Najatrakcyjniejsza oferta pracy? Pięć tysi, fura, komóra, karnet na siłownię i pakiet medyczny
Polski rynek pracy między 2015 a 2019 rokiem przeszedł nieprawdopodobną metamorfozę, wynika z badania Grant Thornton. Szorująca pod dnie stopa bezrobocia spowodowała, że pracodawcy są teraz w głębokiej defensywie.
O kłopotach rynku pracy nad Wisłą słyszymy od wielu miesięcy. Wszystko przez szorujące po dnie bezrobocie, przez które w wielu branżach brakuje tysięcy pracowników.
W jakim stopniu taka sytuacja wpływa na cały rynek - postanowili sprawdzić w firmie audytorsko-doradczej Grant Thornton Polska. Przeanalizowali 500 opublikowanych na portalach ogłoszeniowych ofert pracy z 2015 i 2019 r. i sprawdzili, jak zmieniały się wymagania pracodawców oraz oferowane przez nich benefity. Swoje spostrzeżenia ujęli w raporcie „Rynek pracy pod lupą”.
Rynek pracy w Polsce. Mniejsze kompetencje
Ogólny wniosek jest taki: rekordowo niskie bezrobocie sprawia, że pracodawcy coraz mniej wymagają od kandydatów. W ostatnich pięciu latach grono bezrobotnych pomniejszyło się o ponad 1 mln ludzi. I to zdecydowanie miało wpływ zarówno na oczekiwania pracodawców, jak i też tych, którzy szukają stałego zatrudnienia.
Pracodawcy wyraźnie przez te cztery ostatnie lata ograniczyli oczekiwania wobec kandydatów. W 2015 r. w statystycznej ofercie pracy lista wymagań określanych przez pracodawcę składała się z 6,7 pozycji (doświadczenie, wykształcenie, języki, certyfikaty, znajomość obsługi konkretnych programów itp.). Obecnie to już tylko 5,2 wymogów.
Jeszcze cztery lata temu wymagania dotyczące minimalnego doświadczenia znajdowały się w 70 proc. ogłoszeń. Teraz ten odsetek wynosi jedynie 56 proc. Jeszcze mocniej pracodawcy ograniczyli oczekiwania dotyczące wykształcenia – odsetek ofert pracy z tym wymaganiem spadł od 2015 r. z 64 do 44 proc. Coraz rzadziej pracodawcy wymagają również od pracowników znajomości języków – odsetek spadł z 44 do 37 proc.
Ale wymagania płacowe coraz większe
Zespoły rekrutacyjne w polskich firmach jeszcze nigdy nie stały przed tak trudnym zadaniem. Z jednej strony wymaga się od nich pilnego znalezienia kandydatów, bo wakaty destabilizują pracę firmy, a z drugiej – liczba potencjalnych chętnych do pracy jest rekordowo niska. Trudno się więc dziwić, że pracodawcy zmuszeni są iść na kompromisy i znacząco obniżać wymagania wobec kandydatów - tłumaczy Monika Łosiewicz, menedżer ds. rekrutacji w Grant Thornton.
Skoro teraz to pracowników muszą bić się dający zatrudnienie, to można na spokojnie przebierać w ofertach i szukać tej najkorzystniejszej. Można też nie wybierać od razu, tylko spokojnie chwilę poczekać.
Ciągle najokazalszą marchewką pozostaje obietnica wysokiego wynagrodzenia – składana jest obecnie w 59 proc. ofert pracy, wobec 55 proc. w 2015 r. Ale największy wzrost popularności w ostatnich latach odnotowały pakiety medyczne (wzrost z 22 do 47 proc.) i sportowe (z 18 do 40 proc.). Szukających pracy mniej kuszą szkolenia (spadek z 52 do 50 proc.) oraz perspektywa przyznania samochodu służbowego (z 8 do 6 proc.).
Fizycznemu łatwiej znaleźć pracę
Z badania Grant Thornton wynika, że problemy pracodawców ze znalezieniem rąk do pracy dotyczą w większym stopniu pracowników fizycznych niż umysłowych. Obecnie tym pierwszym oferowane jest średnio 6,8 różnego rodzaju benefitów (wobec zaledwie 3,8 w 2015 r.), co jest wynikiem o 0,3 niższym niż w przypadku ofert dla pracowników umysłowych. Ponadto, wobec pracowników fizycznych mocno obniżono wymagania – muszą spełnić 4,8 kryteriów, czyli o 1,7 mniej niż w 2015 r. Wymogi wobec pracowników umysłowych również spadły, ale w mniejszym stopniu – o 1,3 punktu.
To właśnie niedobór pracowników fizycznych na rynku pracy jest najbardziej odczuwalny obecnie przez pracodawców. Zdaje się, że w obecnej sytuacji wystarczy po prostu mieć chęć do pracy i być odpowiedzialnym. Wymagania pracodawców spadają do minimum, a chętnych do pracy wciąż brak - uważa Monika Łosiewicz.
