REKLAMA
  1. bizblog
  2. Felieton /
  3. Nieruchomości

Polski rynek nieruchomości to: parodia/skandal/dramat* (*niepotrzebne skreślić)

Uwaga! Super tanie mieszkania w Warszawie - tylko 120 tys. zł za całość! Tylko że ta całości to 6,7 m kw. To nie żart, choć prawo wymaga, żeby mieszkanie liczyło min. 25 m kw. Taki jest efekt szaleństwa z cenami mieszkań, które w Polsce zaledwie od 2015 roku podrożały o połowę.

31.01.2021
12:27
Ceny mieszkań. Patologia polskiego rynku nieruchomości postępuje
REKLAMA

Kraków. 13-metrowe mieszkanie z tarasem za 186 tys. zł. - to ponad 14 tys. zł za metr. Warszawa. Apartament o powierzchni 6,7 m kw. za 120 tys. zł. - to 18 tys. zł za metr.

REKLAMA

Po pierwsze: jak to możliwe? Przecież zgodnie z polskimi przepisami mieszkanie powinno mieć przynajmniej 25 m kw. powierzchni użytkowej. Sprzedawcy wyjaśniają, że to nie mieszkania, a lokale usługowe. A jak chcesz sobie tam mieszkać, to twoja sprawa - mówią i oczywiście puszczają oko. Skutek uboczny jest taki, że takie małe lokale obłożone są 23-proc. VAT-em, mieszkania tylko 8-proc. Drożej, ale problem prawny załatwiony.

Po drugie: myślicie, że to skandalicznie drogo? Że już dość tej patologii na rynku nieruchomości? A skąd! Lepiej nie będzie. Pandemia tylko na chwilę zahamowała wzrost cen mieszkań. Widać to było w II kwartale, kiedy wszyscy byliśmy w szoku, nie rozumiejąc, co właściwie się dzieje. Liczba transakcji na rynku pierwotnym spadła wtedy o 64 proc., a liczba udzielonych kredytów o 20 proc. Wraz z tym spadły też ceny - w Warszawie po raz pierwszy od trzech lat, choć zaledwie o 3,9 proc. Drobne spadki było widać w niektórych miastach jeszcze w III kwartale - w Krakowie o 2,8 proc. czy w Gdańsku o 1,7 proc. Ale to koniec.

Mimo że pandemia się jeszcze się nie skończyła, szaleństwo cenowe wraca. I jego końca nie widać. 

Mieszkań jest za mało, a do tego 70 proc. z nas nie ma zdolności kredytowej

Przede wszystkim dlatego, że na polskim ryku brakuje mieszkań - jakichś 2 mln mieszkań, jak szacowała w ubiegłym roku ówczesna minister rozwoju Jadwiga Emilewicz. Mamy 386 mieszkań na tysiąc mieszkańców, podczas gdy średnia w Unii Europejskiej to ok. 440. Wypadamy pod tym kątem niemal najgorzej w Europie, jedynie Słowacja nas przebija w tej statystyce (369 mieszkań na tysiąc mieszkańców).

Polskie mieszkania są przeludnione, dotyczy to prawie 40 proc. lokali. W Polsce przeciętna powierzchnia użytkowa mieszkania w przeliczeniu na jedną osobę wynosi 27,4 m kw., tymczasem w UE – 42,56 m kw..

I owszem, budujemy rekordowo dużo, najwięcej od czasów Gierka, jak podkreślają eksperci HRE Investments. GUS pokazał niedawno, że w 2020 r. w Polsce rozpoczęto budowę 223,8 tys. mieszkań. Jeśli chodzi o mieszkania oddane do użytku, według wstępnych danych GUS w okresie styczeń-grudzień 2020 r. było ich 222 tys. - o 7 proc. więcej niż przed rokiem.

Tylko co z tego? Blisko 70 proc. polskich rodzin nie ma zdolności kredytowej. Mieszkania kupują masowo inwestorzy, którzy z powodu wysokiej inflacji i rekordowo niskich stóp procentowych nie mają gdzie lokować oszczędności. Efekt jest taki, że mieszkania pod wynajem - w zależności od inwestycji to 30-70 proc. sprzedanych mieszkań. A ten popyt inwestycyjny widuje ceny jeszcze mocniej, czyniąc mieszkania jeszcze bardziej niedostępnymi dla tych, którzy chcieliby po prostu zamieszkać na swoim.

Mieszkania w Polsce rosną (prawie) najszybciej w UE

To wszystko pewnie wiecie. Czego nie wiecie? Jak bardzo pandemia nie zahamowała tego szaleństwa! Według danych Eurostatu z III kwartału 2020 roku Polska była tym krajem, w którym mieszkania podrożały najbardziej. Wyprzedził nas jedynie Luksemburg, w którym ceny skoczyły o 13,6 proc. r/r, ale - umówmy się - Luksemburg jest z innej bajki.

W Polsce ceny w III kwartale 2020 r. wzrosły o 10,9 proc. r/r. W tym samym czasie w Austrii wzrosły o 8,9 proc., na Słowacji o 8,5 proc., w Czechach o 8,4 proc., w Niemczech o 7,8 proc., a już np. na Węgrzech tylko o 3,9 proc.

Chwilę później GUS pokazał swoje dane, z których wynika, że w III kwartale 2020 r. znacznie mocniej drożały mieszkania na rynku wtórnym - o 13,7 proc. r/r, podczas gdy na pierwotnym o 7,2 proc. r/r.

Gdyby spojrzeć z szerszej perspektywy, ceny mieszkań w Polsce zaledwie od 2015 roku wzrosły o 37 proc., przy czym nowe mieszkania zdrożały o 25 proc., a te używane o 47 proc.

Mogło być gorzej, w tym samym czasie ceny mieszkań na Węgrzech poszybowały aż o 80 proc. Ale czy rzeczywiście jest się z czego cieszyć? Zarówno Węgry jak Polska zdecydowanie odbiegają od unijnej średniej, w UE mieszkania zdrożały bowiem od 2015 r. o 27 proc.

Czy to już nie dość? 

Nie! Sorry. HRE Investments wylicza, że przez pierwsze dwa tygodnie stycznia w dużych miastach szukaliśmy mieszkań o 15-20 proc. częściej niż w styczniu 2020 roku, czyli jeszcze przed epidemią! „To dobry prognostyk na najbliższe tygodnie” - piszą analitycy. Wy powinniście raczej uznać, że to fatalny prognostyk. Mimo epidemii popyt rośnie jeszcze mocniej.

REKLAMA

Jaki będzie 2021 rok, jeśli chodzi o ceny mieszkań? Większość analityków spodziewa się kilkuprocentowych wzrostów. I to dobra wiadomość, bo oznacza zejście z dwucyfrowej dynamiki.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja:
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA