REKLAMA
  1. bizblog
  2. Felieton /
  3. Rolnictwo

Minister rolnictwa przegiął. Może czas na wspólną akcję z Przemysławem Czarnkiem?

Grzegorz Puda, minister rolnictwa, który dotąd raczej się gdzieś chował, postanowił w końcu wyjrzeć zza pleców kolegów z rządu i zjednać sobie rolników. Wybrał dość zaskakującą strategię, bo uznał, że rolnicy poczują się szczęśliwsi, jeśli naobraża mieszkańców miast.

06.02.2021
10:01
mleko
REKLAMA

Warto powiedzieć, że mleko nie bierze się z kartonu, jak wiele młodych ludzi w miastach do dzisiaj uważa. To pokolenie dobrobytu, tak często wychowywane bez wartości, jest coraz słabsze i pokazała to pandemia. Tu wygrywa wieś

– powiedział na antenie TVP Info minister rolnictwa i rozwoju wsi Grzegorz Puda.
REKLAMA

I dorzucił:

Dzieci w rodzinach rolniczych uczone są pracy, odpowiedzialności, obowiązkowości, są, można powiedzieć, dużo bardziej odporne na stres, dużo bardziej zaradne i są zdrowsze. Efekt jest taki, że to właśnie one będą kiedyś tymi najbardziej pożądanymi kandydatami na rynku pracy

Uogólnienie, jakiego dopuścił się minister, dowodząc, że dzieci w miastach są słabiej wychowywane bez wartości odbiera mi mowę. Jest nie tylko skandaliczna, ale mam poczucie, że może też obrażać samych rolników, którym w tak prymitywny sposób minister chciał podnieść poczucie własnej wartości. Ma ich za stado baranów? Panie ministrze, najwyraźniej pomyliły się Panu dziesięciolecia.

I chyba nie ma już większego znaczenia, o czym właściwie była ta rozmowa w TVP. Minister chciał pochwalić się programem Paszportyzacji Polskiej Żywności. Chodzi w nim o to, by konsumenci byli bardziej świadomi, skąd pochodzi żywność, którą kupują, w jaki sposób została przetworzona i jak została dostarczona do sklepów. W przypadku niektórych artykułów oznaczane ma być nawet pochodzenie składników finalnego produktu.

List intencyjny w sprawie tego programu resort rolnictwa podpisał pod koniec stycznia, a na pierwszy ogień mają pójść ziemniaki, wołowina i wieprzowina - dla nich zostaną uruchomione programy pilotażowe.

Pytam dla kolegi lewaka

Skoro już o tym mówimy, zapytam w imieniu wszystkich lewaków, cyklistów, wegetarian i zdegenerowanych mieszkańców miast: czy z paszportu polskiej wieprzowiny konsument dowie się również, czy dana świnia została poprawnie ogłuszona przed zarżnięciem? Czy ogłuszono ją w osobnym pomieszczeniu, czy w tym samym, w którym musiała się gapić, jak zarzyna się jej koleżanki ze świadomością, że ona będzie następna? I czy krowa przypadkiem nie ocknęła się z ogłuszenia w czasie obdzierania ze skóry? Wszyscy doskonale wiemy, że to się zdarza, wcale nie tak rzadko.

Skoro ktoś tu się oburza, że „miastowi” nie wiedzą, jak pozyskuje się mleko, może uświadommy ich przy okazji, skąd się bierze kotlet schabowy albo burger? Bo na pewno nie od krowy milki pasącej się na alpejskich łąkach, która na starość dobrowolnie zapisuje swoje ciało farmerowi, by je wykorzystał, kiedy ona naturalnie odejdzie z tego świata, drepcząc radośnie za tęczowy most.

REKLAMA

Może by Pan porozmawiał, Panie Ministrze, z ministrem Czarnkiem, żeby stworzyć jakiś dodatkowy przedmiot w szkole, uczący nieświadome miastowe dzieci, skąd się bierze żywność? Minister Czarnek na pewno się zgodzi, jeśli w programie mowa będzie o rozmnażaniu chleba i ryb na pustyni i o rodzinie świnek - koniecznie w skład rodziny musi wchodzić pani świnka i pan świnka - czekających razem na śmierć w kolejce. Tylko rolnicy mogą być ciut zawiedzeni efektami takiej edukacji.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja:
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA