnym kursie niecałe 2,3 mln zł. To i tak mało, bo nasi południowi sąsiedzi wnioskowali o znacznie więcej, bo o 5 mln euro dziennie (prawie 23 mln zł). Na specjalnie do tego stworzonej stronie ilekosztujeturow.pl można sprawdzić jak duża uzbierała się już kara dla Polski. Na razie to ponad 11 mln euro, co przekłada się na blisko 52 mln zł.

Po wyborach w Czechach będzie jeszcze gorzej?

Polska chyba też powoli nie ma co szukać pomocy w powyborczej układance politycznej u naszych południowych sąsiadów. Owszem, zwycięzcą batalii na głosy przy urnach okazała się centroprawicowa koalicja SPOLU. Ale wszystko wskazuje na to, że rząd utworzy razem z koalicją Czeskiej Partii Piratów z ruchem Burmistrzów i Niezależnych. Partia ANO dotychczasowego premiera Babisa stanie się zaś opozycją. Ale to zły scenariusz dla Polski. Bo wtedy stanowisko ministra środowiska przypadłoby pewnie w udziale Czeskiej Partii Piratów - najbardziej proekologicznego ugrupowania politycznego w Czechach.

REKLAMA

Kości niezgody jest czas trwania porozumienia

Wtedy negocjacje dotyczące przyszłości kopalni Turów byłyby jeszcze trudniejsze. Chociaż strona czeska twierdzi, że nikt rozmów nie zerwał a jedynie przerwał na jakiś czas. Dotychczasowy szef czeskiego ministerstwa środowiska Richard Brabec też przekonuje, że większość szczegółów przyszłej umowy międzyrządowej między Warszawą a Pragą jest już ustalona. Ale według gubernatora Kraju Libereckiego Martina Puty to wcale nie jest przesądzone. Kością niezgody jest bowiem czas trwania tego czesko-polskiego porozumienia. Nasi południowi sąsiedzi chcieliby, żeby było one obowiązujące nawet po zaprzestaniu fedrowania węgla w Turowie. Obowiązująca koncesja wydobywcza zakłada, że stanie się to w 2044 r. Warszawa chce jednak furtki, która pozwoli jej na wypowiedzenie tej umowy już po 2 latach obowiązywania.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA