REKLAMA
  1. bizblog
  2. Samorządy

Samorządy rozpaczliwie szukają kasy na inwestycje. Ale obligacji boją się jak ognia

W wielu polskich gminach deficyt budżetowy liczony jest już w setkach milionów. Tymczasem za rogiem kolejny unijny budżet i konieczność zabezpieczania tzw. wkładów własnych. Inaczej nici z brukselskiej kasy na inwestycje. Samorządowcy nie chcą, żeby taka okazja przeszła im koło nosa i rozglądają się za zewnętrznym finansowaniem. I znowu ich pierwszym wyborem jest kredyt, a nie obligacje przychodowe.

11.03.2020
10:52
Samorządy rozpaczliwie szukają kasy na inwestycje. Ale obligacji boją się jak ognia
REKLAMA

Fot. Bizblog.pl

REKLAMA

Według Tadeusza Truskolaskiego, szefa Unii Metropolii Polskich, zadłużenie największych miast w najbliższych 12 miesiącach ma wzrosnąć o 3,6 mld zł. Stoją za tym podwyżki dla nauczycieli, coraz bardziej kosztowna gospodarka odpadami, zerowy PIT dla młodych pracowników (do 26. roku życia) oraz wzrost płacy minimalnej.

Z kolei Związek Banków Polskich w raporcie „Sytuacja finansowa Jednostek Samorządu Terytorialnego” wskazuje, że „zadłużenie ogółem wszystkich jednostek samorządu terytorialnego w latach 2013-2019 wzrasta z poziomu 69,2 mld zł do 86,6 mld zł” i stanowiło na koniec 2019 roku 36,15 proc. dochodów bieżących JST.

Z perspektywy sektora bankowego konieczna może być zatem zmiana harmonogramów spłat, standardowo oferowanych dla JST, ze średnio 8-12 letnich na 15-20 letnie, dla zobowiązań zaciąganych w latach 2020-2023 - czytamy w raporcie ZBP.

Fundusze unijne za rogiem. Trzeba szukać kasy, nie ma wyjścia

Nie jest tajemnicą, że od lat inwestycyjnym pociągiem dla polskich gmin są fundusze unijne. Zgodnie z danymi Głównego Urzędu Statystycznego nasze samorządy, w tym też miasta na prawach powiatu w perspektywie UE na lata 2014-2020 wykorzystały grubo ponad 186 mld zł. I chociaż w brukselskim budżecie na lata 2021-2027 Polsce (i tym samym naszym JST) ma przypaść jednak mniejszy kawałek tortu niż było to wcześniej, to samorządowcy i tak za chwilę rozpoczną zwyczajowy wyścig po unijne pieniądze.

By w ogóle mieć szanse w licznym jak zawsze szeregu trzeba w pierwszej kolejności zadbać o tzw. wkłady własne, czyli ułamek wartości całego zadania inwestycyjnego, który kwalifikuje do starania się o resztę. I tutaj kolejne gremia samorządowców sygnalizują możliwy kłopot. Bo przy drenujących samorządowe budżety centralnych obciążeniach o wysupłanie czegoś ekstra - może być wyjątkowo ciężko. 

Premier Mateusz Morawiecki już radził prezydentom, burmistrzom i wójtom, by ci „popatrzyli na przerosty zatrudnienia u siebie w urzędach, żeby popatrzyli na oszczędności, które wiążą się z cyfryzacją, z automatyzacją”. W odpowiedzi samorządowcy przygotowali swój projekt ustawy o dochodach JST, w którym proponują m.in. zwiększenie udziału gmin z tytułu wpływu z PIT z obecnych 38,08 proc. do 45,01 proc.

Samorządy nie mają czasu na potyczkę z rządem

Patrząc na retorykę, najpierw gabinetu Beaty Szydło, a teraz Mateusza Morawieckiego, trudno wyobrazić sobie, że rząd nagle robi dla samorządowców krok w tył. A że czasu na uporządkowanie względem nowego budżetu UE własnych finansów polskie gminy mają coraz mniej, to samorządowcy już zaczęli kombinować, jak skutecznie postarać się o zewnętrzną kasę.

Dokonane zmiany w przepisach mają wpływ na budżet – znacząco wzrosły wydatki, a dochody są mniejsze. Dlatego konieczna jest racjonalizacja wydatków, aby zakończyć rozpoczęte inwestycje, takie jak budowa basenów i centrów przesiadkowych, przebudowa dwóch węzłów drogowych na drodze krajowej nr 81 - mówi w rozmowie z Bizblog.pl Ewa Lipka, rzecznik prasowy UM w Katowicach. 

Kredyt - pierwszy i najczęstszy wybór

Zgodnie z aktualnie obowiązującą uchwałą w sprawie budżetu Miasta na rok 2020, Wrocław planuje przychody z tytułu kredytu z Europejskiego Banku Inwestycyjnego oraz kredytu zaciągniętego na rynku krajowym słyszymy z kolei od Marcina Obłozy, z Wydziału Komunikacji Społecznej UM Wrocław.

W naszych rozmowach z samorządowcami w sprawie przyszłego finansowania inwestycji słowo „kredyt” pojawia się zdecydowanie najczęściej.

Miasto zastanawia się nad różnymi formami sfinansowania potrzeb inwestycyjnych. Między innymi jest rozważany wariant pozyskania środków w postaci kredytu z Europejskiego Banku Inwestycyjnego na sfinansowanie inwestycji miejskich. W przypadku sfinansowania rozchodów jest rozważany wariant finansowania zewnętrznego w postaci środków z kredytu komercyjnego - tłumaczy nam Agnieszka Błachowska z Departamentu Komunikacji Społecznej UM w Białymstoku.

Instrumenty kredytowe jako główne źródło środków własnych wymieniane jest również m.in. w Poznaniu. Daria Kulczewska, odpowiedzialna w tamtejszym magistracie za kontakt z mediami, przekonuje, że „zwykle najbardziej atrakcyjne finansowo warunki oferuje Europejski Bank Inwestycyjny”.

Obligacje przychodowe znowu bez wykorzystania

Potwierdza się, że kolejny raz JST nie zamierzają skorzystać z obligacji przychodowych - czyli specjalnego rozwiązania dla samorządowych inwestycji, z których dochód ma być przeznaczony na ich spłatę. Dywersyfikacja, autonomia, elastyczność, zwłaszcza w porównaniu z kredytem - tak w dużym skrócie można opisać zalety tego instrumentu. Co ważne dla JST: obligacje przychodowe nie mają wpływu na określony ustawowo limit zadłużenia samorządów. Przychody wynikające zaś z emisji nie włączane są do masy upadłościowej - wpływają na osobny rachunek. Nie mogą być zatem przedmiotem cesji ani nie mogą stanowić zabezpieczenia zastawem. Pierwszeństwo do nich mają obligatariusze. 

A jednak obligacje przychodowe cieszą się wyjątkowo marną popularnością wśród polskich gmin. W 2014 r. na takie rozwiązanie zdecydował się Lublin. Pod koniec 2015 r. obligacje przychodowe wyemitowała Nysa. Dwukrotnie (w 2015 i 2018 r.) na takie rozwiązanie zdecydował się Wałbrzych. I na tym przykładów koniec, nie licząc przedsiębiorstw komunalnych. Jak się okazuje, nawet dzisiejsza fatalna sytuacja finansowa JST nie nakłoni samorządowców do sięgnięcia po obligacje przychodowe.

W kwestii obligacji przychodowych, Wrocław nie przewiduje aktualnie korzystania z tego źródła - słyszymy w stolicy Dolnego Śląska.

W Katowicach nie planujemy emitować w najbliższym czasie obligacji komunalnych - przekazuje nam z kolei rzecznika stolicy Górnego Śląska.

REKLAMA

O obligacjach przychodowych nie myślą też m.in. w Poznaniu. Tam słyszymy, że „warunkiem ich emisji jest zabezpieczenie kosztów ich obsługi wydzielonymi przychodami, co nie zawsze jest możliwe przy realizacji projektów UE”. Chociaż same obligacje przychodowe mogą z powodzeniem stanowić wkład własny. 

W obecnie obowiązującej Wieloletniej Prognozie Finansowej na lata 2020-2050, nie przewiduje się emisji obligacji w roku 2020. Miasto we współpracy z wiodącymi bankami przygotowuje dokumentację i procedury, które będą umożliwiać w przyszłości emisję obligacji na krajowym rynku kapitałowym, jednak obecnie Miasto nie ma konkretnych planów emisji obligacji przychodowych - informuje Bizblog.pl Konrad Klimczak z Wydziału Prasowego Warszawy.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA